Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Norwegowie mają nową gwiazdę?

Anders Fannemel był w zeszły weekend jedną z norweskich rewelacji na skoczni olimpijskiej w Lillehammer. 18-letni zawodnik, startujący w sobotę z tzw. grupy krajowej niespodziewanie zajął wysokie 10. miejsce, zostawiając w tyle, poza Roarem Ljoekelsoyem, wszystkich "etatowych" podopiecznych Miki Kojonkoskiego.

Norwegowie wiążą duże nadzieje z Andersem, a jego sobotni występ był szeroko komentowany w norweskiej prasie. Niedzielne zawody były dla młodego Norwega jednak bardzo nieudane, gdyż odpadł już w kwalifikacjach.

W najbliższym czasie norweska drużyna obędzie się jednak bez utalentowanego nastolatka, w Pucharze Świata wystąpi on najwcześniej w drugiej połowie tego sezonu. Jego głównym celem jest obecnie, przede wszystkim dobry występ podczas rozgrywanych pod koniec stycznia Mistrzostw Świata Juniorów w Hinterzarten.

"Oczywiście nie wykluczamy żadnej możliwości, o ile tylko Anders będzie nadal skakał na tak wysokim poziomie i będzie potrzebował większych wyzwań. Ewentualną decyzję podejmiemy spontanicznie. Plan jest jednak taki, że celujemy przede wszystkim w Mistrzostwa Świata Juniorów" – powiedział dyrektor sportowy Norweskiego Związku Narciarskiego, Clas Brede Braethen.

Zaplecze kadry narodowej Norwegii, w tym przede wszystkim Anders Fannemel, ma przed sobą gorący okres startów, w najbliższy weekend skoczkowie będą rywalizować w Vikersund, tuż przed świętami w Otepaa, zaraz po nich w Engelbergu, a w połowie stycznia w Neustadt. Tak duże obciążenie startowe wymusiło na trenerach decyzje o „odpuszczeniu” konkursów w Japonii.

"Pracujemy nad tym, aby Anders nie stracił już na początku zimy wszystkich sił. Chcemy się z nim ostrożnie obchodzić, bo konkursy same w sobie są wystarczająco ciężkie. Słowo „rozsądny” to dobre określenie dla naszych dalszych planów jeśli chodzi o tego obiecującego młodzieńca" – wyjaśnia Braethen.

Poza zaskakującym wynikiem Fannemela, Norwegowie nie mają jednak zbyt wielu powodów, aby być zadowolonym ze startów w Lillehammer, reprezentanci gospodarzy zupełnie nie liczyli się w walce o zwycięstwo. Mika Kojonkoski zapowiedział, że skoczkowie będą współpracować ze znanym w Norwegii psychologiem, żartobliwie nazywanym "Doktorem Głową".

"Po słabym weekendzie możemy właściwie powiedzieć, że na szczęście dla nas w następny weekend nie będzie zawodów w Harrachovie. To daje nam szansę na dojście do formy przed zawodami w Engelbergu i Turniejem Czterech Skoczni. We wtorek jedziemy to Trondheim, gdzie mamy nadzieję na spokojny trening i dalekie skoki, który na pewno odbudowałyby w nas pewność siebie" – mówił zawiedziony startami w Lillehammer Tom Hilde.