Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Będę walczył na dużej skoczni"

Mimo że Adamowi Małyszowi nie udało się w sobotę zdobyć upragnionego, złotego medalu, którego wciąż brakuje w jego bogatej kolekcji, to nasz najlepszy skoczek srebrem znów przyniósł ogromną radość wszystkim Polakom.

"Dużo dał mi już pierwszy skok, po którym zajmowałem trzecie miejsce. Wiedziałem po nim, że jest szansa na wywalczenie medalu. Zyskałem pewność siebie. Przed swoim skokiem słyszałem wielokrotnie wielki aplauz. Kiedy osiągnąłem 103,5 metra byłem zdziwiony, że jestem drugi. Myślałem, że zawodnicy przede mną skakali dużo dalej. W drugiej próbie wiedziałem, że skoczyłem nieźle. Nie wiedziałem, jak daleko lądowali zawodnicy przede mną. Trochę długo czekałem na noty. Kiedy w końcu zostały one wyświetlone na tablicy, wiedziałem, że mam medal. Potem skok nie wyszedł Michaelowi Uhrmannowi i tak wylądowałem na drugim miejscu. Simonowi zaś musiałoby się przytrafić coś strasznego, by zepsuł skok. On jest naprawdę w wielkim gazie" - mówił Adam Małysz na łamach portalu sport.onet.pl.

"Mam nadzieję, że duża skocznia również przyniesie mi szczęście. Zaraz po drugim skoku mówiłem Maćkowi Maciusiakowi, że kamień spadł mi z serca. Powiedziałem też do niego: zobaczysz na dużej skoczni będzie mi łatwiej skakać. Medal zdobyłem. Cel został więc osiągnięty. Wiadomo, że chciałbym mieć złoty, ale takich osób jak ja jest znacznie więcej. Na pewno będę walczył na dużej skoczni, a co najważniejsze z dużo mniejszym obciążeniem" - zapowiada srebrny medalista sobotniego konkursu w Vancouver.

"Wszystkie medale olimpijskie są dla mnie bardzo cenne. Nie chcę dzielić tych medali. Oczywiście z roku na rok coraz ciężej przychodzi odnoszenie sukcesów, bo trzeba się coraz więcej przykładać, by gonić "młodzików", ale to jest naprawdę coś niesamowite. A wielki wysiłek, jak widać, jest bardzo nagradzany. W medal tutaj wierzyłem. Tym bardziej, że miałem wsparcie kibiców, którzy zawsze są ze mną. Kiedy w Zakopanem dowiedzieli się, że mam zamiar kończyć karierę, chodzili za mną i wołali "Adam skacz jeszcze", "nie kończ kariery". To bardzo mnie motywowało. Chciałem, choć jeszcze, raz sprawić im wielką radość. Kiedy zajmuje się wysokie miesjca, a kibice są dumni, wtedy czuje się tą polskość. To wspaniałe uczucie" - zakończył "Orzeł z Wisły".

Więcej czytaj w portalu sport.onet.pl