Strona główna • Artykuły

Odskocznia: Ammanna nie udało się zatrzymać. Daremne żale - pół żartem, pół serio

Szeroko zakrojona przed drugim konkursem indywidualnym akcja pod hasłem „Powstrzymać Ammanna” zakończyła się fiaskiem. Niestety. Rozpoczęła ją kanadyjska policja ze skutkiem mało spektakularnym. Simi, jak się okazuje, nawet zainwestowane pół mandatu odzyska.

Znacznie lepszy pomysł mieli Austriacy, chociaż może zamiast afery z powodu braku atestu tego, co atestu nie wymaga, należało mu te wiązania po prostu przeciąć. Pod osłoną kanadyjskiej nocy. Austriacy jednak znani są z tego, że zasad fair play nie łamią, tylko umiejętnie naginają. Mimo nieskuteczności należy im się zatem uznanie za podjęty trud, a nie złośliwe komentarze, że przegrywać nie umieją. Nie umieją, bo nie przywykli, my zaś możemy im w razie potrzeby służyć dużym doświadczeniem w tej dziedzinie.

Stwierdzam jednakże z przykrością, że mimo bogatej tradycji partyzancko – dywersyjnej, my Polacy w sytuacji zagrożenia Ammannem wykazaliśmy zaskakujący brak przedsiębiorczości. Można wszak było wzorem Austriaków spróbować wykończyć Simiego psychicznie, żądając na przykład atestu na noszoną bieliznę. Tudzież nauczyć się od miejscowej ludności rdzennej podstawowych rytuałów zaklinania zjawisk atmosferycznych, po czym wykorzystać je umiejętnie podczas konkursu. Ewentualnie bazując na zdradzonej przez Andiego Kuettela na antenie Eurosportu informacji o uczuleniu Ammanna na bydło domowe, zwyczajnie podłożyć mu krowę. Zamiast świni.

Drodzy rodacy, należało zawalczyć o złoto dla Adama! Austriacy przynajmniej próbowali. Chociaż gdyby im się udało, to na srebrze dla Schlieriego pewnie by nie poprzestali i okazałoby się, ze Adam ma zamki błyskawiczne bez homologacji. Na pociechę zostaje nam przekonanie, że w trzecim konkursie Simi nam już niczego sprzed nosa nie sprzątnie.