Strona główna • Artykuły

Lato outsiderów

Światowa rodzina skoków narciarskich stale się rozrasta, do grona rywalizujących na skoczniach zawodników dołączają przedstawiciele coraz to nowych państw i co ważne, w poczynaniach dobijających się do bram wielkiego skakania zawodników z egzotycznych, jak na tę dyscyplinę, krajów można zauważyć stały progres. Proponuję byśmy podsumowali minony sezon letni w wykonaniu tych maluczkich, którzy też tworzą historię skoków i o których nie można zapominać, tym bardziej, że być może niektórzy z nich przestaną za jakiś czas pełnić na skoczniach rolę statystów...


Za absolutną sensację zakończonego letniego sezonu uznać można Władimira Zografskiego z Bułgarii. 17-latek z Samokowa rozpoczął letnie skakanie od przyzwoitych wystepów w Pucharze Kontynentalnym, zajął m.in. 10 miejsce w Kranj i 4 w Courchevel. Podczas inauguracyjnych zawodów Letniej Grand Prix w Hinterzarten dofrunął do 17 pozycji, a gdyby nie nowy system punktacji, który mocno uszczuplił notę młodego Bułgara, Zografski zostałby sklasyfikowany w okolicach pierwszej "10". Kilka dni później w Courchevel bezpardonowo włączył się do walki o czołowe pozycje, kończąc rywalizację na 5 miejscu! Uznać musiał jedynie wyższość takich skoczków jak Ito, Morgenstern, Zauner i Małysz. We wrześniowych konkursach Pucharu Kontynentalnego w kazachskiej Ałmaacie dwukrotnie stanął na drugim stopniu podium, plasując się za Kamilem Stochem. W klasyfikacji generalnej PK sklasyfikowany został na wysokim piątym miejscu.

Władimir Zografski jest dziś uważany za jednego z najlepszych skoczków na świecie z rocznika 1993. Od 2007 roku prowadzi go były szkoleniowiec Jensa Weissfloga, Joachim Winterlich. Młody Bułgar w w 2009 roku zajął drugie miejsce w rozgrywanym w Szczyrku Zimowym Festiwalu Młodzieży Europy, minionej zimy zajął wysokie, 7 miejsce podczas Mistrzostw Świata Juniorów w Hinterzrten.

Bułgarzy w przeszłości mieli wielu reprezentantów pokazujących się w międzynarodowych zawodach, przeważnie byli to jednak zawodnicy okupujący dolne rejony konkursowych klasyfikacji, choć zdarzały się wyjątki. Wśród skoczków osiągających godne uwagi rezultaty wymienić należy Władimira Brejczewa, który trzykrotnie w swojej karierze plasował się w czołowych dziesiątkach zawodów Pucharu Świata (w sezonie 1989/90 zajął 8 miejsce w Thunder Bay, 10 pozycję w Harrachowie oraz 7 lokatę w Planicy), Zacharija Sotirowa (m.in. 10 miejsce w konkursie PŚ w Libercu w 1990 roku), warto też odnotować niezły start Kiryła Petkowa na Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie 1987 roku, gdzie na skoczni K-70 zajął 28 miejsce. Zografski ma ogromne szanse stać się najlepszym skoczkiem narciarskim w historii bułgarskiego narciarstwa skokowego. Jeżeli w dalszym ciągu będzie się rozwijał tak jak do tej pory, w niedalekiej przyszłości może stać się zawodnikiem ścisłej światowej czołówki.

Sukcesy, jakie odnosi Zografski zapewne nigdy nie staną się udziałem jego sąsiadów, skoczków z Rumunii, aczkolwiek zaznaczyć trzeba wyraźnie, że i rumuńskie skoki zrobiły w ostatnim czasie duży krok do przodu. Przez długie lata żaden z reprezentantów tego bałkańskiego kraju nie osiągnął rezultatów, które można by określić mianem przyzwoitych. Rumuni pojawiali się na kolejnych Mistrzostwach Świata, zawodach Pucharu Świata, Turnieju Czterech Skoczni, ale każdy występ rumuńskiego zawodnika wiązał się z miejscem w samym ogonie konkursowej tabeli. Mało tego, do niedawna żaden z rumuńskich skoczków nie punktował nawet w Pucharze Kontynentalnym. Ta beznadziejna sytuacja zaczęła się jednak w ostatnich latach zmieniać.

Jako pierwszy, punkty w międzynarodowych zawodach rangi FIS, zdobył Andrei Balazs. Siedmiokrotnie plasował się w 30-tce zawodów FIS Cup, a w najlepszym swoim starcie, w Einsiedeln w 2006 roku doskoczył nawet do 16-tego miejsca. W sezonie 2008/09 ślad po sobie w tej klasyfikacji pozostawiło już trzech Rumunów, a nazwiska dwojga z nich, Szilvestra Kozmy i Remusa Tudora znalazły się nawet w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego.

Tak znaczny i wyraźny postęp nie byłby możliwy bez potężnego wsparcia finansowego, jakiego rumuńskim skokom udzieliła austriacka firma OMV, która od trzech lat jest oficjalnym sponsorem tej reprezentacji.

W zakończonym właśnie sezonie letnim całkiem przyzwoicie zaprezentował się młody 17-letni Remus Tudor. Reprezentant klubu CSS Brasovia szczególnie dobrze czuł się na skoczni w Falun, kiedy to w zawodach Fis Cup zajął 10 i 5 miejsce. Wynik Tudora z drugiego dnia rywalizacji na szwedzkiej skoczni to najlepsze wyniki, jakie w oficjalnym międzynarodowym konkursie rangi FIS wywalczył kiedykolwiek reprezentant Rumunii. Nie można jednak pominąć faktu, że zawody w Falun były bardzo słabo obsadzone. Tak czy inaczej w klasyfikacji generalnej FIS Cup, w której znalazły się nazwiska 142 skoczków, młody Rumun zajął 17 miejsce. W zawodach tego cyklu punktowane miejsca zajmowało jeszcze trzech kolegów Tudora, Szilvester Kozma (98 miejsce), Robert Tatu (109 pozycja) i Szilvester Fulop (115 lokata). W Letnim Pucharze Kontynentalnym Pań zadebiutowała młodziutka, 13-letnia zaledwie (!) Dana Haralambie. Podczas skąpo co prawda i nieprzesadnie mocno obsadzonych zawodów w Falun zajęła 22 i 26 miejsce. Fakt ten powinien dać dużo do myślenia włodarzom Polskiego Związku Narciarskiego....

O jedną pozycję wyżej niż Tudor w klasfikacji FIS Cup znalazł się inny reprezentant outsiderskiego kraju, Holender Oldrik Van Der Aalst. Jeszcze na przełomie wieków zawodnikom z Niderlandów zdarzało się punktować w konkursach Pucharu Kontynentalnego, a skaczący w barwach reprezentacji kraju serów, tulipanów i wiatraków Austriacy, Ingemar Mayr i Christoph Kreuzer zdobywali nawet punkty Pucharu Świata. W ostatnich latach holenderskie skoki praktycznie nie istniały, stąd tym większą niespodziankę stanowią postępy poczynione przez wspomnianego Aalsta, który najlepiej spisał się podczas konkursów w Szczyrbskim Plesie, plasując się na 6 i 7 miejscu. Oldrik to zawodnik, który nie ukończył jeszcze 15 lat... Można sądzić, że umiejętnie prowadzony za kilka sezonów osiągnie przyzwoity międzynarodowy poziom.

W związku z przyznaniem tureckiemu miastu Erzurum Organizacji 25 Zimowej Uniwersjady władze sportowe w Turcji zdecydowały o konieczności stworzenia systemu szkolenia skoczków narciarskich. Funkcję trenera, a zarazem koordynatora i szefa projektu organizacji zimowej uniwersjady powierzono znakomitemu trenerowi słoweńskiemu Vasji Bajcowi, który od trzech lat próbuje nauczyć młodych adeptów skoków znad Bosforu trudnej sztuki fruwania na nartach. Najbardziej utalentowanym z podopiecznych Bajca wydaje się być w tej chwili Faik Yuksel. Minionego lata 15-letni Turek osiągnął najlepsze jak dotąd rezultaty w swojej krótkiej karierze, plasując się w "trzecioligowych" zawodach w szwedzkim Örnsköldsvik na 7 i 13 pozycji. W klasyfikacji generalnej FIS Cup figuruje też kolega Yuksela z reprezntacji, Samet Karta, któremu udało sie uciułać cztery punkciki.

W 2007 roku władze chorwackich Delnic postanowiły, iż w mieście powstanie wielkie centrum nordyckie. Planuje się stworzenie tras biegowych, a w dalszej przyszłości budowę dużej skoczni narciarskiej. Projekt ma pełne poparcie Chorwackiego Związku Olimpijskiego, Chorwackiego Związku Narciarskiego i FIS-u. W międzyczasie zaczęto formować sekcję skoków i kombinacji norweskiej w klubie SK "Goranin". Pierwszym 'dzieckiem' programu rozwoju chorwackich skoków jest 19-letni Urban Zamernik. W lutym 2008 roku zajął 24 miejsce podczas zawodów Fis Cup w Szczyrku. Po ponad dwóch latach bezowocnych starań w lipcu tego roku ponownie zdołał wskoczyć do 30-tki zawodów tego cyklu. W stosunkowo mocno obsadzonym konkursie na Alpenarena w Villach zajął 25 miejsce. W latach 30-tych i 40-tych na skoczniach świata pojawiło się kilkudziesięciu skoczków z Chorwacji. W latach 70-tych zawodnicy z tego krau skakali w barwach reprezentacji Jugosławii. W ostatnim czasie chorwackie skoki były praktycznie martwe, na szczęście za sprawą Zamernika oraz projektu rozwoju chorwackich skokow ten stan rzeczy zaczyna się powoli zmieniać.