Strona główna • Puchar Świata

Od wygranych do przegranych... czyli, co się działo w 59. TCS?

Za nami już 59. edycja Turnieju Czterech Skoczni. Przyszedł odpowiedni czas, aby podsumować to co się działo podczas zakończonej już imprezy.

WYGRANI TURNIEJU:

THOMAS MORGENSTERN (AUSTRIA)

Austriak okazał się zdecydowanie najlepszy podczas zakończonego ostatnio 59. Turnieju Czterech Skoczni. Kto wie - gdyby nie fatalne warunki pod koniec pierwszej serii w Garmisch-Partenkirchen - być może Austriak wyrównałby rekord Svena Hannawalda? Tego się jednak niestety nie dowiemy. Popularny "Morgi" jest w niesamowitym gazie i wyrasta na głównego faworyta zbliżających się mistrzostw świata na Holmenkollen w Oslo. Drugiego, w klasyfikacji całego TCS-u Simona Ammanna, Austriak wyprzedził o 30,4 pkt!

TOM HILDE (NORWEGIA)

Norweski zawodnik okazał się jednym z największych wygranych Turnieju Czterech Skoczni. Wygrał kwalifikację do konkursów w Ga-Pa, Innsbrucku, Bischofshofen, ale zawsze czegoś mu brakowało do szczęścia. Udało się odnieść końcowy triumf na samo zakończenie turnieju, a także znaleźć się na najniższym stopniu podium na Bergisel. W sumie nie byłoby nic dziwnego w tak wysokim miejscu Norwega na zakończenie całego cyklu, gdyby nie to, iż w konkursie w Garmisch-Partenkirchen znalazł się on dopiero na 36. lokacie! Pomimo straty wielu punktów na Olympiaschanze, podopieczny Miki Kojonkoskiego wziął się ostro do roboty i dogonił czołówkę w ostatnich zawodach.


SIMON AMMANN (SZWAJCARIA)

Czterokrotny mistrz olimpijski miał spory apetyt na końcowy triumf. Pomimo tego, że nie udało mu się wygrać, to i tak znalazł się na wysokiej, drugiej pozycji. Szwajcarowi udało się wygrać w loteryjnym konkursie w Garmisch-Partenkirchen, a podczas pozostałych prezentował równą formę. Nie starczyło to jednak na znakomicie spisującego się "Morgiego" i pierwsze miejsce przeszło "Simiemu" obok nosa. No cóż, za rok kolejny turniej i kolejna szansa na zwycięstwo (jeśli Simon nie zakończy kariery, w co gorąco wierzymy).

MARTIN KOCH (AUSTRIA)

Solidny. Tym jednym słowem można podsumować jego starty w 59. TCS. Mimo że ani razu nie znalazł się na jakimkolwiek stopniu podium, to dzięki równym startom i miejscom w pierwszej dziesiątce, udało mu się znaleźć ostatecznie na wysokim, piątym miejscu na koniec turnieju. Austriak specjalizuje się w lataniu przy wietrze z przodu i na obiektach mamucich, ale pokazał, że jest także groźny w rywalizacji na skoczniach dużych. Będzie się liczył w Harrachovie.

MANUEL FETTNER (AUSTRIA)

Nikt raczej przed rozpoczęciem turnieju nie stawiał, że Manuel po czterech konkursach TCS-u znajdzie się tuż za podium, na czwartej lokacie. Przez wielu do niedawna był uważany za zawodnika na "Puchar Kontynentalny i nic więcej", jednak od początku sezonu pokazuje równą i wysoką formę. Udowodnił to podczas Turnieju Czterech Skoczni, gdzie zaprezentował się z bardzo dobrej strony, zaliczając "wielkiego plusa" u Alexandra Pointnera.

PRZEGRANI TURNIEJU:


REPREZENTACJA POLSKI (poza Małyszem i Stochem)

Podopieczni Łukasza Kruczka (nie licząc Kamila Stocha) zawiedli na całej linii podczas całego turnieju. Dawidowi Kubackiemu, Marcinowi Bachledzie, Stefanowi Huli, Krzysztofowi Miętusowi oraz Rafałowi Śliżowi w żadnym konkursie nie udało się awansować do finałowej "30"! Miewali także często problemy z zakwalifikowaniem się do konkursu głównego. Nie takie były założenia i oczekiwania fanów przed tym turniejem. Nasi reprezentanci są w fatalnej formie, co dobrze nie wróży przed kolejnymi konkursami. A następców słabo skaczących skoczków, na razie nie widać (przynajmniej patrząc na wyniki Pucharu Kontynentalnego).


MATTI HAUTAMAEKI (FINLANDIA)

Reprezentant Finlandii po pierwszych dwóch konkursach był na miejscu trzecim w klasyfikacji generalnej całego cyklu. Po konkursie w Innsbrucku z podium "wyrzucił" go Adam Małysz. Gdy po pierwszym, dobrym skoku w Bischofshofen na odległość 132m (warto dodać, że przy silnym wietrze pod narty - przyp. red), Fin odrobił stratę do Adama Małysza przed rozpoczęciem konkursu, wydawać by się mogło, że miejsce na podium ma zagwarantowane. Matti zepsuł jednak swoją drugą próbę i ostatecznie w turnieju znalazł się na siódmej pozycji, za reprezentantem naszego kraju.

JANNE AHONEN (FINLANDIA)

Przed turniejem mówił o presji, jaką czuję przed jego rozpoczęciem, o swojej wysokiej formie, jednak na koniec wyszedł... z wielkiej chmury, mały deszcz. Ahonen na koniec turnieju zajął odległe 24. miejsce i rozczarował wielu fińskich kibiców, którzy uwierzyli w jego deklarację o możliwości zwyciężania w pojedynczych konkursach TCS-u.

MARTIN SCHMITT (NIEMCY)

Po treningach w Oberstdorfie wielu kibiców upatrywało w nim "czarnego konia" turnieju. Na treningach i kwalifikacjach, Martin jednak poprzestał. Po zawodach często tłumaczył się z popełnianych przez siebie błędów, obiecywał poprawę, jednak nie potrafił przełożyć skoków z treningów na zawody i tym samym znalazł się na koniec na 29. miejscu, co na pewno nie jest szczytem jego marzeń.

PECHOWIEC TURNIEJU:

ANDREAS KOFLER (AUSTRIA)

Popularny "Kofi" TCS zaczął nieźle, bo od piątego miejsca w niemieckim Oberstdorfie. Później przyszedł jednak czas na loteryjny konkurs w Garmisch-Partenkirchen, gdzie praktycznie modlił się tylko o to, aby bezpiecznie wylądować (zajął 50. pozycję w jednoseryjnym konkursie - przyp. red). Już po zawodach na Olympiaschanze było wiadomo, że odpada z walki o końcowy triumf. Potem w Innsbrucku był 7., a TCS w Bischofshofen zakończył na 2. miejscu. Pomimo wpadki w Garmisch udało mu się zająć aż ósmą pozycję! Zaryzykuję stwierdzeniem, że gdyby nie konkurs na Olympiaschanze, to popularny "Kofi" walczyłby "łeb w łeb" z Simonem Ammannem o miejsce na drugim stopniu podium całego cyklu.

ODKRYCIE TURNIEJU:

WŁADIMIR ZOGRAFSKI (BUŁGARIA)

17-letni zawodnik w Pucharze Świata zadebiutował w 2008 roku w Pragelato. Mimo swojego młodego wieku w tym sezonie znajdował się już kilka razy w czołowej "30" zawodów Pucharu Świata. Bułgar trenujący pod okiem Joachima Winterlicha na Turnieju Czterech Skoczni pokazał się z fantastycznej strony. Oddawał bardzo dalekie i znakomite technicznie skoki, czym przekonał do siebie wielu kibiców z Polski, którzy zaczęli kibicować sympatycznemu skoczkowi. W Innsbrucku został jednak zdyskwalifikowany za zbyt długie narty i ostatecznie turniej zakończył na 37. miejscu wyprzedzając między innymi Ville Larinto czy też Stefana Thurnbichlera, plasując się minimalnie za utytułowanym Gregorem Schlierenzauerem (Władimir stracił do Austriaka 1,5 pkt - przyp. red)


CIEKAWOSTKI:


* Janne Ahonen wystąpił już po raz 18 w Turnieju Czterech Skoczni.
* Anssi Koivuranta aż trzykrotnie w pierwszej serii konkursowej w swojej parze rywalizował z reprezentantami naszego kraju (dwukrotnie wygrywał; odpowiednio z Kubackim i Hulą oraz przegrał ze Stochem).
* Tom Hilde wygrał trzykrotnie kwalifikacje do konkursu głównego (prawie wyrównał rekord A. Małysza z jego zwycięskiego sezonu 2000/2001; Adam wygrał wtedy kwalifikacje do wszystkich zawodów)
* Roman Trofimow w konkursie w Garmisch-Partenkirchen dostał się do serii finałowej z 49. skokiem konkursu! (zajął wówczas 30. pozycję, 50. skok oddał bowiem Andreas Kofler, który miał problemy w locie i spadł na bulę - przyp. red).