Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch "Poobijana duma boli bardziej"

Był jednym z pretendentów do medali. Z dwoma pucharowymi zwycięstwami w tym sezonie, niektórzy bukmacherzy oceniali przed mistrzostwami jego szanse równie wysoko, co Adama Małysza. Wczoraj jeszcze po pierwszej serii był w grze. Niestety, w drugiej serii zepsuł skok i z Oslo wróci bez medalu indywidualnego. Kamil Stoch, rewelacja lata, skoczek światowej czołówki w zimie, opowiada nam co się stało na Holmenkollen.

"Wczoraj to rzeczywiście nie były dla mnie udane zawody. W pierwszej serii oddałem świetny skok, chyba najlepszy na tej skoczni. Dał mi świetną pozycję wyjściową na półmetku. Drugi skok zepsułem już na progu. Odbicie poszło za płasko do przodu. Potem jeszcze położyłem się za bardzo na nartach. Źle podszedłem do lądowania, narta mi odjechała, no i upadłem. Nie jestem bardzo potłuczony, poobijana duma boli bardziej, niż ciało" - przyznał Kamil Stoch.

"Zawsze staram się ulepszać swoje skoki, ale uważam że daję z siebie wszystko. Cieszę się, że mogę tu być. Myślę, że reprezentuję swój kraj z godnością. Jestem dobrym zawodnikiem i zawsze walczę do końca. Tak było na skoczni normalnej i tak było wczoraj. Niestety, w sporcie tak bywa, że nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak byśmy chcieli. Najważniejsze, to się nie załamywać, robić to, co możemy, ciężko trenować z podniesioną głową i spokojem patrzyć w przyszłość" - powiedział Kamil.

"O tym, że Adam kończy karierę, dowiedziałem się dopiero dzisiaj. Po wczorajszych zawodach musiałem się wyciszyć, uspokoić, w dodatku rozbolała mnie głowa, położyłem się spać bardzo wcześnie. Dużo pogłosek na ten temat krążyło wśród dziennikarzy. Taki jest sport, nie da się robić tego przez całe życie. Adam kończy karierę w wielkiej chwale, walczył tu do samego końca, zdobył medal. Odchodzi w glorii." - ocenił Stoch.

"Co będzie jutro? Nie lubię się bawić w bukmachera. Wyniki ze skoczni normalnej pokazały, kto jest mocny. Z drugiej strony skoki to taki sport, że minimalny błąd jednego zawodnika może wszystko zepsuć. Wiadomo jacy są faworyci, ale powinno być dobrze dla nas" - zakończył Kamil Stoch.


Korespondencja z Oslo, Marcin Hetnał