Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Nie zapominam o skokach"

Adam Małysz mimo swojego nowego zajęcia, jakim są rajdy samochodowe zapewnia, że nie zapomniał o skokach i nadal są bardzo bliskie jego sercu. Były skoczek cały czas jest w kontakcie z kolegami z kadry i stara się służyć poradą.

Kibice mają trochę żalu, że zupełnie zostawiłeś skoki dla nowej pasji - rajdów. A zapowiadałeś przecież, że zamierzasz intensywnie działać na rzecz rozwoju skoków narciarskich w Polsce...

- Cały czas jestem blisko skoków, kontaktuję się z Robertem, z Łukaszem, dopytuję się jak im idzie, jak skoki na danej skoczni. Być może kibice tego nie widzą, ale absolutnie nie zapominam o skokach i bardzo się tym interesuję. Jeśli któryś z kolegów potrzebowałby jakiejś pomocy czy porady to jestem otwarty. Może nie widać tego tak na zewnątrz, ale na tym mi zależy.


Czy spotkałeś się po zakończeniu sezonu z Hannu?

- Z Hannu na razie spotkać się nie było okazji. Dzwoniłem kiedyś do niego, ale niestety on na razie nie może latać. Jednak gdy będzie trochę luzu, albo przy okazji jakiegoś zgrupowania w Finlandii na pewno wybierzemy się do niego w odwiedziny.

Jak wiele czasu poświęcasz na treningi w rajdach samochodowych?


- Nie ukrywam, że zajmuje mi to sporo czasu. Ostatnio jeździliśmy - z małymi przerwami na tankowanie, podkręcenie zawieszenia - dwanaście godzin. To był taki lekki maraton.

I jak to znosisz, bo to przecież zupełnie inaczej wygląda niż w skokach narciarskich?

- Nie najgorzej. Najgorsze to są temperatury panujące wewnątrz pojazdu.

Jak wygląda życie po skokach?

- Trudno mi jest to określić, bo wydaje mi się, że wiele się nie zmieniło. Teraz na pewno wykonuję zupełnie inne ćwiczenia, ale najważniejsze jest to, że mogę więcej jeść. Nie mam żadnych ograniczeń. Cały czas jestem w treningu i z tego się cieszę, bo wciąż jestem bardzo aktywny. Teraz wykonuję sporo ćwiczeń na górę.

Nie żałujesz, że znów poświęcasz swoje życie osobiste?

- Na tym etapie przygotowań, na jakim jestem, może więcej trenuję, bo muszę nauczyć się pewnych nawyków, ale wydaje mi się, że mam zdecydowanie więcej czasu dla rodziny. Myśle, że z każdym tygodniem, kiedy zacznę nabierać doświadczenia, będzie go jeszcze więcej. Przede wszystkim cieszę się, że mogę w lecie pojechać na urlop w normalnym terminie. Wreszcie mogę też zimą pojechać na narty, a nie wiosną, gdy są resztki śniegu.

Znalazłeś teraz czas na coś, na co wcześniej nie miałeś?

- Tak. Teraz mogę wyleczyć oko. Przez dwa lata miałem z nim problem. Do leczenia potrzebne były sterydy, a ja nie mogłem tego brać. Teraz nie mam z tym problemu.

Miałeś już taki moment po zakończeniu kariery, że chciałeś przypiąć narty i skoczyć?

- Jeszcze nie było takiego momentu. Kiedy jednak przyjdzie zima, to będzie mnie bardziej ciągnęło na skocznię.

A zimą skoczysz?

- Pewnie tak, choć jak jeszcze trochę przytyję, to może być ciężko.

Zaskoczyło coś Cię za kierownicą?

- Wcześniej takie obrazki, jakie mam na co dzień, znałem tylko z telewizji. Teraz już wiem, jak wygląda jazda po muldach i po piasku. To jest niewiarygodne. Ostatnio miałem okazję jeździć nawet ciężarówką, oczywiście jako pilot, ale to są niesamowite przeżycia. Na wielkich wydmach ciężarówka wyskakuje na dwa metry w górę.

A wystraszyłeś się już czegoś?

- Pewnie, że są takie momenty, kiedy zapiera dech w piersiach. Na początku wielkie wrażenie robiło na mnie, kiedy podbijało w górę tylne zawieszenie samochodu.

Czy te ekstremalne przeżycia można porównać do skoków?

- Myślę, że jest wiele podobieństwa, jeżeli chodzi o ekstremalne doznania. Przy lądowaniu na mamucie miałem nieraz prędkość 140-150 km/h. Gdyby miało się już coś stać przy takiej prędkości, to chyba jednak bezpieczniej jest siedzieć w tym samochodzie.

Jak się czujesz z nową wagą (61 kg - przyp. red.)?

- Dobrze. Nie sprawia mi ona problemów. Wręcz przeciwnie. Teraz jak stanę przed lustrem, to w końcu jestem zadowolony. Kiedy idę na jakieś urodziny, to chętnie zjadam kurczaczka czy indyka, a nawet ciupnę czasem golonko. Cały czas jednak kontroluję tłuszcz i staram się jeść wiele produktów białkowych.

Czy nie będzie skandalu w Wiśle w związku z zepsutym wyciągiem?

- Mam nadzieję, że nie będzie wstydu, zwłaszcza że to skocznia mojego imienia.

Czy kariera skoczka pomaga przy rajdach?

- Tak, z pewnością jest dużo elementów, które mi się przydają, ale sporo też zaskakuje. Myślałem, że niektóre rzeczy będą łatwiejsze z racji tego, że jestem sportowcem, a tymczasem okazuje się, ze muszę uczyć się tego od podstaw.

Masz czas na odrobienie różnych zaległości?

- Jeśli chodzi o zaległości to cały czas wykańczam dom. Wszystkie prace wykonuję sam z kuzynem i szwagrem, nie korzystam z żadnej firmy. Nadal też porządkuję stary dom na ul. Bukowej, żeby się ostatecznie stamtąd wyprowadzić i prawdopodobnie sprzedać go, bo szkoda tego budynku.