Strona główna • Inne

Adam Małysz: "O skokach nie zapomniałem"

- O skokach nie zapomniałem. Nawet ostatnio esmesowałem z Łukaszem Kruczkiem – zapewnia Adam Małysz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

- Kiedy jeszcze byłem zawodnikiem i nie pojechałem na konkurs, nie mogłem dać sobie z tym rady – opowiada były skoczek - W środku coś mnie ściskało. Sam siebie pytałem: dlaczego mnie tam nie ma?! Teraz jest zupełnie inaczej. To chyba dlatego, że przecież przygotowałem się do tego kroku. Gdybym zakończył karierę z dnia na dzień, byłoby mi znacznie trudniej. Nawet teraz, gdy tylko śledzę transmisje. Na szczęście te dylematy już za mną. Każdy ma jakąś granicę, po dojściu do której powinien dać sobie spokój. Ja swoją zobaczyłem, więc nie odczuwam tego tak bardzo, nie czuję żalu, chociaż... No dobrze, przyznaję, że kiedy widzę skaczących chłopaków, sam chciałbym jeszcze założyć narty.

W ostatnich dniach Adam Małysz zdał egzamin licencyjny uprawniający go do oficjalnych startów w rajdach samochodowych.

- Łatwo na pewno nie było. Najpierw nauka tych wszystkich przepisów, a później czterdzieści pytań, w tym sporo naprawdę podchwytliwych. Wydawało mi się czasem, że wiele odpowiedzi jest poprawnych. Pamiętam jednak maturę i tam przeżywałem zdecydowanie większy stres. Teraz czekał mnie jeden egzamin, wówczas wszystko trwało dłużej, zdawałem kilka przedmiotów. Poza tym, kiedy podchodziłem do egzaminu dojrzałości, priorytetem były igrzyska. W pewnym momencie chciałem odpocząć i odpuścić, ale ostatecznie postanowiłem spróbować. Generalnie matura wprowadziła więcej niepokoju.

Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli przyznaje, że nowa dyscyplina maksymalnie go wciągnęła:
- Złapałem bakcyla, nie da się ukryć. Wcześniej uprawiałem sporty kompletnie różne od tego, co robię teraz, i nie było czasu na to hobby. Poza tym, nie da się samemu wybrać do lasu i tam stać się prawdziwym rajdowcem. Samochody mnie pasjonują. Miałem swojego dżipa i często jeździłem nim po lesie, teraz rajdy mogą się okazać przedłużeniem mojej kariery sportowej, choć na decydowanie o przyszłości jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Wiele zależy od tego, jak trudny będzie dla mnie ten Dakar i czy jazda po tej imprezie nadal będzie mi sprawiać przyjemność.