Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Aleksander Zniszczoł - nadzieja na medal w Turcji

Za dwa tygodnie w tureckim Erzurum rozpoczną się Mistrzostwa Świata Juniorów w narciarstwie klasycznym. Jedną z naszych największych nadziei na tę imprezę jest Aleksander Zniszczoł. Reprezentuje on już pokolenie, które szturmowało skocznie w efekcie małyszomanii.

Olek odnosił już wiele sukcesów, ale poważne skakanie dopiero się dla niego zaczyna. Urodził się w 1994 roku w Cieszynie, jest zawodnikiem klubu KS Wisła Ustronianka. Miał więc zaszczyt być klubowym kolegą najwybitniejszego polskiego skoczka - Adama Małysza.

Zagorzałym kibicom jest znany od dawna. Dwukrotnie wygrywał cykl zawodów LOTOS Cup - Szukamy następców Mistrza. Przez pięć sezonów nie schodził z podium. To tu wykuwają się polskie talenty. Zniszczoł rywalizował zwykle z Klimkiem Murańką. Będąc w cieniu bardziej sławnego kolegi, nie raz wygrywał z nim bezpośrednie starcia. Szersza publiczność usłyszała o nim tego lata. Olek został w 2010 roku członkiem kadry młodzieżowej i już rok później wygrał klasyfikację generalną Letniego Pucharu Kontynentalnego. Dostał też szansę skakania w Letniej Grand Prix, a tej zimy w Pucharze Świata. W Zakopanem zadziwił kibiców, zajmując znakomite miejsca - 9. i 14.

Olek, a raczej wypada już pisać, Aleksander, dostał się pod nie byle jakie skrzydła. Jego menedżerem jest Izabela Małysz. Żona Orła z Wisły reprezentuje jego interesy w sprawach wizerunku sportowego, a jej kontakty znacznie ułatwiają Aleksandrowi rozwój. Izabela Małysz jest dumna z postępów podopiecznego: "Jestem zadowolona ze współpracy z zawodnikiem, który nie tylko odnosi sukcesy sportowe, ale przede wszystkim z młodym człowiekiem, który ma bardzo profesjonalne podejście do treningów" - mówi Izabela.

Wszyscy, którzy znają skoczka, podkreślają jego pracowitość i skromność. To są cechy, z którymi można osiągnąć sukces w sporcie. Olek nie uważa się za gwiazdę, do swoich postępów podchodzi chłodno, choć oczywiście go cieszą. "Jestem bardzo zadowolony, bo zrobiłem bardzo duży postęp. Wróciłem do tego co było wcześniej. Teraz skupię się na treningu, aby nie stracić tej formy co jest i powalczyć na MŚ juniorów. To jest dla mnie priorytet. Od początku lata przygotowuję formę właśnie na te mistrzostwa" - mówił po zawodach w Zakopanem. Czy osiemnastolatek z Wisły jest w stanie powtórzyć sukces Mateusza Rutkowskiego z 2004 roku i zdobyć złoty medal?

"Po ostatnich występach w Pucharze Kontynentalnym można powiedzieć, że na pewno ma potencjał. Przygotowania zakłócone są chorobą, dlatego też Olek nie mógł startować w pierwszym konkursie na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Ale w drugim już zajął wysokie, drugie miejsce a w konkursie drużynowym był najlepszym zawodnikiem. A przecież na pewno czuł jeszcze osłabienie chorobą. Ogromne uznanie" - uważa Jan Szturc, klubowy trener Aleksandra.

Kibice docenili występ skoczka w zakopiańskich konkursach PŚ i zżymają się na fakt, że młody zawodnik startuje w drugorzędnych zawodach, zamiast reprezentować Polskę u boku Kamila Stocha, czy swojego starszego kolegi z klubu - Piotra Żyły. Ale sam zawodnik podkreśla, że dla niego najważniejsze są juniorskie mistrzostwa świata i pod te zawody ma przygotowany plan treningowy, którego nie chce zmieniać. Wiele ryzykuje, bo konkurencja będzie silna.

"Przede wszystkim są Słoweńcy. Nie wiemy, czy wystartuje Peter Prevc, który regularnie punktuje w Pucharze Świata. Młody Słoweniec, który wygrał z Olkiem w Bischofshofen Anze Lanisek - młodziutki, rocznik 96, to prawdziwe objawienie sezonu. (Anze Lanisek wygrał również młodzieżowe igrzyska olimpijskie w Innsbrucku - przyp. autora) Jest też kilku silnych Norwegów, kilku Niemców. Tytułu broni Bułgar Władimir Zografski, też bardzo dobry zawodnik, zdobywający punkty w Pucharze Świata" - wylicza Szturc.


"Czy Olek ma szanse na medal? Oczywiście, że tak. Bardzo duże. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Mistrzostwa Świata Juniorów to tylko jeden konkurs indywidualny. W zawodach seniorskich są dwa i można się odegrać, jeśli za pierwszym razem nie wyjdzie. Tu nie ma takiej możliwości. Więc jest spora presja, bo tu są tylko dwa skoki. Trzeba skoczyć daleko i równo. Olek startował w Erzurum w konkursach Pucharu Kontynentalnego, zna tę skocznię (w grudniowych zawodach zajął siódme i ósme miejsce - przyp. autora). Tu jest teren otwarty i często wieje. Nawet mając dobrą dyspozycję trzeba mieć też szczęście, by wygrać. Ale Olek na pewno ma potencjał. Myślę że chłopcy również w konkursie drużynowym mogą powalczyć o medal" - sądzi wujek Adama Małysza.

Zniszczoł to niejedyny jego podopieczny, który ma pewne miejsce w składzie drużyny udającej się na mistrzostwa. Drugim zawodnikiem jest Tomasz Byrt, również nieźle spisujący się w Pucharze Kontynentalnym. Wisła Ustronianka to klub, który regularnie dostarcza polskiej kadrze mocnych zawodników. Jako jedyny polski klub narciarski ma długoletniego i sporego sponsora, który zapewnia zawodnikom stabilność finansową.

Firma Ustronianka sponsoruje Wisłę od 12 lat. "Ten klub jest mi bliski, jestem z nim związany emocjonalnie, nie tylko finansowo" zapewnia Michał Bożek, prezes Ustronianki. I trzyma kciuki za swoich zawodników, szczególnie wierzy w Aleksandra. "Atuty Olka to z jednej strony młody wiek - cała kariera jeszcze przed nim, a z drugiej strony wielka ambicja i pracowitość, upór oraz konsekwencja. To klucz do sukcesu, zarówno w sporcie jak i w biznesie" - uważa Michał Bożek.

W Polsce - kraju niemal czterdziestomilionowym - wielu sportowców czeka na to, by zostać odkrytym. Sponsoring młodych zawodników przez firmy takie, jak Ustronianka pomaga im rozwinąć skrzydła. Firma regularnie przekazuje pieniądze, bez względu na to, czy akurat są sukcesy czy nie. Jak zaczęła się współpraca z klubem?

"Były prezes - Andrzej Wąsowicz (dziś wiceprezes PZN) - gorąco nas do tego przekonywał no i przekonał. Zaczęliśmy od kupna autobusiku, by chłopcy mieli czym jeździć na treningi. Potem był drugi pojazd. Później wybudowaliśmy im domek pod skocznią. A potem już zaczęły się regularne dofinansowania - do sprzętu, do wyjazdów na zgrupowania, czy nawet imprezy integracyjne" - opowiada prezes Bożek.

Dziś, szczególnie w dobie kryzysu, coraz trudniej o sponsorów w sporcie. Firmy tną koszty. Dlatego każdy sponsor, regularnie finansujący sport jest na wagę złota. Michał Bożek też miał w swoim życiu epizod skoków narciarskich. "W latach 50. ćwiczyłem skoki. W 1958 roku brałem nawet udział w zawodach międzyszkolnych. Startowali uczniowie ze szkół w Szczyrku, Buczkowicach, Brennej, Mesznej i Bystrej. Były biegi, slalom i oczywiście skoki narciarskie. Narciarze startowali wtedy na drewnianych nartach, używali kijków bambusowych a o kombinezonach nikt nawet nie myślał. Ja startowałem w zwykłym swetrze. Chodziłem czasem na skocznię Skalite w Szczyrku podziwiać dorosłych zawodników, np. Antoniego Wieczorka" wspomina prezes.

"Wierzę w Olka. Ale za wcześnie, by nazywać go następcą Małysza, czy oczekiwać nie wiadomo jakich wyników. Nie przyspieszajmy i nie zapeszajmy. Czasem najbardziej niepozorny zawodnik robi niesamowite postępy i zostaje wielkim sportowcem. A do tego dochodzi się ciężką pracą. Olek ma to, co potrzeba. No i ma świetnego trenera - Jasia Szturca. Również ojciec Olka, pan Donat, który jest wiceprezesem Wisły Ustronianki, bardzo Olka mobilizuje. Sukcesy odnoszą Ci, którzy bardzo ich chcą i do nich dążą. Jeśli nie zależy ci wystarczająco bardzo, to sukces nie przyjdzie" twierdzi Bożek.

Czy sukces przyjdzie w Erzurum? Trener kadry młodzieżowej, Robert Mateja nie wyróżnia żadnego z zawodników, których zabierze do Turcji. "Wszyscy są utalentowani i wszyscy w dobrej formie. Każdy może sprawić miłą niespodziankę. Czym charakteryzuje się Olek? Jest bardzo spokojny, bardzo poukładany. To zawodnik, który wie, czego chce. Ma świetne czucie na progu i w powietrzu. Wie dokładnie kiedy się wybić i jak ułożyć w locie. Ostatnio był trochę przeziębiony i skakał słabiej, ale na imprezę na pewno już będzie zdrowy" - mówi Mateja.

Skoczkowie wyruszą do Erzurum 19 lutego. Mistrzostwa zaczynają się dzień później. Konkurs indywidualny odbędzie się 23 lutego a drużynowy - 25 lutego.

Michał Bożek i Aleksander Zniszczoł