Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Poniosła mnie ułańska fantazja"

Maciej Kot oraz Aleksander Zniszczoł dzisiejszymi skokami w konkursie drużynowym zakończyli swoją przygodę w tegorocznym Pucharze Świata. Obaj zawodnicy skakali dziś dobrze, jednak zdają sobie sprawę, że stać ich na jeszcze lepsze skoki.

"Moje skoki były ciut gorsze niż wczoraj, ale i tak dosyć dobre. W pierwszej serii trochę mnie postawiło nad bulą i wyhamowałem prędkość, a akurat wiatr miałem dobry. To była moja wina, bo z tego mógł być naprawdę dobry skok. Oczywiście, jest niedosyt, bo było nas stać na więcej, a że nam trochę nie wyszło, to nic nie poradzimy. Na warunki nie ma co narzekać, wiało pod narty, była fajna termika i dobrze było czuć powietrze. W serii próbnej byliśmy trochę rozczarowani, bo jeszcze było dość zimno i nie było żadnego trzymania w tej drugiej fazie lotu. Później się ociepliło i było pod tym względem lepiej" - relacjonuje Aleksander Zniszczoł.

"Cały sezon uważam za bardzo udany, w porównaniu do tego, co było w poprzednich latach, było naprawdę całkiem nieźle. Teraz przede wszystkim zajmę się nauką, bo trzeba wszystko nadrobić. Dopiero później pomyślę o treningach i przygotowaniach do kolejnego sezonu" - zakończył Olek.

"Z pierwszego skoku na pewno jestem zadowolony. Co prawda nie trafiłem na dobre warunki i nie było jak odlecieć, ale sam skok był bardzo dobry. Drugiego skoku trochę mi szkoda, bo na progu było bardzo dobrze, pozycja dojazdowa była bez zarzutu, co w moim przypadku jest sukcesem, ale w locie ułańska fantazja mnie poniosła, chciałem dolecieć jak najdalej, byłem za bardzo agresywny, niepotrzebnie skróciłem ten skok, bo mnie rozbujało w powietrzu. Żałuję tego błędu, ale wyciągnę z tego wnioski na przyszłość" - powiedział po konkursie Maciej Kot.

"Ogólnie cały ten weekend w Planicy oceniam bardzo dobrze, nareszcie na mamucie zacząłem latać, a nie tylko skakać. To nie były pojedyncze skoki, ale już jak załapałem o co chodzi to powtarzałem to także w zawodach. A, że dzisiaj nie udało się skoczyć ponad 200 metrów to szkoda, ale myślę, że przyjadę tu jeszcze za rok czy za dwa lata i na bicie rekordów jest czas" - kontynuuje 21-letni reprezentant Polski.

"Piąte miejsce jest dobrą lokatą, ale mieliśmy perspektywy na lepsze miejsce. Dzisiaj żaden z nas chyba nie oddał dwóch bardzo dobrych skoków, była rezerwa. Mieliśmy też troszkę pecha, bo niektórzy trafili na gorsze warunki, można żałować podium, ale zabrakło nam naprawdę bardzo dużo, inni byli lepsi. Teraz jest koniec sezonu, trzeba się odprężyć i nie myśleć o wynikach" - przyznaje Kot.

"Drugą połowę sezonu na pewno oceniam pozytywnie. Od TCS zacząłem łapać punkty i było coraz lepiej, a końcówka sezonu bardzo dobra. Początek, prócz Lillehammer był bardzo słaby, nie mogłem skakać tak dobrze jak latem, za późno przyszła ta forma. Postęp jednak zdecydowany w porównaniu do zeszłego sezonu, wtedy nie miałem ani punktu, teraz mam ich ponad 100. Nie udało się wejść do czołowej "30", co było takim moim celem na koniec tego sezonu, nie zabrakło jednak wiele, więc myślę, że jest nadzieja na przyszły sezon" - zakończył Maciek.