Strona główna • Artykuły

Puchar Świata subiektywnie i przeglądowo cz. 3

No i doczekaliśmy się - najlepsi z najlepszych. Elita sezonu 2011/12 - pierwsza dwudziestka PŚ. Trzeba przyznać, że choć sporo tu zawodników doświadczonych (tylko jeden nastolatek!), to jednak aż czternastu zawodników zaliczyło swój najlepszy wynik w karierze. Można więc mówić o zmianie warty. Jest sporo niespodzianek, a bardzo miło widzieć znów dwóch naszych skoczków w ścisłej czołówce.

20. Denis Korniłow (Rosja) - 251 punktów - Denis wrócił do najlepszej "20" będąc zdecydowanie najlepszym z Rosjan, ale czegoś jego skokom brakuje. Skakał raczej równo i dobrze, ale nigdy nie był wyżej niż na siódmym miejscu. A był czas, kiedy mówiono, że może spokojnie wygrywać zawody PŚ. Z drugiej strony - stary nie jest, taki Vassiliev szczyt formy właśnie ok. 27-28 roku życia osiągnął, więc może z Denisem będzie podobnie. Może, acz nie wierzę w to, że utrzyma miejsce w "20" w następnym sezonie.

19. Piotr Żyła (Polska) - 267 punktów - bardzo miła niespodzianka. Piotrek przez lata był zawodnikiem raczej niedocenionym, a tymczasem skakał niemal przez cały sezon na dobrym poziomie. Niemal, bowiem Turniej Czterech Skoczni niestety zawalił dokumentnie. Zasadniczo bardzo dobry na początku sezonu, nieco gorszy w części środkowej. To bardzo solidny zawodnik, ma szanse utrzymać wysokie miejsce w następnym sezonie, choć myślę, że w hierarchii polskich zawodników ustąpi Maćkowi Kotowi.

18. Anssi Koivuranta (Finlandia) - 283 punkty - bodaj jedyny Fin w minionym sezonie, którego skoki trzymały ogólnie dobry poziom. W Lahti - blisko podium (po pierwszej serii miał na nim miejsce). Ten młody ciągle jeszcze zawodnik jest jednym z nielicznych przykładów w ostatnich latach kombinatorów norweskich, którzy dość dobrze znieśli transfer do skoków narciarskich. Pytanie, czy jest z tego zadowolony? Wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej miałby się w tamtej dyscyplinie, cóż kiedy zdrowie nie pozwala.

17. Rune Velta (Norwegia) - 311 punktów - sensacyjny srebrny medalista z MŚ w Vikersund cały sezon miał raczej dobry i na poziomie. Choć po MŚ już raczej na dokończenie sezonu skakał. Stosunkowo młody jak na "nowego Norwega" miał na początkusezonu kilka wpadek, ale od Turnieju Czterech Skoczni piął się w górę stawki.

16. Vegard Haukoe-Sklett (Norwegia) - 343 punkty - zawodnik, na którego nikt już specjalnie nie stawiał świetnie skakał przede wszystkim w środku sezonu (z nastawieniem na Sapporo) i nawet był blisko pierwszej "10" naówczas. Później już dużo słabiej - nie pojechał na MŚ w Lotach (pytanie, czy słusznie skoro Romoeren zawalił medal Norwegom), pod koniec skacząc już nieco gorzej. Wycofany z finałowego konkursu w Planicy po zawalonych kwalifikacjach do pierwszego konkursu tamże. Niemniej - ogólnie sezon na duży plus.

15. Peter Prevc (Słowenia) - 400 punktów - najmłodszy w "20" zawodnik miał pecha. Byłby dużo wyżej, gdyby nie paskudny upadek w Oberstdorfie, który skrócił mu sezon i nie pozwolił mu zdobyć medalu w drużynowych lotach w Vikersund. A szkoda, bowiem zasłużył na to dobrymi skokami przez cały sezon. Niemniej jest to na pewno przyszłość skoków narciarskich. Patrzę na niego z sympatią, jak na każdego Słoweńca. Jeszcze nie zdarzyło mu się stanąć na podium PŚ (jak i zresztą żadnemu z dotychczas opisanych zawodników), ale sądzę, że wszystko przed nim.

14. Lukas Hlava (Czechy) - 404 punkty - wręcz sensacyjna forma już całkiem doświadczonego Czecha, który do tej pory nie wyróżnił się niczym szczególnym w świecie skoków. Już w Lillehammer pokazał się z dobrej strony, z niezłej w Harrachovie (gdzie godnie zastąpił pechowego Koudelkę). A już absolutnie najlepszy start i pierwsze podium w karierze zaliczył w Lahti, gdzie był trzeci. Zasadniczo kolejny zawodnik z tej nowej siły, którą tak miło się obserwuje.

13. Taku Takeuchi (Japonia) - 429 punktów - następny zawodnik, który zdecydowanie w sezonie 2011/12 osiągnął dotychczasowy szczyt formy. Naprawdę dobry zawodnik, który w Turnieju Czterech Skcozni potrafił w Innsbrucku stanąć na podium, w Ga-Pa był tuż poza nim. Zasadniczo jakichś większych wpadek nie notował.

12. Martin Koch (Austria) - 690 punktów - tu mamy wielki przeskok punktowy między Takeuchim, a Kochem. Od Żyły do Takeuchiego każdy z zawodników osiągał swoje życiowe miejsce w PŚ. Tu oczywiścieta sytuacja nie zachodzi. Koch zajął miejsce zadziwiająco niskie, jak na trzy wygrane w konkursach PŚ (oczywiście dwa z nich miały miejsce na lotach). Jakoś tak się utarło, że Koch im bliżej końca sezonu, tym skacze lepiej - i to też okazało się prawdą dla sezonu 2011/12. Do tego dodajmy brązowy medal MŚ w Lotach (raczej nie jest to niespodzianka) i złoto w drużynei na tychże (to już w ogóle nie jest niespodzianka). Dwunaste miejsce Kocha to... najgorszy rezultat od sezonu 2007/08, co też dużo o tym zawodniku mówi. Trzynasty sezon z punktami PŚ, z czego aż osiem miał w najlepszej "15".

11. Simon Ammann (Szwajcaria) - 731 punktów - również ósmy raz w "15" Ammanna, który jednak miał sezon bardzo rozczarowujący, jak na poziom, do którego nas ten jeden z najlepszych skoczków wszech czasów przyzwyczaił. Porażka w Turnieju Czterech Skoczni (na zwycięstwie w którym mu szczególnie zależy), słaby start na MŚ w Lotach (nie dość, że nie obronił tytułu, to nawet nie zmieścił się w "10"), zero zwycięstw w zawodach PŚ. Niby już ma 30 lat (najstarszy z "20", ciut starszy od Kranjeca), ale coś mi mówi, że jeszcze o nim nie raz usłyszymy.

Kliknij, aby zobaczyć tabelę nr 1 >>

10. Roman Koudelka (Czechy) - 796 punktów - znów najwyższe miejsce w karierze. Bardzo dobry sezon, niewiele brakło mu do zwycięstwa w Willingen. Raczej nie notował większych wpadek (poza Oslo i pierwszym Kulm). Niemniej młody Czech może mówić o pechu. Wypadły mu zawody w Harrachovie z powodu krótkotrwałej kontuzji, a przecież dla zawodnika w życiowej formie musi być ważne pojawienie się przed własną publicznością.

9. Robert Kranjec (Słowenia) - 829 punktów - po trzydziestce (to najstarszy z zawodników w "10" PŚ) ten zasłużony skoczek osiągnął swoją życiową formę. Najwyższe miejsce w PŚ na zakończenie sezonu, dwa zwycięstwa w PŚ to jedno, ale największy dotychczasowy sukces, na który pracował latami i który mu się przecież należał jak mało komu to drugie. Na MŚ w Vikersund okazał się najlepszy i myślę, że to sprawiedliwy wynik tego specjalisty od lotów (dorzucił też brąz w drużynie). Kranjec jest chimerycznym skoczkiem (co pokazał latem), ale zdolnym do najlepszych rezultatów.

8. Severin Freund (Niemcy) - 857 punktów - oczko niżej niż w sezonie 2011/12, ale okrzepł w światowej czołówce, skacząc w zasadzie dobrze przez cały sezon (zabrakło do szczęścia choćby jednego zwycięstwa). Na MŚ w Lotach indywidualnie blisko medalu, który zdobył w drużynie (srebro). Niemcy po okresie posuchy znów w czołówce - jest Freund, jest Freitag, a będzie - jestem o tym przekonany - Wank.
7. Thomas Morgenstern (Austria) - 1014 punktów - spadek o sześć miejsc, ale nieodmiennie od lat w czołówce światowej (już dziewiąty raz z rzędu w dziesiątce!). Thomas niewątpliwie należy do najlepszych skoczków już w całej historii tej dyscypliny - nawet jak nie jest zawodnikiem pierwszego planu to zdarzają mu się zwycięstwa (jak w Bischofshofen - zresztą już 22-gie w karierze) oraz złote medale w drużynach - gdyby zliczyć sukcesy indywidualne i drużynowe Morgi ma we wszystkich trzech skokowych imprezach aż trzynaście złotych medali, co jest absolutnym rekordem (oczywiście indywidualnie rekordzistą jest Ammann z sześcioma złotymi krążkami, a Morgi ma - tylko albo aż - dwa złota). Zawodnik niesamowicie solidny i pewny, ze skłonnościami do wielkości. Warto dodać, że był drugi w Turnieju Czterech Skoczni, co skomentuję szerzej w dalszej części artykułu.

6. Richard Freitag (Niemcy) - 1031 punktów - niespodziewanie od lata 2011 należy do czołówki. Wygrał swój pierwszy (i do tej pory) jedyny konkurs w Harrachovie (wyrównując osiągnięcie swojego ojca Horgera), dodatkowo cztery razy stanął na drugim stopniu podium - w tym dwa razy w Zakopanem. Do tego dorzućmy srebro w drużynie na MŚ w Lotach - i mamy piękny obraz osiągnięć najmłodszego zawodnika z pierwszej "10" PŚ.

5. Kamil Stoch (Polska) - 1078 punktów - Stoch już pisze własną historię w Pucharze Światnia okazując się godnym NASTĘPCĄ (nie mylić z zastępcą) Adama Małysza. Poza Lillehammer i Lahti niemal zawsze w czołówce, dwa zwycięstwa (w tym w Zakopanem), w "10" na MŚ w Lotach oraz w Turnieju Czterech Skoczni - to naprawdę wspaniały skoczek, a cieszy mnie bardzo, że i w słabszej teoretycznie formie potrafi skakać dobrze (jak podczas LGP 2012). Myślę, że utrzyma miejsce w "10" podczas PŚ, choć może nie będzie już najlepszym z Polaków (jeśli Kot zachowa formę z lata).

4. Daiki Ito (Japonia) - 1131 punktów - najlepszy sezon Japończyka, który wreszcie zapukał do ścisłej czołówki PŚ. Dwa zwycięstwa w Sapporo na pewno sprawiły mu sporo radości (pierwsze sukcesy w karierze), a wyniki w Lahti i Trondheim pokazały, że nie były dziełem przypadku. Wspaniały sezon i aż cztery zwycięstwa w pojedynczych zawodach. Pozostaje tylko przyklasnąć.

3. Andreas Kofler (Austria) - 1203 punkty - niby najlepszy sezon w karierze, ale i niedosyt, bowiem po piorunującym początku był głównym kandydatem do Kryształowej Kuli. Wygrał pięć zawodów (najwięcej ex aequo ze Schlierenzauerem), ale ostatnie w Innsbrucku. Nie zdobył punktów w Willingen i właśnie tam stracił żółtą koszulkę spadając na trzecie miejsce w PŚ, które utrzymał już do końca. Oczywiście warto dodać, że zdobył z drużyną złoto w lotach, oraz był trzeci w Turnieju Czterech Skoczni.

2. Gregor Schlierenzauer (Austria) - 1267 punktów - ten wielki skądinąd zawodnik wrócił znów do pierwszej trójki wygrywając pięć zawodów przegonił Adama Małysza w Val di Fiemme i jest na ostatniej prostej do zaatakowania rekordu Nykaenena (ma już 40 zwycięstw). Skakał świetnie przez cały sezon (choć indywidualnie na MŚ w Lotach wypadł słabo - w drużynie rzecz jasna złoto), wygrał Turniej Czterech Skoczni. No właśnie - zwycięstwo w Oberstdorfie ustawiające Turniej odbyło się w okolicznościach, które ze sportową walką nie miały nic wspólnego, bodaj pierwszy - i jedyny raz - od zmiany sposobu liczenia punktów dokonano powtórzenia serii, właśnie wskutek słabego skoku Schlieriego. Takie sytuacje to woda na młyn hejterów sympatycznego przecież Austriaka, których nie brakuje (podobnie jak nie brakowało ich Svenowi Hannawaldowi). Na większość swoich sukcesów na pewno zasłużył, acz na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni - zdecydowanie nie.

1. Anders Bardal (Norwegia) - 1325 punktów - moim zdaniem ze wszystkich zdobywających Kryształową Kulę w całej historii skoków Anders Bardal jest tym najbardziej sensacyjnym. Bardziej nawet niż Toni Nieminen w roku 1992 - wszak nowa, wspaniała siła ma prawo się w skokach zdarzyć. Natomiast dobiegający trzydziestki zawodnik, o którym wydawało się, że najlepsze lata ma już za sobą, to prawdziwa sensacja. Wygrał trzy konkursy (mniej niż Ito, Kofler i Schlieri), ale na podium był w sumie dwanaście razy - najwięcej ze wszystkich. Skakał też na nieodmiennie wysokim poziomie (poza pierwszym Zakopanem w zasadzie bez wpadek) i tak o to stał się najstarszym zawodnikiem, który kiedykolwiek zdobył Puchar Świata w skokach narciarskich (wyprzedził innych 29-latków - Adama Małysza i Andreasa Feldera). Naprawdę nikt przed sezonem chyba na niego nie stawiał, a on pogodził konkurentów. Gratulacje!

Kliknij, aby zobaczyć tabelę nr 2 >>