Strona główna • Puchar Świata

Na półmetku 61. Turnieju Czterech Skoczni

Skoczkowie narciarscy mają za sobą dwa z czterech konkursów Turnieju Czterech Skoczni. Sytuacja na półmetku jest ciekawa. Zarówno w Oberstdorfie jak i Garmisch-Partenkirchen nie obyło się bez emocji i niespodzianek.

Na razie dwie największe niespodzianki mają norwesko brzmiące nazwiska - Jacobsen i Hilde. Obaj są zawodnikami o dużym talencie i obaj pokazali już w swojej karierze, że potrafią wygrywać. Każdy fan skoków pamięta emocjonujący sezon 2006/2007 w którym Anders Jacobsen do końca zimy rywalizował z Adamem Małyszem o Puchar Świata. I choć bój ten przegrał, to na początku sezonu, którego był objawieniem, wygrał właśnie Turniej Czterech Skoczni. Jacobsen ma też w dorobku brązowe medale Mistrzostw Świata i Mistrzostw Świata w Lotach. Ale przecież skoczek ten wraca właśnie z niebytu! Po krótkiej, obfitującej w błyskotliwe chwile karierze, Jacobsen ogłosił w maju 2011, że rezygnuje ze skakania z powodu braku motywacji. I choć nie zadeklarował że ostatecznie zrywa ze sportem, wielu uważało, że na skoczniach nigdy go już nie zobaczy.

Tymczasem zaledwie 11 miesięcy temu Anders postanowił odkurzyć narty. Początkowo znalazł się w kadrze B. Latem zaczął skakanie od Letniego Pucharu Kontynentalnego, ponieważ jednak nieźle mu szło, wystartował też w LGP. Pokazał się z dobrej strony jedynie w słabiej obsadzonych konkursach w Ałmatach. Początek zimy - świetny, ale tylko na norweskich skoczniach. Potem nie wszedł do drugiej serii w Kuusamo i w pierwszym konkursie w Soczi. W drugim był siódmy, ale w Engelbergu znów wypadł blado. Nic więc dziwnego, że właściwie nikt nie stawiał na niego przed Turniejem Czterech Skoczni. Tymczasem "Muffin" od początku jest w niesamowitej formie! Podsumujmy - najlepszy w obu treningach w Oberstdorfie, drugi w kwalifikacjach, piąty w serii próbnej, nokautuje w konkursie. W obu treningach przed Ga-Pa jest drugi, tak samo w kwalifikacjach. Nie zostawia złudzeń rywalom w serii próbnej i wygrywa konkurs.

Przed Turniejem nikt nie wymieniał jego nazwiska w gronie faworytów, teraz wszyscy zaczynają spekulować, czy wygra wszystkie cztery konkursy. Na razie nad drugim Gregorem Schlierenzauerem ma przewagę 12,5 punkta. To jeszcze żadna przepaść, w dwóch konkursach wiele się może wydarzyć, ale Jacobsen wygląda, jakby wpadł w jakiś trans. Pierwszy raz w PŚ udało mu się wygrać dwa konkursy pod rząd. Dla porządku przypomnijmy, że zwycięstwo na Schattenbergschanze było jego pierwszym od niemal trzech lat a to na Grosseolympiaschanze ósmym w karierze.

Tom Hilde okupuje w tej chwili trzecią pozycję i do Schlierenzauera traci niemal 30 punktów. Na razie więc sytuacja wygląda tak, że mamy dwóch wyraźnych pretendentów do tytułu i następnie grupę pościgową, która będzie biła się już raczej o podium. Trudno jednak postawić tu kropkę, bo przecież tekst jest o niespodziankach. Na czele grupy pościgowej Hilde, czyli również skoczek po przejściach. Rok temu w Oberstdorfie upadł tak poważnie, że złamał kręgosłup. Jednak zamiast trafić na wózek inwalidzki wrócił do skakania już... na mamucie w Oberstdorfie. Końcówkę sezonu miał mało udaną, podobnie jak początek obecnej zimy.

13. i 9. miejsce w Engelbergu były delikatnym znakiem zwyżki formy, nie tak wyraźnym jednak, by Norwegowie rzucili się do zakładów bukmacherskich stawiać pieniądze na zwycięstwo zawodnika z Bærum. Liderem był przecież Anders Bardal. A Hilde dzięki piątemu i czwartemu miejscu i mniej równej formie rywali jest w tej chwili na wirtualnym podium. Poniżej prezentujemy skróconą klasyfikację Turnieju, cała klasyfikacja znajduje się tutaj>>



Klasyfikacja po dwóch konkursach 61. TCS
Lpzawodnikkrajpkt.strata
1 Anders Jacobsen Norwegia 586.3 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 573.8 12.5
3 Tom Hilde Norwegia 547.7 38.6
4 Dmitrij Wasiljew Rosja 544.4 41.9
5 Severin Freund Niemcy 542.7 43.6
6 Anders Bardal Norwegia 534.1 52.2
7 Kamil Stoch Polska 526.1 60.2
8 Andreas Wellinger Niemcy 525.4 60.9
9 Jaka Hvala Słowenia 520.9 65.4
10 Michael Neumayer Niemcy 520.7 65.6
19 Dawid Kubacki Polska 481.3 105
30 Stefan Hula Polska 368.5 217.8
33 Maciej Kot Polska 363.1 223.2
34 Piotr Żyła Polska 349.2 237.1
38 Klemens Murańka Polska 242.6 343.7
40 Krzysztof Miętus Polska 240.3 346

Norwegów rozdziela austriacka supergwiazda, czyli jedyna osoba, która nie jest niespodzianką w ścisłej czołówce. To jedyny dobrze działający trybik z austriackiej supermaszyny, która nagle zaczęła zawodzić. Nie liczą się już w walce o zwycięstwo ani dwudziesty drugi Kofler, ani dwudziesty trzeci Loitzl, ani dwudziesty ósmy Morgenstern. (wszystkich trzech wyprzedza na razie Dawid Kubacki). Ba, wyżej od nich jest okupujący jedenastą pozycję Manuel Fettner.

Można było przewidzieć, że szwankujący już w Soczi i Engelbergu Morgenstern, w dodatku świeżo upieczony ojciec, może na Turnieju nie grać pierwszych skrzypiec. Można było uznać że skaczący tej zimy dość przeciętnie Loitzl jest u bukmacherów dość mocno przeszacowany a wymienianie jego nazwiska w kontekście walki o trofeum to raczej kurtuazja niż zdrowy rozsądek. Ale rozsypanie się Koflera, który w ostatnich czterech konkursach cztery razy był na podium, z czego dwa razy na najwyższym stopniu, to spora niespodzianka. Być może Austriakom uda się na własnych skoczniach nieco zatrzeć złe wrażenie, ale można zaryzykować już stwierdzenie, że raczej - drużynowo - nie będą chyba świętować na zakończenie tego Turnieju. Nawet, jeśli Schlierenzauer by go wygrał - Alexander Pointner ma w tej chwili mały ból głowy.

Czwarte miejsce - Rosjanin Dmitrij Wasiliew. Trzydziestotrzyletni skoczek z Ufy przeżywa drugą młodość. Po raz pierwszy od czterech lat stanął na podium. Imponuje dalekimi lotami i gdyby tylko potrafił lepiej lądować, miałby tych podiów więcej. Dima ma w perspektywie Igrzyska Olimpijskie we własnym kraju i jak widać - traktuje przygotowania do nich bardzo poważnie. Z całą pewnością będzie to jego ostatnia wielka impreza. Póki co plasuje się wysoko w klasyfikacji innej, również niezwykle prestiżowej. Ostatni raz rosyjski skoczek (w barwach ZSRR) stawał na podium w 1973 roku. Siergiej Boczkow zajął trzecie miejsce w Turnieju na siedem lat przed przyjściem na świat Wasiljewa.

Na piątym miejscu jest Severin Freund. Po dwóch niemieckich konkursach można na razie powtórzyć to, co przed rokiem - Niemcy znów zawodzą. Z pewnością kibice zza Odry spodziewali się nieco lepszych wyników. Wellinger jest ósmy, Freitag piętnasty. Trzy oczka przed Freitagiem plasuje się Schmitt, od którego nikt już takich sukcesów chyba nie wymagał a jedno miejsce za Freitagiem znajduje się na razie Danny Queck, po którym nikt tak dobrego występu by się nie spodziewał. Dziesiąte miejsce zajmuje Michael Neumayer. Więc niby tych Niemców sporo, ale jednak o kilka pozycji na liście za nisko.

Szóstą i siódmą lokatę zajmują odpowiednio Anders Bardal i Kamil Stoch. Obaj są wciąż na papierze liderami swoich ekip. Ale w klasyfikacji PŚ Bardala zapewne już za chwilkę przegoni Jacobsen. Od Stocha w Garmisch-Partenkirchen lepiej spisał się Maciej Kot. Różnica między nimi polega na tym, że Bardal pewnie straci prymat na dłużej.

W polskiej ekipie zresztą też sporo niespodzianek. Maciej Kot, który w Oberstdorfie był nie tylko najgorszym z Polaków, ale najsłabszym skoczkiem w konkursie, w Garmisch-Partenkirchen był wśród Polaków najlepszy. W ciągu dwóch dni zajął więc miejsce 50. oraz 5. Klemens Murańka, który w pierwszym konkursie zdobył punkty, w drugim nawet nie wystąpił, bo przepadł w kwalifikacjach. Został zdyskwalifikowany, ale nawet gdyby nie zakwestionowano mu kombinezonu, jego skok był za krótki, by w Nowy Rok rywalizować o punkty. Po czym niespodziewanie został wysłany do Polski na zawody Pucharu Kontynentalnego.

Dawid Kubacki, który powoli wyrastał na wicelidera, w obu konkursach co prawda pokonywał rywala i wchodził do drugiej serii, ale jego lokaty pod koniec trzeciej dziesiątki pozostawiają na razie lekki niedosyt. Za to Stefan Hula, dołączony do ekipy w ostatniej chwili, co zresztą spowodowało niezadowolenie kibiców, spisuje się na razie powyżej oczekiwań.

Tak wygląda na razie postawa Polaków w Turnieju Czterech Skoczni, biorąc pod uwagę zajmowane miejsca i sumę zdobytych punktów:

Polacy na półmetku 61. TCS
Zawodnikkonkurs1.konkurs2.suma pkt.
Oberstdorf Ga-Pa
Kamil Stoch 13. 6. 60
Maciej Kot 50. 5. 45
Stefan Hula 21. 44. 10
Dawid Kubacki 26. 28. 8
Klemens Murańka 28. DSQ 3
Piotr Żyła 31. 30. 1
Krzysztof Miętus 33. 38. 0

O ile więc Piotr Żyła czy Dawid Kubacki wydają się mieć wyższą i równiejszą formę niż Stefan Hula, to jednak na razie zawodnik ze Szczyrku zdobył od nich więcej punktów. Natomiast ze względu na to, że Hula nie wszedł do drugiej serii w Garmisch-Partenkirchen, znajduje się od Kubackiego niżej w klasyfikacji TCS. Kot uzbierał sporo punktów PŚ, ale przez wpadkę w Oberstdorfie zaprzepaścił szansę na dobry występ w klasyfikacji Turnieju.

Zupełnie zawiedli wymieniani przed rozpoczęciem Czterech Skoczni w gronie faworytów Simon Ammann i Daiki Ito. Szwajcar jest w trzeciej dziesiątce, Japończyk spośród sklasyfikowanych po dwóch konkursach zajmuje... 55., ostatnie miejsce.

Karuzela ze skokami kręci się dalej i nie zwalnia biegu. Dziś zawodnicy mają jeden dzień odpoczynku a potem czterodniowy maraton skakania. Kto okaże się najbardziej wytrzymały na te trudy? Czy Anders Jacobsen utrzyma fantastyczną dyspozycję? Czy Kamil ma jeszcze szansę, by znaleźć się na podium Turnieju? Czy Niemcy zrehabilitują się na austriackiej ziemi? A może raczej to Austriacy się przebudzą z drzemki? Odpowiedzi będziemy znali 6 stycznia. A po drodze czeka nas jeszcze na pewno sporo atrakcji.