Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Skok w finałowej serii był po prostu zepsuty"

Maciej Kot, który we wczorajszych kwalifikacjach popisał się miejscem w ścisłej czołówce, dziś również świetnie spisywał się na skoczni Bergisel w Innsbrucku. Dwa dobre skoki przyniosły mu dziewiąte miejsce. Przyznaje jednak, że stać go było na lepszy wynik.

Maciek, który wczoraj zapowiadał walkę o miejsce w pierwszej piętnastce, cel zrealizował z nawiązką. Nie był jednak do końca zadowolony ze swoich skoków. „Uzyskałem dobry wynik, ale szkoda mi skoku w finałowej serii, był po prostu zepsuty” – przyznał po konkursie. „Popełniłem błąd, na progu przeszedłem na palce, więc końcowy rezultat i tak był dla mnie miłym zaskoczeniem”.

W skakaniu na Bergisel nie pomagała dzisiejsza aura. „Warunki były ciężkie – padał deszcz, więc tory były dosyć wolne, zwłaszcza w drugiej serii. Nie lubię skakać przy takiej pogodzie, więc dziewiąte miejsce jest dla mnie sukcesem. Jednak niedosyt pozostał. Można było zrobić więcej” – analizował Kot.

Apetyt na dobre miejsce w Innsbrucku wzmógł przede wszystkim świetny występ Maćka w czwartkowych kwalifikacjach. „Moje wczorajsze skoki pokazały, że mogę walczyć o podium. Gdybym powtórzył to dziś i gdyby warunki bardziej mi sprzyjały, być może byłaby szansa na pierwszą trójkę. Nie jest to jednak sprawa, która zaprzątałaby mi głowę – przede wszystkim muszę ustabilizować formę i jak najczęściej wchodzić do czołowej dziesiątki” – powiedział polski skoczek.

„Ze wszystkich skoczni Turnieju, tej w Bischofshofen najbardziej nie lubię” – przyznał, zapytany o samopoczucie przed jutrzejszymi kwalifikacjami. „Nie odpowiada mi ten bardzo specyficzny, długi rozbieg. Mam więc nadzieję, że będzie zimno i nie będzie padać – wtedy w miarę łatwo będzie dojechać do progu. W innym wypadku na tym płaskim, wymagającym rozbiegu trzeba będzie jak najszybciej ustabilizować pozycję dojazdową” – powiedział Kot, który wciąż zmaga się z trudnościami w tym elemencie. „Na tym głównie będę się koncentrował przed jutrem” – zakończył.

Korespondencja z Innsbrucku, Tadeusz Mieczyński