Strona główna • Puchar Świata

Kamil Stoch: "Fajnie, że tylu ludzi lubi ten sport"

Spokojny i wyluzowany Kamil Stoch. W trakcie polskich konkursów widywaliśmy go raczej poważnego i skupionego. Było widać, że spłynęła już z niego presja wyników w Ojczyźnie. Presja, której przecież sprostał.

Podobnie jak wczoraj radość mieszała się z niedosytem. "Nie potrafię stwierdzić, czy po tym konkursie więcej jest radości czy więcej niedosytu. Radość jest ogromna, bo stanąć na podium przed własną publicznością jest niesamowitym uczuciem. Patrzyłem z podium na trybuny i widziałem tych wszystkich krzyczących i cieszących się ludzi, gdy spiker wykrzykuje moje nazwisko. Serce rośnie" - powiedział Kamil.

Uczucia takie mogą wywołać drżenie głosu, gdy stoi się na podium i dziękuje kibicom. "Tak, byłem wzruszony, ale szczerze mówiąc to zdradzę, że trudno jest mówić do mikrofonu bo głośniki powtarzają moje słowa bardzo głośno z małym opóźnieniem i to rozprasza. Ale przemawiać do tylu tysięcy ludzi nie jest łatwo. Mam nadzieję, że powiedziałem to, co powinienem. Jeszcze raz wszystkim dziękuję, że wspierali nas tak licznie i że jest tylu ludzi, którzy lubią ten sport" - stwierdził skoczek.

"Moje skoki dzisiaj były na tyle dobre, że dały mi podium. Natomiast czegoś zabrakło do zwycięstwa - drugi skok był spóźniony. Ten minimalny błąd, przy bardzo dzisiaj wyrównanych zawodach kosztował mnie dwa miejsca, ale jakże cenne" - analizował zawodnik.

"W skokach jest wiele niuansów, które łączą się z samopoczuciem, zarówno fizycznym jak i psychicznym. Jestem trochę zmęczony i mam do tego prawo, bo organizm pracuje pełną parą od dwóch tygodni. Kiedyś zasoby energii przecież się kończą. Ale podsumowując zawody w Zakopanem - było super, nie tylko pod względem atmosfery ale i pod względem wyników. Mam nadzieję, że kibice są również zadowoleni" - powiedział Stoch.

Już w środę polska ekipa wsiada do samolotu. Kierunek - Hokkaido. "Z Japonii mam dobre wspomnienia. Sushi lubię średnio. Ale w Japonii zawsze się znajdzie coś zjadliwego, gospodarze zresztą karmią nas tam po europejsku. Jest w czym wybierać."

Dobre wyniki w Polsce cieszą kibiców a drugie miejsce naszej drużyny to dobry prognostyk przed Mistrzostwami Świata. "My już mamy drużynę. Trener ma naprawdę z czego wybierać, bo ma do dyspozycji nawet sześciu czy siedmiu zawodników, wśród których może wybierać. To jest też dla nas bardzo mobilizujące, bo musimy ze sobą ostro konkurować, walczyć o pozycję, co winduje poziom. Po drodze do Val di Fiemme czeka nas jeszcze kilka konkursów, w których możemy osiągać równie dobre wyniki jak tutaj i jestem pewien, że wszystko się dla nas dobrze ułoży" zakończył Kamil.

Korespondencja z Zakopanego - Marcin Hetnał