Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: "Turniej, którego nie było"

Czy ktoś zauważył, że wraz z zakończeniem kariery przez Adama Małysza zniknął z kalendarza Turniej Nordycki? Podobnie jak przed rokiem, tak i tej zimy go po prostu nie było. Tak, wiem że w 2011, gdy Adam skakał swój ostatni sezon, też go nie było. Ale wtedy przyczyna była oczywista – w Oslo odbywały się Mistrzostwa Świata. Rok później nie było już Mistrzostw, nie było Adama i Turnieju też nie było.

Co bardziej podejrzane, pierwsza odsłona Turnieju Nordyckiego miała miejsce w 1997 roku. Ha! Wyobraźcie to sobie Państwo! 17 marca 1996 roku, w ostatnim konkursie sezonu, Małysz odnosi swoje pierwsze zwycięstwo na skoczni w Oslo. I bum! Następnej zimy mamy inaugurację Turnieju Nordyckiego! A 3 marca 2011 na tejże samej (!), choć przebudowanej skoczni w Oslo Małysz zapowiada zakończenie kariery. I bach! Od następnej zimy Turnieju Nordyckiego nie ma! Po prostu nie ma! Nie trzeba być Antonim Macierewiczem, żeby widzieć jak na dłoni, że tu nie może być żadnego przypadku! W dodatku podczas konkursu, po którym Małysz zapowiedział zakończenie kariery, a którego nie wygrał, na skoczni Holmekollen nagle pojawiła się mgła, a potem zniknęła... To niby też zbieg okoliczności???

Że co? Że nie ma żadnych dowodów? Proszę mnie nie rozśmieszać. Inny wybitny polityk powiedział kiedyś, że im bardziej dowodów nie ma, tym bardziej jasne, że je po prostu zatarto. Jest to oczywista oczywistość i żadne płacze i krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne! Więc pozostaje nam tylko odpowiedź na pytanie: kto za tym stoi? Bo że ktoś za to musi beknąć, to też jest oczywiste. Kto ma beknąć? To też jest jaśniutkie jak słoneczko. Nazwisko proszę sobie wstawić samemu. Hofer czy Schlierenzauer, Ammann czy Bachleda, Tusk czy Balcerowicz, Żydzi czy masoni, Lance Armstrong, zespół Weekend, Jakub Wawrzyniak, Ronaldo, Marcin Najman, Jola Rutowicz – wedle uznania. Kogo tam najbardziej nie lubicie.

Tak czy owak, Turniej, którego nie było, właśnie się zakończył i nie wygrał go Kamil Stoch. Drugi nie był Anders Bardal a trzeciego miejsca nie zajął Michael Neumayer. Piotr Żyła nie był szósty. Najciekawszymi momentami nie były ani trzy zwycięstwa Polaków, ani obniżanie belki na żądanie trenera dla Karela Nuurmsalu (przypominam, że oficjalnym powodem obniżania belki jest tylko i wyłącznie bezpieczeństwo zawodnika!) ani fakt, że na Holmenkollen było chyba więcej flag polskich, niż norweskich. W robieniu szumu przy skoku własnego zawodnika przegraliśmy z Norwegami, ale tylko o jakieś osiemnaście decybeli.



Nieoficjalna czołówka Turnieju, którego nie było
Lpzawodnikkrajpunkty
1 Kamil Stoch Polska 1073,6
2 Anders Bardal Norwegia 1029
3 Michael Neumayer Niemcy 1028,7
4 Severin Feund Niemcy 1027,6
5 Gregor Schlierenzauer Austria 1025,4
6 Piotr Żyła Polska 1024,5
7 Daiki Ito Japonia 1022,3
8 Robert Kranjec Słowenia 1009,3
9 Tom Hilde Norwegia 1005,2
10 Peter Prevc Słowenia 991,1

Kamil Stoch złapał takiego powera, że klękajcie narody. Końcówka sezonu należy do niego i już nikt nie może mieć żadnych wątpliwości, że to skoczek należący do światowej elity. Podsumujmy - Mistrz Świata to raz. Dwa - Polak ma już na koncie siedem zwycięstw i piętnaście razy stawał na podium Pucharu Świata. Wszystko wskazuje na to, że zakończy tegoroczną rywalizację o KK na podium klasyfikacji generalnej. Trudno porównywać go ze Stanisławem Marusarzem i Wojciechem Fortuną (z każdym z nich różnych powodów), ale jakby mnie kto pytał, kto jest drugim najwybitniejszym polskim skoczkiem po Adamie Małyszu, to powiedziałbym, że Stoch. Jak ktoś mnie chce przekonać, że jednak Fijas, albo Bobak, to proszę bardzo. Próbujcie.

Trondheim to wciąż dla Polaków wspomnienie Orła z Wisły, który skacze poza zasięgiem kamery i Apoloniusza Tajnera łapiącego się za głowę. Kamil Stoch dołożył nowe wspomnienie – może nie tak ikoniczne, ale na pewno przyprawiające o szybsze bicie serca. Drugi skok był po prostu wspaniały. A gdy zobaczyliśmy kantującą nartę, to wielu z nas o mało nie dostało zawału. Ale co tam kantujące narty – Kamil z takimi problemami radzi sobie w mgnieniu oka. Wszystkim marudzącym, że Stochowi zawyżono noty, chciałem uprzejmie i życzliwie powiedzieć, że bredzą jak bałwany podczas marcowej odwilży.

Otóż skok Kamila Stocha był perfekcyjny poza jednym elementem – zakantowaniem narty po lądowaniu. Nawet samo przyziemienie było idealne, a telemark nienaganny. Gdy lądowanie jest wykonane z telemarkiem, to sędziowie nie powinni odebrać więcej niż 1,5 za ten element. Nie wiem, czego sędziowie się doszukali poza zakantowaniem narty, może czegoś w locie, ale zgodnie z tymi wytycznymi Kamil nie powinien dostać mniej niż 18,5 punktu. Dostał następujące: 19, 18,5, 18,5, 18 i 17. Więc nijak nie zawyżone. Teraz wszystko jasne? „Ma się rozumieć – wrzasnął przekonany Prosiaczek i poszedł na kawałek gorącego placka marchewkowego do Cioci Chrum Chrum”.

Oslo. Świątynia i kolebka skoków narciarskich. Tron Adama Małysza. Tak się złożyło, że dokładnie 17 lat temu – 17 marca 1996 roku - Adam Małysz odniósł swoje pierwsze w karierze zwycięstwo. Również 17 marca 2007 roku odniósł swoją ostatnią w Oslo wiktorię. Wydawało się więc, że łaskawy uśmiech historii skazuje losy konkursu na zwycięstwo Polaka. Wszyscy więc ściskali kciuki za trzeci z rzędu triumf Kamila Stocha, który jest ostatnio na fali.

Ale Fortuna ma poczucie humoru i jej uśmiech był uśmiechem figlarnym. Fortuna puściła oczko do publiczności i spytała: „Dlaczego do zwycięstw Górala z Beskidów ma nawiązać Góral z Podhala, skoro na miejscu jest inny Góral z tej samej beskidzkiej Wisły, w dodatku z tamtym Góralem spowinowacony?” I Fortuna delikatnie dmuchnęła Góralowi z Wisły pod narty, a Góral zwany Wewiórem nie zwykł takich szans zaprzepaszczać. Apropos, słyszeliście kiedyś o latających wiewiórkach? No to teraz już nie tylko słyszeliście, ale nawet ujrzeliście. Aczkolwiek błogosławieni, którzy nie ujrzeli a uwierzyli.

Zresztą Żyła był na sukces dziś skazany. Nie ja jeden zauważyłem, że od początku roku Piotr w co czwartym konkursie tej zimy zajmował najwyższe dla siebie w karierze miejsce - szóste. Od ostatniego takiego wyniku właśnie minęły trzy konkursy. Co prawda nie było w Oslo miejsca szóstego, ale jakoś to przebolejemy. No i w końcu: w poprzednim felietonie wjechałem mu na ambicję, że nawet zawodnicy plasujący się poniżej w klasyfikacji generalnej stawali już na podium. I patrzcie jaka ambitna bestyja, nie tylko stanął na podium, ale od razu wygrał!

Nie ma więc póki co ósmego zwycięstwa Kamila Stocha, ale jest pięćdziesiąte pierwsze zwycięstwo polskiego skoczka. Ciężar gatunkowy kariery Piotra Żyły przesuwa się coraz bardziej z funkcji wesołka w zabawny sposób komentującego skoki swoje i kolegów w kierunku solidnego skoczka światowej czołówki. Jeden i drugi element jego publicznego wizerunku przeszedł wielką metamorfozę. Trzy lata temu Piotr był niemiłosiernie wykpiwany za swoje skoki, ich pokraczny styl i niezgrabne wypowiedzi przed kamerą. Dziś nazywany „złotoustym” Piotr ma w swym portfolio rekord Polski w długości skoku, zwycięstwo w Pucharze Świata, drużynowy medal czempionatu i „20” za styl. Skreśloną, bo skreśloną, ale jednak. Obcojęzyczni komentatorzy z potem na czole i garściami pełnymi wyrwanych włosów ćwiczą coraz intensywniej „Zyla, Syla, Szyua, Dzyla”... Ci wszyscy, którzy nazywali Piotra buloklepem, który nic nigdy nie osiągnie, jeśli mają jakieś namiastki honoru, powinni wleźć pod stół i odszczekać. No ale przecież nikogo takiego nigdy nie było, wszyscy zawsze Żyłę kochali, chwalili, wspierali i widzieli w nim wielki potencjał...

A co mi tam, będę może trochę nieelegancki, ale jest dziś we mnie duch bojowy, te tłumy biało-czerwonych, polskie zwycięstwo, trębacz dający sygnał do szarży... Wrzucę jeszcze jeden kamyczek do „kibicowskiego” światka. Pobieżnie przejrzałem sobie komentarze pod newsem o zwycięstwie w Oslo. Pośród licznych objawów radości znalazłem całkiem sporo przepełnionych frustracją szczeknięć pod adresem trenera Łukasza Kruczka, że obniżając belkę Kamilowi odebrał mu pewne zwycięstwo. No dobra, jestem liberalny, potrafię zrozumieć, że ktoś ma jakieś zboczenia emocjonalne i akceptuję to jeszcze jakoś, jeśli wyrażał swoje aberracje w miarę kulturalnie. Ale były też obelgi, wykrzykniki, wezwania do dymisji (jeśli oczywiście słowo „gnój” awansowało ostatnio do rangi równoważnika słowa „dymisja”.) Nie jestem w stanie ogarnąć, jakiej konsystencji dymisję mają w głowach takie osoby, by w dniu zwycięstwa Polaka, zamiast się z tego zwycięstwa cieszyć, wyrzygiwać z siebie takie rzeczy. Ale mam do nich prośbę. Pochylcie głowę i weźcie rozpęd w dowolnym kierunku. Któraś ze ścian was sama znajdzie, prędzej czy później. I tyle mam Wam do powiedzenia, nie jesteście warci ani jednej sylaby więcej.

Czy trener Kruczek zrobił sensowną rzecz? Trudno teraz ocenić. Czy z dłuższego rozbiegu Kamil utrzymałby miejsce na podium, może wskoczył na jego najwyższy stopień? Może. Nigdy się tego nie dowiemy. Sam zawodnik twierdzi, że pomysł trenera był dobry, niestety tuż przed jego skokiem wiejący do tej pory pod narty wiatr nagle ucichł i efekt był, jaki był. Taki jest sport, no risk no fun, raz na wozie, raz nawozem... Trenera jednak ocenia się za efekty, nie za acobybyłogdyby, a efekt jest taki, że jego zawodnicy zajęli w Oslo miejsca 1.,4.,11.,20. i 46. Nie policzyłem dokładnie, ale jestem przekonany, że żadna ekipa nie zdobyła więcej punktów do Pucharu Narodów . Do tego stopnia przekonany, że zjem własny szalik repry, jeśli ktoś policzy, że jest inaczej. Z frędzlami. Bez keczupu.

Maciej Kot odbudował się trochę po nieudanych występach w Finlandii. Nie udało się po raz siódmy w tym sezonie uplasować w czołowej „10”, ale było o włos. Głęboko wierzę, że Maciek potrafi być ambitny i zazdrosny o sukces w taki mądry, sensowny sposób. Zazdrosny, nie zawistny. Że potrafi to przekuć na własny sukces. Skoro mógł Piotr, może i Maciej. (Czy nie jest to jakieś stare ludowe porzekadło z Ziemi Lubuskiej albo Zadnieprza?)

Dawid Kubacki po raz kolejny przesmyknął się do finałowej serii. Ciuła te punkty, ciuła, ale każdy ma wrażenie, że było go stać tej zimy na więcej. Może jeszcze w Planicy skoczy na miarę swoich możliwości? Raczej w pierwszym konkursie, ewentualnie w drużynówce, bo w finałowym raczej nie wystąpi. Musiałoby kilku wyżej sklasyfikowanych odpuść sobie finał sezonu. Który już o krok. Tak ten czas leci, że został nam już tylko jeden weekend w skokach.

Brzęczyszczykiewicz ma swoje 49. zwycięstwo pucharowe, w tym drugie ex-aequo w karierze. Przewidywałem, że do końca tego sezonu Grzesiu będzie ich miał 50. Teraz jednak, patrząc na to, jaką formę mają Polacy, mam głęboką nadzieję, że mu się to nie uda. W Planicy plany pokrzyżują mu biało-czerwoni. Skoro tej zimy wygrywał już Kamil, skoro zwyciężył już Piotr, to nikt mi nie wmówi, że nie stać na to też Maćka. W poprzednim felietonie już mu wjeżdżałem na ambicję, w Oslo uprzedził go Wewiór, ale nic straconego. Tak, ja naprawdę uważam że na Letalnicy mamy trzech kandydatów do zwycięstwa. A Austriacy w tej chwili tylko jednego i niech to będzie ładna ilustracja obecnej who is who w skokach. Spróbujcie mnie przekonać, że Kofler, Loitzl, Morgenstern czy Fettner, czy ktokolwiek tam pojedzie, ma większe szanse na zwycięstwo niż Żyła i Kot. Dolary przeciwko orzechom. Ba, tam orzechom. Kasztanom. Żołędziom!

W poczcie zwycięzców witamy serdecznie Piotra! A że z dwoma zwycięstwami Kamila mamy już razem trzy (świetny jestem z matmy, nie?) to należą się fanfary!

Poczet zwycięzców, stan na 17.03.2013
lpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Gregor Schlierenzauer Austria 9 1
2 Anders Jacobsen Norwegia 3 4
3 Kamil Stoch Polska 2 3
4 Severin Freund Niemcy 2 5
5 Richard Freitag Niemcy 2 6
6 Jan Matura Czechy 2 11
7 Andreas Kofler Austria 2 15
8 Anders Bardal Norwegia 1 2
9 Robert Kranjec Słowenia 1 7
10 Jaka Hvala Słowenia 1 14
11 Piotr Żyła Polska 1 19

Tabelka podiumowa puchnie z konkursu na konkurs. To jest naprawdę ciekawy sezon.

Podium stan na 17.03.2013
lpzawodnikkraj123razemwPS
1 Gregor Schlierenzauer Austria 9 2 4 15 1
2 Anders Jacobsen Norwegia 3 1 1 5 4
3 Richard Freitag Niemcy 2 3 0 5 6
4 Kamil Stoch Polska 2 2 1 5 3
5 Severin Freund Niemcy 2 1 3 6 5
6 Andreas Kofler Austria 2 1 1 4 15
7 Jan Matura Czechy 2 1 1 4 11
8 Anders Bardal Norwegia 1 2 3 6 2
9 Robert Kranjec Słowenia 1 2 3 6 7
10 Jaka Hvala Slowenia 1 0 0 1 14
11 Piotr Żyła Polska 1 0 0 1 19
12 Simon Ammann Szwajcaria 0 1 1 2 13
13 Andreas Wellinger Niemcy 0 1 1 2 18
14 Thomas Morgenstern Austria 0 1 1 2 23
15 Daiki Ito Japonia 0 1 1 2 26
16 Michael Neumayer Niemcy 0 1 0 1 8
17 Tom Hilde Norwegia 0 1 0 1 9
18 Taku Takeuchi Japonia 0 1 0 1 20
19 Dmitrij Wasiljew Rosja 0 1 0 1 21
20 Andreas Stjernen Norwegia 0 1 0 1 22
21 Anders Fannemel Norwegia 0 1 0 1 24
22 Jurij Tepes Słowenia 0 0 1 1 16
23 Andreas Wank Niemcy 0 0 1 1 25
24 Rune Velta Norwegia 0 0 1 1 27
25 Stefan Kraft Austria 0 0 1 1 31

A czołówka wygląda tak:

Czołówka PŚ 17.03.13
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Gregor Schlierenzauer Austria 1381 0 0
2 Andres Bardal Norwegia 968 528 528
3 Kamil Stoch Polska 897 599 71
4 Anders Jacobsen Norwegia 869 627 28
5 Severin Freund Niemcy 865 631 4
6 Richard Freitag Niemcy 725 771 140
7 Robert Kranjec Słowenia 717 779 8
8 Michael Neumayer Niemcy 652 844 65
9 Tom Hilde Norwegia 612 884 40
10 Peter Prevc Słowenia 604 892 8

I tak dotarliśmy do klasyfikacji generalnej przed ostatnim weekendem Pucharu Świata. Patrząc na obecną formę Bardala i Stocha, nasz Orzeł ma trudny orzech do zgryzienia, jeśli chce wskoczyć na drugie miejsce i zakończyć sezon za plecami jedynie Schlierenzauera. Ale jak twierdzą filozofowie – „Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko rzeczy, których ludzie jeszcze nie nauczyli się robić". Kto z nas uwierzyłby, gdyby po zawodach w Skandynawii, w grudniu tego roku Piotr Żyła powiedział: ”Ja tej zimy wygram konkurs a Kamil nawet zdobędzie Mistrzostwo Świata”. No wyobraźcie sobie swoje reakcje...

Dziś jeszcze jedna tabelka dodatkowa - poczet polskich zwycięzców w Pucharze Świata:

Polscy zwycięzcy w Pucharze Świata
Zawodnikdata pierwszegomiejsce pierwszegodata ostatniegomiejsce ostatniegoilość
Stanisław Bobak 26.01.1980 Zakopane 26.01.1980 Zakopane 1
Piotr Fijas 27.01.1980 Zakopane 12.01.1986 Liberec 3
Adam Małysz 17.03.1995 Oslo 21.01.2011 Zakopane 39
Kamil Stoch 23.01.2011 Zakopane 15.03.2013 Trondheim 7
Piotr Żyła 17.03.2013 Oslo 17.03.2013 Oslo 1

Z powyższej tabelki wynika jasno, że jeśli polski zawodnik wygrywa po raz pierwszy lub ostatni w karierze, to tylko albo w Zakopanem, albo w Oslo. Z powyższego wzoru bezczelnie wyłamał się Piotr Fijas i szczerze mówiąc nie wiem, co z tym zrobić. Ja bym chyba kazał Panu Piotrowi rozpocząć treningi, odnowić licencję, wystartować ponownie w Pucharze Świata i wygrać w jednym z tych dwóch miejsc. Z powyższej tabelki wynika również, że o ile Piotr Żyła jest już zwolniony z obowiązku wygrywania (ale niech się tym Broń Boże nie sugeruje) to Kamil - trudno i darmo - musi jeszcze wygrywać. Ostatnie zwycięstwo w karierze albo na Wielkiej Krokwi, albo na Holmenkollen. No - jest jeszcze opcja, że Stoch ostatni konkurs w karierze wygra w Libercu (proponuję np. 22 stycznia 2023 - to będzie niedziela i jak myślę - finał polsko-czeskiego Turnieju Słowiańskiego, który na dobre zastąpi Turniej Nordycki i prestiżowo będzie już wtedy niewiele ustępował Turniejowi Czterech Skoczni ) i tym samym wprowadzi na dobre to miasto do polskiej tradycji ostatnich zwycięstw. ( Drugie miejsce mógłby zająć Krzysztof Miętus, podobnie jak Stoch zapowiadający na koniec zimy zakończenie kariery, przez którą ścigał się ze Stochem o to, kto pierwszy pobije ilość zwycięstw Schlierenzauera, a trzecie miejsce Krzysztof Leja, broniący tytułu zwycięzcy Turnieju Słowiańskiego sprzed roku.) Czy by było tak, czy troszkę inaczej, myślę że Piotr Fijas byłby mu za to wdzięczny.

Krakałem, że najważniejsze i najciekawsze już za nami, ale dodałem, że możemy spodziewać się emocji w poszczególnych konkursach. Tych nam skoczkowie nie szczędzą. Więc z niecierpliwością, wiarą, nadzieją, oczekujmy Planicy. Bo w Planicy nie ma rzeczy niemożliwych. A tylko dwie są pewne. Że nie zabraknie emocji i że to niestety będą ostatnie pucharowe emocje tej zimy. Zimy - która tak jak mężczyzna – nieważne jak się zaczęła. Ważne, jak się kończy!

Cytat Zupełnie Nie Na Temat: „Idźcie przez zboże, we wsi Moskal stoi”

P.S. Specjalnie dla dzisiejszego zwycięzcy (chyba wiadomo, którego) wyjątkowa dedykacja muzyczna. Wersja nieco przedłużona!