Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Mała skocznia jest dość trudna"

Kamil Stoch w pierwszym konkursie Pucharu Świata w Lillehammer na skoczni normalnej HS 100 zajął dopiero 20. miejsce. Wygrał nowy lider PŚ Gregor Schlierenzauer.

"Sam do końca nie jestem pewien co się stało" - mówił po konkursie Kamil Stoch. "Pojawił się błąd w moich skokach - były zbyt wcześnie zaczęte. W tym pierwszym za wcześnie się odbiłem z progu, w tym drugim kierunek skoku był za mocno do przodu i później musiałem wyciągać z tego skoku odległość. Skoki nie były takie dobre jak te wczorajsze, przynajmniej nie takie jak ten kwalifikacyjny, ale i tak wynik nie jest najgorszy. Punkty są, więc nie jest źle" - dodał nasz zawodnik.

"Zdecydowanie wolę skakać na dużych obiektach. Mała skocznia jest dość trudna, przynajmniej jak dla mnie to próg "zbyt szybko ucieka", ciężko wyczekać do końca. Większość polskich skoczków ma problemy właśnie z odbiciem, za wcześnie się odbijamy. Mam nadzieję, że i dzisiejsze treningi i konkurs jutro na dużej skoczni będą zdecydowanie lepsze" - wyjaśnił zawodnik.

"Myślę, że te nasze skoki nie są aż tak złe, żebyśmy musieli cokolwiek w nich poprawiać. Wydaje mi się, że nie potrzeba więcej skoków tylko więcej spokoju i będzie wszystko w porządku. Poprzednie zawody wyglądały dobrze, kwalifikacje też były dobre, wszyscy skoczyliśmy normalnie. W konkursie natomiast nie było już tak dobrze i albo coś siedzi w naszych głowach albo rzeczywiście pojawia się jakiś techniczny błąd. Chociaż wydaje mi się, że raczej to pierwsze jest problemem. Trzeba się bardziej wyluzować, bardziej potraktować zawody jak zabawę a nie traktować jak coś, na czym miałby się świat zakończyć" - skomentował Stoch.

"Mamy wiedzę na temat co się dzieje z nami, trzeba tylko wdrożyć tę wiedzę. Myślę, że z konkursu na konkurs będzie łatwiej. Zawsze początek sezonu jest trudny. Trzeba wejść w rytm zawodów, trzeba się "oskakać". Jak to u nas bywa te początki zawsze są gorsze, dopiero później się rozkręcaliśmy".

"Oczywiście, że do zawodów podejdę z pozytywnym nastawieniem. Jakbym nie miał takiego nastawienia i dużej motywacji, to musiałbym się spakować i jechać do domu" - podsumował Kamil Stoch.

Korespondencja z Lillehammer, Tadeusz Mieczyński