Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Grunwald, Wiedeń, Engelberg!

Są takie chwile gdy duma rozpiera tak, że odzież trzeszczy w szwach. Są takie chwile, gdy żyrandol robi chybotliwe uniki by uchylić się przed młócącymi powietrze pięściami i szalikami. Są takie chwile gdy nie interesujący się skokami sąsiad (nieszczęśnik - ileż warte jest jego życie?) dostaje zawału, spada z fotela, budzi się z drzemki. Są? Są. Państwo wiedzą z autopsji.

Zawiązaliśmy wspólnotę doświadczeń, możemy od razu przejść do tekstów piosenek, które się wryły i się podobają, bo przecież już każdy je gdzieś kiedyś słyszał.

Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?

Wydawało Wam się, że znacie Jana "A imię jego czterdzieści i cztery" Ziobro? No to teraz poznaliście go na nowo. Dla mnie jak do tej pory zaskoczenie zimy. Nie Biegun, nie Kraus, nie Kasai. Ziobro. Już nie znacie Janka, który przewijał się gdzieś w drugim planie, statystował w Mistrzostwach Polski, dostawał czasem szansę w tym czy tamtym konkursie. To nie Janek, który zrobił wynik latem, ale przecież wiadomo, że lato nie zima. To nie Janek, który zaskoczył świetnym występem w wietrznym i jednoseryjnym Klingenthal. Proszę Państwa – oto Jan „A imię jego po czterdzieści i cztery petardy w każdej nodze” Ziobro. Wyluzowany na progu, więc odpalił takie trzy bomby w jeden weekend, że nawet w odległości kilkunastu kilometrów ludziom kapcie spadały i nie wiedzieli nawet dlaczego. Wyluzowany przed kamerą, sypiący dowcipami na prawo i lewo aż się ludziska zastanawiają skąd on taki obyty. Wyluzowany w ... no wszyscy wiedzą gdzie.

Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?

Tyle ich mi się przewija pod czaszką, że nie wiem od czego zacząć. Po ośmiu indywidualnych konkursach mamy cztery wygrane przez Polaków. W dodatku trzech różnych. Kamil liderem PŚ. Polska wiceliderem Pucharu Narodów – pomimo słabszego niż się spodziewaliśmy występu w drużynówce i fatalnego w mieszanym. Ziobro z rekordem skoczni w Engelbergu. Dwa dni z rzędu po dwóch Polaków na podium. W sobotę nasi natrzaskali tyle punktów, że druga Austria i trzecia Norwegia (a może na odwrót) do kupy razem tyle nie miały. W niedzielę trochę mniej niż druga Austria i trzecie Niemcy razem wzięte ale i tak nokaut. W tej chwili Kamil jest faworytem Turnieju Czterech Skoczni, ale i Janka trzeba brać poważnie pod uwagę.

Jak oddzielić nagle serce od rozumu?

No nijak, nijak. Samym szkiełkiem się nie da, serce wybija rytm. Cokolwiek napisać, musi być to przefiltrowane przez emocje. Jak spokojnie przejść do porządku dziennego nad tym, że Polacy od czterech konkursów nie schodzą z podium a wygrali trzy ostatnie pod rząd? Dlatego będę stawiał Janka wśród faworytów Turnieju. Rozum jeszcze podpowiada, że skocznia mu siadła, że na innych może być różnie, ale co tam. Dziś świętujemy, na chłodne analizy przyjdzie czas później.

Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?

Ciężko. Nawet tu gdzie jestem słyszę wciąż radujących się rodaków. Tych w Rabce-Zdroju, tych w Engelbergu, Warszawie, Luboszowie, nad Bugiem, Odrą, Bałtykiem, Dunajcem w Chicago i w Londynie. Aha, przepraszam, nie ma takiego miasta, w Lądku-Zdroju. No ale trzeba chociaż spróbować, więc się w siebie wsłuchuję, zbieram nieposkładane myśli, wyciszam trochę serce, żeby rozum miał łatwiej i jedziemy z koksem.

Nie wiem co mnie naszło rano w sobotę, ale ubzdurałem sobie, że będziemy mieli trzech naszych na podium. Zacząłem nawet sprawdzać ile razy coś takiego miało miejsce i ile razy to nie byli Austriacy. Nie wiedziałem, kto będzie pierwszy a kto trzeci, natomiast Stoch musiał być drugi, brak drugiego miejsca Stocha w Engelbergu to by było złamanie uświęconej już i ugruntowanej tradycji. Stoch bez drugiego miejsca w Engelbergu? Toć to Panie jak Święta bez choinki!

W sumie pomyliłem się o jednego Polaka trzy miejsca niżej. Ale i tak - jeśli liczyć według ilości zawodników w drugiej serii i ilości zdobytych punktów, to w sobotę oglądaliśmy najlepszy w historii konkurs w wykonaniu polskich skoczków. Jeśli chodzi o wysokość zajmowanych miejsc, to tylko raz było lepiej. 27 stycznia 1980 roku Piotr Fijas wygrał na Wielkiej Krokwi o 0,3 punktu przed Stanisławem Bobakiem a Stanisław Pawlusiak był piąty. Ale wtedy konkurs odbywał się na naszej skoczni a obsada była dość słaba, bo wielu najlepszych skoczków odpuściło sobie Zakopane by już trenować przed Igrzyskami w Lake Placid. W Engelbergu brakowało tylko kontuzjowanego Morgensterna i Japończyków.

A przecież na początku nic nie zapowiadało trzęsienia ziemi. Nisko ustawiona belka przy silnym tylnym wietrze sprawiły, że chwilami konkurs był równie emocjonujący co konsumpcja ostygłych naleśników z rozgotowanym szpinakiem i łagodną fetą. A potem się zaczęło. A jak już się zaczęło, to skończyło się tak, jak się skończyło. Dwóch Polaków na podium, czterech w „10”, polski rekord skoczni, objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej. Miny zagranicznych trenerów w gnieździe – bezcenne. Mi humoru nie popsuło nawet odegranie Mazurka Dąbrowskiego w tempie marsza żałobnego. Niech mi ktoś powie, po co oni tam mają hymn Serbii? Wystąpił już w PŚ Grek, występuje regularnie Bułgar, byli jakiś czas temu Holendrzy, ale prędzej się spodziewam Turka i Portugalczyka, niż Serba.
Sprostowanie: Właśnie mi doniesiono w komentarzach, że w sobotę zamiast hymnu Polski zagrano nie hymn Serbii, ale hymn byłej Jugosławii "Hej, Sloveni". Był to również hymn Serbii i Czarnogóry. Obecnie hymn Serbii jest już inny. Za nieścisłość przepraszam.

W niedzielę chłopaki niewiele spuściły z tonu. Dwóch Polaków na podium, pięciu w dwudziestce, wszyscy w drugiej serii. Awans Ziobry z dwunastego na trzecie, umocnienie się Stocha na pozycji lidera PŚ, w Pucharze Narodów doskoczenie do Niemców na niecałe 90 punktów. W pierwszej dziesiątce mamy dwóch Polaków, trzeci się czai tuż za, na jedenastym miejscu. Juhu i wow i co tam sobie jeszcze chcecie.

Czas na nasze pęczniejące od biało-czerwonej dumy tabelki:


Poczet Zwycięzców 22.12.2013
LpZawodnikKrajliczbaw PŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 1.
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 2.
3 Severin Freund Niemcy 1 4.
4 Thomas Morgenstern Austria 1 9.
5 Jan Ziobro Polska 1 11.
6 Krzysztof Biegun Polska 1 20.

Tak, wzrok Was nie myli, mamy trzech zwycięzców, Austria dwóch, Niemcy jednego.

Podium 22.12.2013
LpZawodnikKraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 2 0 4 1.
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 0 0 2 2.
3 Thomas Morgenstern Austria 1 0 1 2 9.
4 Jan Ziobro Polska 1 0 1 2 11.
5 Severin Freund Niemcy 1 0 0 1 4.
6 Krzysztof Biegun Polska 1 0 0 1 20.
7 Andreas Wellinger Niemcy 0 2 0 2 5.
8 Simon Ammann Szwajcaria 0 1 1 2 7.
9 Anders Bardal Norwegia 0 1 1 2 3.
10 Taku Takeuchi Japonia 0 1 0 1 6.
11 Marinus Kraus Niemcy 0 1 0 1 12.
12 Noriaki Kasai Japonia 0 0 1 1 8.
13 Daiki Ito Japonia 0 0 1 1 14.
14 Richard Freitag Niemcy 0 0 1 1 18.
15 Jurij Tepes Słowenia 0 0 1 1 19.

Na osiem konkursów siedem razy jakiś Polak stawał na podium. Czyli statystycznie prawie raz w każdym. Tak, wiem, co to jest statystyka ale to tak miło ponaginać rzeczywistość, by jeszcze milej nas łechtała.

Czołówka PŚ 22.12.2013
LpZawodnikKrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 410 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 352 58 58
3 Andreas Bardal Norwegia 311 99 41
4 Severin Freund Niemcy 264 146 47
5 Andreas Wellinger Niemcy 259 151 5
6 Taku Takeuchi Japonia 255 155 4
7 Simon Ammann Szwajcaria 244 166 11
8 Noriaki Kasai Japonia 225 185 19
9 Thomas Morgenstern Austria 221 189 4
10 Piotr Żyła Polska 200 210 21

Oczywiście wszystkich rozstawił po kątach (jasne, że skocznia ma kąty - np. kąt nachylenia progu) Kamil Stoch, który zgarnął 180 punktów i wskoczył z 4 miejsca na pozycję lidera. Drugim największym wygranym weekendu był Ziobro - 160 punktów, awans z 32. na 11.! Bardal 105 pkt i awans z siódmego na trzecie. Diethart 90 (też jest taki kąt - prosty) i awans z niebytu na 24. pozycję. Niby daleko za czołówką, ale niech tak skacze w TCS jak w Engelbergu, może być w tej tabelce z Nowym Rokiem. 86 punktów dało Wellingerowi awans o pięć pozycji a 68 punktów Piotra Żyły pozwoliło mu wskoczyć do grona prekwalifikowanych. Schlierenzauer wzbogacił się tylko o 54 a Freund o marne 11 punktów. Japończycy i Morgenstern nie punktowali z racji nieobecności, a i tak się utrzymali w dziesiątce. Kraus przyjechał, dwa razy był 34. więc punktów żadnych sobie nie dopisał i wypadł z czołówki na dwunaste miejsce.

Garść luźnych uwag przed Turniejem Czterech Skoczni. Niemcy, którzy zachwycali od inauguracji, trochę osłabli. Z kolei coś się ruszyło u Austriaków, Loitzl, Kraft i Kofler pokazali lepsze skoki. Objawił się Diethart – rok młodszy od Ziobry a jeszcze mniej kibicom Pucharu Świata znany. Austriacy nawet w kryzysie potrafią co roku zaskoczyć jakimś wynalazkiem. Wróci też poobijany, ale mocny przed kontuzją Morgenstern. Ciekawe co na Turnieju pokażą Japończycy, którzy się przyczaili. Na pewno mają inną strategię niż Austriacy czy Niemcy, u Japończyków za Wunderwaffe ma robić starszy o ćwierć wieku od Wellingera Okabe. Wiecie że Kasai i Okabe mają we dwóch tyle samo lat co Freitag, Wellinger, Kraus i Geiger do kupy?

Ważne są i te chwile które już znamy, ale w sumie na razie tej zimy wciąż jeszcze ważniejsze są te, których jeszcze nie znamy. Do pierwszego konkursu na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi zostało półtora miesiąca. Czy łatwiej formę utrzymać, czy znaleźć tuż przed imprezą? Ja tam wolę, że jest teraz. Ważne, że już nie trzeba szukać, bo zawsze można by nie zdążyć znaleźć...

Cytaty zupełnie na temat: „Sześciu naszych zawodników zabrał ze sobą do Engelbergu Łukasz Kruczek. I sześciu naszych reprezentantów przebrnęło bez problemu przez kwalifikacje”. Wydusił z siebie z największą łatwością komentator sportowy Igor Błachut.

Tenże: „Ani razu nie udało mu się wejść do drugiej serii, tej punktującej”. Ot zagwozdka: czy to dobrze,czy źle, że zawodnik nie był przez serię punktowany? Bokserzy będą mieli w tym względzie zdanie wyrobione. A skoczkowie?

„Jestem bardzo szczęsny” przedstawił nam się Sebastian. Ale Stoch jest bardziej Stoch a ja jestem najbardziej Hetnał z Was wszystkich.

Cytat zupełnie nie na temat: „Va'esse deireádh eap eigean”

Krótka przerwa na opłatek i zaraz będzie Turniej Czterech Skoczni. A tam tylko jedna rzecz jest pewna – padnie rekord. Takanobu Okabe wystąpi w Turnieju jako skoczek rocznikowo 43-letni. W ciemno twierdzę, że w Pucharze Świata jeszcze takiego czegoś nie było. W erze przedpucharowej na pewno, ale potem już nie. Fajnie by było, jakby los połączył go w parze z Biegunem. Biegun urodził się sześć lat po jego debiucie w PŚ i rok z górką po jego pierwszym podium.

Ale poza tym nic nie jest pewne. Czy można na przykład dziś zupełnie wykluczyć to, że na każdej z czterech skoczni wygra inny Polak?