Strona główna • Mistrzostwa Świata Juniorów

Maciej Maciusiak: "Do końca były nerwy"

Historyczny wynik polskich juniorów w Predazzo. Polscy zawodnicy wywieźli z Mistrzostw Świata Juniorów w Narciarstwie Klasycznym 2014 dwa złote krążki. Indywidualnie złoto wywalczył wczoraj Jakub Wolny a dziś wraz z Klemensem Murańką, Aleksandrem Zniszczołem i Krzysztofem Biegunem stanął na najwyższym stopniu podium konkursu drużynowego.


"W całym zespole panuje wielka radość, mamy historyczny sukces. Wiedzieliśmy, że mamy bardzo mocną drużynę, ale choć przez cały konkurs mieliśmy dużą przewagę, to jednak do końca były nerwy o wynik, bo skoki to już taki sport. Największe nerwy oczywiście były na samym końcu. Chwała Klimkowi, że wyciągnął tyle, ile trzeba w tym skoku, bo tuż za progiem popełnił błąd i wydawało się wtedy, że mamy po medalu. Ale wszytko się skończyło dobrze" - relacjonował naszemu portalowi tuż po ceremonii dekoracji szkoleniowiec kadry juniorów Maciej Maciusiak.

"U Klimka się ostatnio wkradł właśnie taki błąd. Wczoraj w pierwszej serii zresztą popełnił podobny, ale bardzo mały a dziś było znacznie gorzej. To się mogło dla niego skończyć naprawdę źle. Samo wybicie było jeszcze dobre, ale zaraz potem za szybko przyłożył się do nart. To był podobny błąd jak u Morgensterna w Kulm, tylko Morgi go popełnił na mamucie, a mamut czegoś takiego nie wybacza. Dobrze, że to była mniejsza skocznia. Analizowaliśmy już ten skok na wideo i naprawdę w pewnym momencie wyglądało na to, że już tej opadającej narty nie wyciągnie. Ale wszytko skończyło się dobrze a Klimek jest takim małym zwycięzcą tego konkursu drużynowego" - ocenił Maciusiak.

"Kto był największą niespodzianką? Wiadomo, że przyjechaliśmy tu walczyć o medale, bo mamy bardzo silną drużynę. Ale wydawało się i nam i Wam - dziennikarzom i kibicom, że najbardziej będą się liczyć Klimek i Olek. A tymczasem wyskoczył nam Kuba. Jesteśmy bardzo zadowoleni, widać, że każdy z naszych zawodników jest mocny. Nikogo nie należy skreślać, w każdego trzeba wierzyć. Kuba pokazał, że ciężką pracą, sumiennym treningiem można osiągnąć wielkie rezultaty" - podkreślał trener.

"Zarówno ja, jak i Adam (Małysz - przyp. aut.) byliśmy zaskoczeni trochę formą Finów. To ich najbardziej się obawialiśmy po treningach. A skończyli bez medalu. Z kolei pozytywnie zaskoczyli nas Austriacy, że się sprężyli. Zarówno patrząc na formę z Pucharu Kontynentalnego jak i już po konkursie indywidualnym wydawało się też, że groźni mogą być Słoweńcy ale im zupełnie nie wyszło"- opowiadał szkoleniowiec Polaków.

Dwa złote medale - tego jeszcze na juniorskim czempionacie w wykonaniu Polaków nie było. Największym sukcesem były do tej pory mistrzostwa w Strynie. W 2004 roku Mateusz Rutkowski wywalczył złoto a drużyna srebro. "Czuję się bardzo usatysfakcjonowany tymi wynikami. To mój pierwszy rok w roli szkoleniowca juniorów. Taki wynik trudno będzie utrzymać za rok, wiadomo, że mamy w tych rocznikach obecnie wielkie talenty. Ale będziemy robili wszystko, by te wyniki wyrównać, bo lepiej się już chyba nie da. Chciałem bardzo podziękować chłopakom, że poważnie podchodzili do treningów i pokazali, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć sukces. To sukces całego sztabu, więc chciałem też serdecznie podziękować wszystkim członkom i Adamowi (Małyszowi - przyp. aut.) że z nami tu był i nam pomógł."

Na kolejne konkursy Pucharu Kontynentalnego w Iron Mountain pojedzie ośmiu zawodników. "Do naszych juniorów (Wolny, Biegun, Murańka, Zniszczoł, Kantyka) dołączą z Polski Stefan Hula, Bartek Kłusek i Krzysiek Miętus. Tam są aż trzy konkursy więc zabranie aż ośmiu skoczków ma uzasadnienie. Będziemy wymieniać najsłabszego zawodnika. Do USA lecimy w środę" - zakończył uradowany Maciusiak.