Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Jeśli finał, to tylko na mamucie"

Maciej Kot był drugim po Kamilu Stochu najwyżej sklasyfikowanym (17. miejsce) Polakiem w Pucharze Świata. Urodzony w Limanowej zawodnik AZS Zakopane zajął na Igrzyskach w Soczi indywidualnie 7. i 12. miejsce. Jak ocenia ten sezon? Zapraszamy na krótki wywiad.


Skijumping.pl: Czy ten sezon był dla Ciebie bardziej, czy mniej udany od poprzedniego?

Maciej Kot: Ciężko ocenić ten sezon w kategoriach lepszy/gorszy niż poprzedni. A to dlatego, że był inny. Na pewno był dużo cięższy, nie tylko pod względem ilości zawodów, Igrzysk Olimpijskich i MŚ w lotach, ale także pod względem psychicznym oraz organizacyjnym - nie było gdzie trenować, warunki nie dopisywały. Jeśli patrzeć na realizację celów, jakie miałem na ten sezon to moja skuteczność to 33,(3)%, więc słabo. Jednak jeśli popatrzeć bardziej pozytywnie na ten sezon można być zadowolonym ze stabilności formy. Gdyby nie wypadek przy pracy w Lahti punktowałbym we wszystkich zawodach PŚ w których brałem udział. Więc pewien przyzwoity poziom był trzymany. Jednak zabrakło kropki na i, czyli podium.

Skijumping.pl: No właśnie, czego zabrakło, by wreszcie stanąć na podium Pucharu Świata, lub innej wielkiej imprezy?

M.K.: Myślę, że brakło paru czynników. Trochę szczęścia, dobrego dnia, umiejętności, formy, sprzętu... Nie było takiego weekendu żeby wszystkie te czynniki zagrały. Do tego w pewnym momencie zabrakło cierpliwości i konsekwencji.

Skijumping.pl: Który moment zeszłego sezonu wspominasz najmilej, a które chwile były namniej udane?

M.K.: Myślę, że najbardziej udane zawody PŚ to konkurs na normalnej skoczni w Lillehammer, 5 miejsce. Najlepszy wyjazd, przygoda, to na pewno Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Bardzo miło wspominam ten wyjazd jeśli chodzi o wszystkie rzeczy pozasportowe. Jeśli chodzi o wyniki, nie było już tak fajnie. Najgorsze chwile przeżywałem w Engelbergu, na Turnieju 4 Skoczni, ale chyba jeszcze gorzej było w Lahti. Był to czarny weekend tego sezonu.

Skijumping.pl: Czy jesteś sobie w stanie wyobrazić współpracę z innym trenerem, gdyby Łukasz Kruczek nie doszedł do porozumienia z PZN-em?

M.K.: Wyobrazić sobie mógłbym, mam bardzo bujną wyobraźnię. Jednak nie chciałbym aby stało się to rzeczywistością w tym sezonie.

Skijumping.pl: Jak ocenisz swój debiut na Igrzyskach Olimpijskich?

M.K.: Dla mnie nie ma znaczenia czy to debiut czy nie. Więc nie oceniam tego pod tym kątem. Oceniam to tylko patrząc na to, co osiągnąłem. Miałem swoje cele i osiągnąłem tylko 1 z 3 założonych. Więc nie było zbyt dobrze. Jednak nie mogę powiedzieć żeby było źle, bo brakło naprawdę niewiele. Ale jednak brakło...

Skijumping.pl: Ten sezon nie był zbyt obfity w konkursy na mamutach, w dodatku na Mistrzostwach Świata w Lotach udało się polatać tylko przez jeden dzień. Brakowało Ci finału na Letalnicy?

M.K.: Wolałbym więcej zawodów na skoczniach normalnych niż na mamucich. Jednak kiedy jestem w dobrej formie, loty sprawiają mi dużo frajdy. Więc chciałbym aby zawody odbywały się i na normalnych i na mamucich skoczniach częściej. Możnaby wybrać wtedy najbardziej wszechstronnego skoczka. A jeśli finał to tylko na mamucie w Planicy. Koniec sezonu na skoczni dużej nie miał tego klimatu...

Skijumping.pl: Czego spodziewasz się po kolejnym sezonie?

M.K.: Nie myślałem jeszcze zbyt wiele o tym, potrzebuję odpoczynku od skoków. Ale na pewno oczekuję tego, że będzie lepszy, być może przełomowy.

Rozmawiał Marcin Hetnał