Strona główna • Igrzyska Olimpijskie

Małysz i Stoch o krakowskim referendum

Nie milkną komentarze po wycofaniu się Krakowa z wyścigu o Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku, które nastąpiło po niedzielnym referendum. Głos w tej kwestii zabrali też dwaj najwybitniejsi polscy skoczkowie w historii.


Z wolą mieszkańców Krakowa nie może się pogodzić Adam Małysz, który uważa, że rezygnując z kandydowania do przeprowadzenia największej zimowej imprezy sportowej ponosimy niepowetowaną stratę:

- Choć jestem w Maroku, to jednak wiem o wszystkim i bardzo się rozczarowałem wynikami referendum. Ta decyzja to dla mnie masakra i nie potrafię jej zrozumieć. Uważam, że straciliśmy wielką szansę nie tylko pod względem sportowym, ale również na rozwój regionu czy nawet całego kraju. Drugiej takiej szansy możemy już nie mieć, a nasi kontrkandydaci zdecydowanie byli w zasięgu. Nie staliśmy na z góry straconej pozycji, nie było i nie ma jednego, zdecydowanego faworyta do zorganizowania igrzysk w 2022 roku. Żałuję, ale my sportowcy sami niczego nie zdziałamy, niewiele możemy, powinniśmy mieć poparcie innych, ale widać, że bardziej wpływowe osoby do których należały decyzje, bały się podjąć ryzyko. Aż 70 procent wyborców zagłosowało przeciwko kandydowaniu Krakowa. Ktoś mocno popracował, żeby zniechęcić mieszkańców do odpowiedzi pozytywnej. Szkoda, wielka szkoda, ale myślę że wpływ na negatywny wynik miała również bardzo niska frekwencja w lokalach wyborczych - powiedział czterokrotny Mistrz Świata w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Dużo bardziej zdystansowany do całej kwestii jest Kamil Stoch:

- Wielokrotnie, kiedy pytano mnie jeszcze w poprzednich miesiącach o igrzyska, mówiłem, że nie mam na ten temat zdania. Pozostaję neutralny w tej kwestii. Nie chcę po prostu publicznie mówić na ten temat. Do tej pory przecież nie wiem dokładnie, jak to wszystko miałoby wyglądać. Nie było też ściśle określonych planów. Dlatego też wolę się nie wypowiadać na te tematy - powiedział Stoch w rozmowie z Eurospot.onet.pl