Strona główna • Puchar Świata

Kamil Stoch: "Wierzę w nasz zespół"

Kamil Stoch po raz pierwszy w karierze zainaugurował sezon jako obrońca Kryształowej Kuli. O tym, jak czuł się dzisiaj na skoczni, jakie ma plany na najbliższe dwa dni oraz kwestiach o związanych z nowym sezonem, opowiadał po treningach i oficjalnej konferencji prasowej w Klingenthal.


Aktualny mistrz świata na dużym obiekcie zajął w dzisiejszych treningach 6. i 41. miejsce. Jak sam ocenia te próby? - Czułem się dziś bardzo dobrze i nadal tak jest. Skoki oceniam solidnie, bez żadnej rewelacji, ale to były dobre skoki na wejście w sezon. Uważam, że skocznia jest bardzo dobrze przygotowana. Należą się brawa dla organizatorów za to, że zdążyli przygotować obiekt na czas. Nie jest to może ładna zimowa sceneria, ale skocznia jest przygotowana dobrze.

Spore poruszenie wśród kibiców wywołała wieść o urazie dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Jak groźny jest to uraz? - O odpuszczeniu kwalifikacji zaważył drobny uraz stopy. Wolałem nie pogłębiać bólu i jutro przystąpić do konkursu drużynowego. Nawet nie potrafię dokładnie stwierdzić, co stało się ze stopą. Po szybkiej rozmowie z fizjoterapeutą dowiedziałem się, że jest drobne zapalanie w okolicy kaletki maziowej. Zapewnił mnie, że na jutro będę gotowy.

Jak dużym utrudnieniem był ten uraz dla Polaka? - Poczułem to jak rozwiązywałem buta skokowego po drugim skoku. Następnie nie byłem w stanie odpowiednio biegać na rozgrzewce. Nie mogłem przenieść całego ciężaru na lewą stopę. Jeżeli nie jestem skoczyć na 100%, to lepiej odpuścić niż skakać asekuracyjnie.

Oficjalne treningi i kwalifikacje przyniosły kilka niespodzianek. Czy ktoś zdecydowanie zaskoczył lidera naszej kadry? - Nie zwracam uwagi na rywali pod tym względem, że nie patrzę na wyniki innych. Starałem się skupiać na sobie, na swoim skakaniu, więc nie wiem jak kto skakał.

Łukasz Kruczek postanowił wystawić dość eksperymentalny skład na jutrzejszą drużynówkę. Czy według Kamila Stocha, nasza drużyna ma spore szanse na sukces? - Wierzę w nasz zespół. Jest dobrze przygotowany do sezonu. Sądzę, że jeśli każdy z nas zrealizuje swoje zadanie i założenia, to wynik będzie dobry. Jesteśmy młodą drużyną, ale już z pewnymi doświadczeniami. Ogólny poziom skoków w Polsce się podniósł i teraz ważne jest, aby ten potencjał wykorzystać i realizować siebie.

Nowy sezon był poprzedzony licznymi zgrupowaniami oraz zmianami sprzętowymi. Jak ten okres podsumuje Polak? - Nie ma znaczenia czy skakaliśmy przedtem na śniegu. Kiedyś sądzono, że trzeba skoczyć na śniegu, wczuć się w te warunki. Od jakiegoś czasu wiemy, że najważniejsze są tory. Obecnie mamy na świecie takie obiekty z torami lodowymi, gdzie można trenować jeszcze jesienią. To gdzie lądujemy nie ma takiego znaczenia. Teraz już nie ma nad czym pracować w kwestii sprzętowej. Dobrze przepracowaliśmy lato zarówno pod względem fizycznym jak i technicznym. Mamy najlepszy sprzęt na świecie i pomoże nam to walczyć o najlepsze miejsca. Okazało się, że można skakać w starych kaskach. Latem mówiono, że będzie trzeba skakać w większych, a jest inaczej. Ja skaczę w nowym, dobrze się w nim czuję

Przed zeszłą edycją Turnieju Czterech Skoczni, nasz rodak znalazł się w nowej dla siebie roli faworyta. Czy wciąż odczuwa związaną z tym presję? - Poniekąd była to dla mnie nowa sytuacja. Pierwszy raz występowałem w roli lidera Pucharu Świata, wszystkie media mnie otoczyły, ale teraz mam już doświadczenie i wiem jak sobie radzić.

- Nie zakładam celów wynikowych. Chcę spokojnie zainaugurować sezon. To co przeżyłem w dotychczasowej karierze, pozwala mi zachować dystans i spokój. Początek sezonu niczego nie przesądza, a więc nie trzeba się stresować - zakończył na temat niedzielnej rywalizacji indywidualnej.

Korespondencja z Klingenthal, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.