Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Mateusz Rutkowski zbyt wcześnie okrzyknięty gwiazdą?

Ostatni weekend przyniósł polskim kibicom nadzieję na dobre występy polskiego skoczka w Pucharze Świata. Niespodziewanie jednak wlał ją w ich serca nie-jak to zwykle bywało-Adam Małysz, ale zupełnie inny, dużo młodszy zawodnik. Z występem Mateusza Rutkowskiego w Libercu wiązane są spore nadzieje. Czy przypadkiem nie zbyt duże?

17-letni skoczek w konkursach Pucharu Kontynentalnego w Planicy dwukrotnie plasował się na podium i wywalczył dla reprezentacji Polski czwarte miejsce w Pucharze Świata. Jest to niewątpliwe duże osiągnięcie, które bardzo cieszy, ale czy nie zbyt pochopnie okrzyknięto tego młodego zawodnika następcą Adama Małysza? Na ten temat wypowiada się asystent Heinza Kuttina, Łukasz Kruczek: "Na co liczymy w Libercu? Nie będę odkrywczy - na dobre skoki. Przestrzegam jednak przed hurraoptymizmem. Z Mateusza za szybko zrobiono nową gwiazdę skoków. Dla niego to pierwszy sezon międzynarodowych startów. Naprawdę duże wyniki zacznie osiągać pewnie za dwa lata".

Polski szkoleniowiec wyjaśnia także powód, dla którego do Liberca wybierze się jedynie trzech skoczków: "W kadrze B nie ma tej chwili czterech skoczków, którzy byliby w stanie rywalizować skutecznie w zawodach tej rangi".

Czy jest szansa na to, aby-jeśli nie Mateusz Rutkowski-to jakiś inny zawodnik przyniósł nam chwile radości podobne do tych, których dostarczał nam przez trzy ostatnie lata Adam Małysz? "To nie jest kwestia mentalności, umiejętności czy talentu, ale systemu- mówi trener kadry B, Heinz Kuttin- Polakom go brakuje i w tym cały problem. W Austrii młodzi zawodnicy trenują od juniora w tym samym systemie co dorośli. Dlatego np. 17-letni Austriak Thomas Morgenstern już wygrywa konkursy Pucharu Świata, a jego rówieśnik z Polski Mateusz Rutkowski tylko 'dobrze się zapowiada'. Mateusz ma ten sam wspaniały talent i już wysokie umiejętności techniczne, ale jest zupełnie nieprzygotowany do wielkiego sportu fizycznie - właśnie z braku systemu szkolenia. Na pewno wśród młodych polskich skoczków znalazłby się przyszły następca Małysza, jednak związek musiałby podjąć decyzję o tworzeniu systemu. To przecież kwestia wielkich pieniędzy, potrzeba wielu trenerów. Ja mam pod opieką pięciu-sześciu zawodników, z 50-60 nie dałbym sobie rady. "

W słowach trenera pojawia się jednak także nutka optymizmu: "Grupa, którą prowadzę, poczyniła naprawdę ogromny postęp. Nie tylko Rutkowski - jeszcze pięciu, sześciu zawodników. Są na dobrej drodze i też wiedzą, co robić, żeby się rozwijać. Mateusz wspaniale się rozwija i być może już w przyszłym roku będzie mógł rywalizować w Pucharze Świata".

O tym, czy Mateusz Rutkowski będzie kolejnym zawodnikiem, który wyciągnie polskie skoki z dołka, dowiemy się już jutro, kiedy to w czeskim Libercu odbędą się serie treningowe i kwalifikacje do sobotniego konkursu. Życzymy młodemu polskiemu skoczkowi, a także jego kolegom- Wojciechowi Tajnerowi i Wojciechowi Skupniowi-pomyślnych lotów i jak najlepszych lokat w zawodach Pucharu Świata.

Źródło: ŻW, GW