Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Wyprostować nóżkę i lecieć!"

Piotr Żyła był w dobrym humorze po dzisiejszych lotach na skoczni Kulm. Nasz reprezentant w swoim najdłuższym skoku lądował dziś na 211 metrze.


- Fajnie, że wreszcie mogę sobie polatać, cieszę się że tu jestem. Ta skocznia też jest taka ciekawa, podobna do starej Planicy. Olek skakał dziś bardzo fajnie, w pierwszym skoku pobił rekord życiowy, więc elegancko. Mnie najlepiej skoczyło się w drugim treningu, wtedy fajnie nad nartę dałem i można było z tego lecieć. Pierwszy dzisiejszy skok był taki, że nie wiedziałem za bardzo co się dzieje, wyleciałem wysoko i szybko spadłem. Ostatni był podobny, tyle tylko, że wiedziałem co się tam działo, trochę na tych hopkach mi tam biodro spadło, brakowało płynności na progu, kolano strzeliło i szybko spadłem. Co prawda ten zeskok szybko się zbliżał, ale miałem jeszcze trochę prędkości i udało się ten skok trochę wyciągnąć - mówił po kwalifikacjach Piotr Żyła.

- Na pewno jest tu przyjemnie lecieć ponad 200 metrów, ale sądzę że aby pobić tu rekord życiowy to musiałbym mieć sporo powietrza pod narty. Przy tylnym wietrze jest tu trudno, bo to taka dziwna, dzika skocznia. W lotach wiatr pod narty ma szczególne znaczenie, wówczas da się to dobrze wykorzystać a jak wieje z tyłu, to trzeba walczyć o każdy metr - ocenia skoczek z Wisły.

- W sumie jest w porządku gdy jesteśmy taką małą ekipą, chociaż zbytnio o tym nie myślałem. Jestem już tak długo poza domem, że trochę mi wszystko jedno, przejeżdżam z miejsca na miejsce, podchodzę do wszystkiego tak na luzie. Człowiek jest taki zakręcony, że bardziej musi się koncentrować się na tym, aby znaleźć cokolwiek, niż na myśleniu, że jesteśmy tu małą drużyną - śmieje się Piotrek.

- Żona nie skarżyła się w tym roku na moje wyjazdy. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia - tyle lat jesteśmy ze sobą. Na początku na pewno było ciężej, a teraz to na spokojnie - zapewnia 27-latek.

- Cel na jutro to polatać sobie - wyprostować nóżkę i lecieć jak najdalej. Na lotach nie ma co myśleć o wyniku, bo tu jest dużo przyjemniejszych rzeczy, łatwiej się skacze, pod warunkiem, że ma się formę. Jutro może sobie wiać, ale byleby pod narty!