Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Sławomir Hankus: "Było słabiutko"

Punkty Pucharu Świata Magdaleny Pałasz, dobre występy w Alpen Cup i na MŚJ, podium zawodów Pucharu Kontynentalnego wywalczone przez Joannę Szwab – tak wyglądał sezon 2013/14 w wykonaniu polskich skoczkiń. Minionej zimy nasze zawodniczki nie wykonały jednak kolejnego kroku do przodu, a do ubiełgosezonowych wyników było im bardzo daleko. Starty polskich dziewcząt w ostatnich miesiącach na wczorajszym posiedzeniu Polskiego Związku Narciarskiego podsumował trener polskich zawodniczek, Slawomir Hankus. Dziś szkoleniowiec kadry pań podzielił się swoimi refleksjami związanymi z ostatnią zimą z naszym portalem.


- Możemy uznać miniony sezon za podsumowany, na pewno mocno odbiegał, od tego co chcieliśmy osiągnąć i przede wszystkim od miejsc jakie zawodniczki miały czy ewentualnie mogły zajmować. Na spokojnie można ocenić, iż był to bardzo slaby sezon. Czynników, które się na to złożyło było wiele: nowe wyzwania, inna forma treningu niż wcześniej, a przede wszystkim zadania wynikowe których wcześniej zawodniczki nie miały. To wszystko złożyło się na to, że zamiast skupienia i koncentracji na realizacji założeń zaczęła się analiza możliwości i porównanie do innych, co wzbudziło niepokój i brak pewności siebie – tłumaczy trener Hankus

- Oczywiście to pomaga, kiedy patrzy się jak skaczą inne, ale trzeba się nauczyć z tego korzystać, a nie tylko tym martwic. Tego zabrakło. Na pewno muszę podziękować zawodniczkom za włożoną pracę i chęci, bo starały się robić wszystko jak najlepiej. Mam jednak nadzieję, że po tym sezonie dostały "pstryczka" w nos i widzą jak dużo ich pracy czeka, świadomość mam nadzieję wzrosła, a o to w sporcie chodzi. Być może brak wcześniejszych startów na arenach międzynarodowych zaburzał nam obraz faktycznego stanu i obecnych możliwości, natomiast zawodniczki mają potencjał do bycia dobrymi skoczkiniami i przy tym pozostajemy. Przed nami kolejny okres przygotowawczy, będzie spokojniejszy, bo wiemy jak to wygląda u dziewczyn całorocznie, nie tylko podczas startów w sezonie. Plany na IO 2018 na pewno są w drodze realizacji i miejmy nadzieje, że przy wsparciu PZN-u, klubów, kibiców uda się je zrealizować do końca – mówi polski szkoleniowiec.

- W trakcie sezonu na pewno pojawiła się u zawodniczek frustracja, że nie tak miało być. Kiedy ona się pojawia zaczyna się szukanie na siłę rzeczy, które mogły być złe, a nie widzi się najprostszych rozwiązań . Mam nadzieję, że teraz po sezonie podczas wspólnych rozmów wyjaśniliśmy sobie, o co wzajemnie nam chodzi i dlaczego było tak jak było. Jak wspomniałem, było słabiutko. Przyczyny zostały znalezione i wiem ,że dziewczyny są mocno zmobilizowane do kolejnego sezonu i wiedzą, nad czym mają pracować. Polak mądry po szkodzie i mam nadzieje, że to przysłowie pozwoli nam ustrzec się w przyszłości tych błędów. Startujemy od nowa i z pełnym optymizmem – zapowiada opiekun naszych zawodniczek.

Jak informuje Sławomir Hankus kadra polskich skoczkiń ulegnie niebawem rozszerzeniu:

- Na pewno po udanym na krajowym podwórku sezonie na włączenie do szkolenia zasługuje Kinga Rajda. To będzie taki nowy dobry duch w naszej drużynie. Mam nadzieje, że jej obecność zmobilizuje dziewczyny jeszcze bardziej do dobrej pracy.

- Jeśli chodzi natomiast o młodsze zawodniczki, droga do startów jest otwarta, z racji FIS-owskich przepisów mamy sporo miejsc startowych w zawodach FIS CUP i PK, jednak poziom sportowy musi wzrosnąć do wartości, którą trenerzy prowadzący uznają za dobry do rywalizacji. I tu warto podziękować za super pracę trenerom: Krystianowi Długopolskiemu, Wojtkowi Tajnerowi, Władysławowi Gąsienicy-Wawrytko, Wojtkowi Tomasiakowi. Tych, których pominąłem przepraszam, natomiast w gruncie rzeczy to wyżej wymienieni prowadzą i przygotowują te zawodniczki od małego. Podziękować należy również PZN-owi, bo związek na ile może to wspiera dziewczyny czy to strojami czy sprzętem. Wiadomo, że nie jest to wyposażenie w pełnym wymiarze, ale myślę, że to i tak duża pomoc – uważa trener polskich skoczkiń.

- Myślę, że rozwija się to wszystko prawidłowo, jednak jak już wspominałem kiedyś, wciąż liczba tych zawodniczek u nas to ziarenko na pustyni w szkoleniu całościowym. Trzeba jednak pilnować, tych które mamy, a być może wyłoni się w końcu jakiś Małysz w spódnicy – zakończył z optymizmem Hankus.