Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Władimir Sławskij: "FIS musi pomyśleć nad kierunkiem rozwoju skoków"

Wiceprezes Rosyjskiego Związku Narciarskiego Władimir Sławskij to działacz związany od wielu lat ze skokami narciarskimi i kombinacją norweską. W rozmowie z portalem skisport.ru, skrytykował działania FIS'u, zarzucając międzynarodowej federacji m.in.: brak zainteresowania rozwojem skoków narciarskich poza tradycyjnymi ośrodkami narciarskimi, w szczególności w obszarze Europy Wschodniej i Azji.


Na początek Sławskij zwraca uwagę na rozwój rosyjskiego sportu, jaki nastąpił dzięki organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2014: - W ostatnich latach rosyjski sport przeszedł radykalne zmiany, co można było zaobserwować na igrzyskach w Soczi. Sytuacja zmieniła się także w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej, dzięki oddaniu do użytku "super kompleksów" w Czajkowskim, Niżnym Tagile i Soczi. Wszystkie one mogą być użytkowane przez cały rok, dzięki czemu znacznie zmniejszyła się liczba wyjazdów rosyjskich kadr na obozy treningowe poza krajem – mówi działacz.

Dzięki budowie nowych obiektów, Rosja na stałe zagościła też w międzynarodowym kalendarzu: - Przez ostatnie trzy lata na tych kompleksach rozegrano 15 konkursów najwyższej rangi. Ich rozgrywanie wiąże się jednak nie tylko z wysiłkiem organizacyjnym, ale także ze znacznymi kosztami finansowymi – podkreśla Sławskij - Przykładowo koszt organizacji konkursów Pucharu Świata w Niżnym Tagile, w grudniu 2015 roku, wyniesie ok. 30 milionów rubli (ok. miliona 682 tys. złotych – przyp. red.).

Zdaniem Sławskiego, koszty te są na tyle wysokie, że niosą ze sobą poważne problemy dla nowych miejsc, które chciałyby zorganizować zawody najwyższej rangi: - Miasta, które chcą zdobyć prawa do organizacji, często ignorują rachunek ekonomiczny. Ale jest tak tylko na początku. Później zaczynają się zastanawiać czy warto ponosić tak duże straty finansowe i czy w ogóle jest sens brać na siebie taki ciężar – tłumaczy działacz - W związku z tym, że na ściągnięcie do siebie sponsorów potrzeba czasu, kosztami obciążane są państwowe i lokalne budżety. Dodatkowo, w efekcie rozwoju skoków na igelicie, znacznie wzrosły także koszty utrzymania skoczni – zauważa.

Sławskij zwraca też uwagę na fakt, że mimo rozwoju skoków, cały czas prawo do organizacji prestiżowych zawodów otrzymują w większości tradycyjne ośrodki w Europie: - W zimowym Pucharze Świata mamy ponad 30 konkursów, ale niemal wszystkie od lat organizowane są w tych samych miejscach w Europie. Miejscowości te, dzięki tradycji nie mają problemów ze znalezieniem sponsorów, a całe skoki narciarskie, które wywodzą się właśnie z tych terenów, nadal skupione są na tym obszarze – twierdzi wiceprezes Rosyjskiego Związku Narciarskiego - W zasadzie skoki rozwijają się tylko na Starym Kontynencie – Ameryka Północna zrezygnowała z dalszego organizowania zawodów najwyższej rangi, a Japonia z wielkim wysiłkiem przeprowadza po jednym weekendzie zarówno latem, jak i zimą, aby utrzymać kontakt ze światem skoków narciarskich – podkreśla.

W związku z tym finansowe profity w świecie skoków przypadają niemal wyłącznie krajom Europy Środkowej: - Cały system funkcjonuje wokół najlepiej rozwiniętych państw. Dodatkowo 30-stu najlepszych skoczków, pochodzących głównie z Europy Środkowej, jest od lat praktycznie finansowanych przez FIS – mówi Sławskij - Warto jednak zwrócić uwagę, że ze względu na ich pochodzenie i to, że konkursy są organizowane niemal wyłącznie w ich "domowym" rejonie, koszty ich startów są niemal minimalne – twierdzi działacz.

Sławskij zauważa, że tracą natomiast kraje spoza tego kręgu. – Przykładem może być Klingenthal, który w tym roku, po 10 latach, zrezygnowało z organizacji tradycyjnych zawodów cyklu Letniego Grand Prix ze względów finansowych. Także szwedzkie Falun w ciągu najbliższej zimy, ze względu na finanse, nie będzie gościć żadnych zawodów międzynarodowych (o fatalnej sytuacji szwedzkich skoków pisaliśmy już na łamach naszego serwisu). A przecież mówimy tu o Szwecji, która w skokach narciarskich ma olbrzymie tradycje! – podkreśla.

Zdaniem rosyjskiego działacza, "europejska dominacja’’ w tym sporcie narusza wręcz podstawową zasadę Karty Olimpijskiej ("liczy się nie zwycięstwo lecz udział"): - Zamiast dać prawo uczestniczenia w zawodach od początku do końca przedstawicielom wszystkich państw, takowe zachowuje tylko najlepsza "trzydziestka", startująca w finałowej rundzie konkursu.. A przecież już sam udział w igrzyskach olimpijskich jest sukcesem, nawet gdy ktoś zajmuje ostatnie miejsce – twierdzi.

Sławskij uważa, że wszyscy olimpijczycy powinni mieć możliwość brania udziału we wszystkich fazach rywalizacji, bez wprowadzania żadnych dodatkowych warunków i ograniczeń. - Według mnie obecnie igrzyska to nie impreza ogólnoświatowa, a tzw. "europejska stabilność", która nie tylko nie przyczynia się już do rozwoju skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, ale także może doprowadzić te dyscypliny do ślepego zaułka – dodaje.

Jak twierdzi rosyjski działacz, Międzynarodowa Federacja Narciarska powinna podjąć działania w celu zmiany tego niekorzystnego trendu: - FIS musi nie tylko poważnie przemyśleć stawiane wyżej pytania, ale także podjąć działania w kwestiach finansowych i zacząć wspomagać organizatorów konkursów międzynarodowych, a także, jak robią to federacje w innych dyscyplinach, w całości finansować starty międzynarodowe w organizowanych pod swoją egidą zawodach – mówi.

Sławskij uważa też, że należy zastanowić się nad kalendarzem zawodów międzynarodowych: - Rosja stała się teraz niejako pomostem między Europą, a Azją. Fakt ten powinien być uwzględniany w kalendarzach, aby cały system mógł prawidłowo funkcjonować – zauważa działacz - Dzisiaj kolejne państwa budują nowe skocznie narciarskie, a później zastanawiają się: co dalej? Weźmy na przykład Japonię – najlepsi zawodnicy nie przylatują tutaj na zawody najwyższej rangi w Sapporo i Hakubie, ponieważ dzięki zdobytym wcześniej punktom mogą sobie pozwolić na taką absencję. Pozostali z kolei nie chcą tam startować ze względu na spore koszty. Podobnie jest także w Ałmatach. A co stanie się z Koreą Południową po igrzyskach w 2018 roku? – pyta Rosjanin.

Wiceprezes rosyjskiej federacji proponuje także pewne rozwiązanie mające pomóc w rozwoju skoków na pograniczu obu kontynentów: - Jestem przekonany, że zarówno Japończycy, Koreańczycy, jak i Chińczycy są zainteresowani organizowaniem konkursów międzynarodowych na Dalekim Wschodzie i Syberii. Czemu zatem FIS nie pomyśli o zorganizowaniu pod swoją egidą cyklu zawodów dla Syberii, Dalekiego Wschodu i Azji? Nagano, Sapporo, Magadan, Ałmaty czy Pjongczang – to tylko przykładowe miasta, gdzie takie zawody mogłyby się odbywać – wymienia Sławskij.

Działacz twierdzi, że można by np. zorganizować zawody dla młodych skoczków w wieku 17-18 lat, ze wspólnym finansowaniem. – Gospodarze pokrywaliby koszty organizacji, wraz z opłaceniem sędziów i nagród, a pozostałe startujące kraje opłacałyby wyżywienie oraz zakwaterowanie. Natomiast FIS mógłby sfinansować koszty transportu. To tylko przykładowa propozycja, możliwe są także inne warianty – mówi.

Władimir Sławskij podkreśla, że nie jest tak, że kraje znajdujące się poza Europą Środkową, nie mogą liczyć na pomoc Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. - Dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer odpowiada na wszelkie nasze pytania i problemy związane z kwestiami organizacyjnymi. W ostatnich latach jednak sytuacja poważnie się zmieniła. Rosja nie tylko geograficznie wypełniła istniejącą pustkę, ale także przyczynia się do zaprowadzenia równowagi w międzynarodowych kalendarzach – zauważa działacz - FIS bowiem rokrocznie powiększa liczbę startów zarówno

zimowych, jak i letnich, w tym także tych w rywalizacji kobiet. Wynikające z tego koszty dla wszystkich państw, w tym Rosji, wzrosły kilkukrotnie. FIS jednak nadal chodzi po "wydeptanych ścieżkach", które zadowalają Europę Środkową, a także zapewniają mu stały dopływ zysków – stwierdza Rosjanin.

Według Sławskiego, FIS musi zacząć działać jak organizacja międzynarodowa - Inaczej pojawia się ważne pytanie – Po co Rosja, Japonia, Korea Południowa i inne kraje spoza Europy Środkowej mają w ogóle budować nowe skocznie narciarskie?- podsumowuje.