Strona główna • Puchar Świata

Stefan Hula: "Powinienem pojechać na następne zawody"

Po dłuższej przerwie od startów w elicie, Stefan Hula ponownie otrzymał powołanie na zawody z cyklu Pucharu Świata. W obu sobotnich seriach, 29-latek był jednym z najlepszych Polaków. Jak przyznaje najstarszy polski kadrowicz, spodziewa się on powołania na kolejne zawody w Pucharze Świata.


- To są takie skoki na siłę. Ciągnięcie, żeby tylko coś zrobić. Wiadomo, że przyjeżdżamy, aby skoczyć, ale ciężko mieli organizatorzy, bo ta pogoda jest niestety bardzo kiepska. Do końca nie jestem zadowolony ze swoich skoków, bo to żadne metry. Ogólnie po rozmowie z trenerem stwierdzam, iż skoki były w porządku. W treningu i konkursie nie trafiłem z warunkami, ale fajnie, że był jakiś kontakt ze skocznią. Może uda się gdzieś potrenować po powrocie. Na kolejnych zawodach być może będzie spokojniej - oznajmił członek kadry B.

Dwa lata temu konkurs w Ruce przerwano przy prowadzeniu Stefana Huli, po locie w granice 140. metra. Wspomnienia pozostały? - Pewnie, że pamiętam, bo to takie miłe wspomnienie z Ruki. Nie dokończyli wówczas zawodów. Szkoda, bo była szansa na bardzo dobry wynik. To już przeszłość.

Jak podopieczny Macieja Maciusiaka ocenia swoją dyspozycję na tym etapie sezonu? - Ciężko oceniać formę na tych zawodach. Wiadomo, że najlepsi swoje skaczą, ale myślę, że powinienem pojechać na następne zawody, ponieważ dobrze czuję się fizycznie i psychicznie. Dzisiaj jakby to dokończyli, pewnie dostałbym się do punktowanej "30". Skoki są ok, ale potrzeba jeszcze dobrych warunków. Tutaj nie ma co mówić o sprawiedliwej ocenie poszczególnych zawodników. Ciężko o coś takiego.

Nuda bardzo doskwierała podczas pobytu w Finlandii? - Bardzo się wynudziliśmy przez ten weekend. Wiadomo, że mieliśmy co robić, bo po odwołaniu czwartkowych kwalifikacji poszliśmy od razu na trening. Wczoraj było czekanie, aż będzie jakaś informacja. Posiedzieliśmy chwilę na skoczni, ale potem poszliśmy do hotelu. Mamy swoje zajęcia, więc zawsze staramy się jakoś zabić ten czas.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.