Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Andrzej Stękała: "Nauczyłem się, że to niepotrzebne"

Andrzej Stękała w swoim dzisiejszym debiucie w Pucharze Świata po skoku na 115,5m zdołał awansować do sobotniego konkursu w Engelbergu. 20-letni skoczek z Dzianisza nie kryje radości i zapowiada jutro walkę o punkty.


- Jestem bardzo szczęśliwy, że w tym debiucie udało mi się wejść do konkursu. Musiałem czekać niemal do samego końca, patrzeć ilu jeszcze zostało zawodników, ile brakuje mi, aby awansować. Wreszcie się udało i niesamowicie mi ulżyło, strasznie się cieszę. Ten skok w kwalifikacjach był zdecydowanie gorszy, podobnie jak pierwszy treningowy. Jak trafiłem w próg w drugiej serii treningowej to odleciało. Strasznie spóźniłem ten skok, urwało mnie niesamowicie, nie nabrałem wysokości, próg nie oddał i nie było jak z tego wyciągnąć lepszej odległości - mówił Andrzej Stękała.

- Ten drugi skok treningowy był taki normalny, trafiony w próg, podobny do tych z Pucharu Kontynentalnego. Atmosfera jest tu z pewnością zupełnie inna niż na Pucharze Kontynentalnym. Tam jest spokojnie, tu telewizja, dużo ludzi, trochę się to odczuwa. Jutro jednak prawdopodobnie będzie jeszcze liczniejsza publiczność. To mój pierwszy start w Pucharze Świata i jest to dla mnie duże wyróżnienie. Po to tyle pracujemy na treningach, żeby móc wziąć udział w zawodach najwyższej rangi. To naprawdę coś niesamowitego a na dodatek w debiucie dostać się do konkursu to już w ogóle. Mam nadzieję, że jutro błąd mi się nie przytrafi na progu i będzie dobrze - kontynuuje podopieczny Macieja Maciusiaka.

- Dziwi mnie, że nie czuję presji. Zawsze byłem bardzo zestresowany, ale nauczyłem się, że to niepotrzebne, nie ma sensu. Mam świadomość, że na mnie nikt nie naciska, że muszę świetnie skoczyć. Mam po prostu zrobić swoje, zadebiutować i bawić się. Sądzę, że po części udało mi się to zrealizować. Moim celem na jutro są oczywiście punkty i jeśli tylko trafię w próg to mogą być dobre lokaty. Kombinezon był sprawdzany chyba z dziesięć razy w ciągu tego tygodnia, więc raczej nie powinno być tu z nim problemu - zakończył Stękała.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński