Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Sven Hannawald: "Najlepsze karty w tej grze mają Freund i Prevc"

Cztery zwycięstwa w konkursach, a co za tym idzie, w końcu kluczowe – w całym Wielkim Szlemie – to jak dotąd udało się tylko Svenowi Hannawaldowi. W wywiadzie dla "Frakfurter Allgemaine Zeitung" opowiada o tym, co jego zdaniem, przyczynia się do sukcesu w Turnieju Czterech Skoczni.


Hannwald, w sezonie 2001/2, wygrał wszystkie 4 konkursy TCS i dotychczas nikt nie powtórzył jego dokonania. Nie stanie się to także tej zimy. W pierwszym i drugim konkursie tej edycji cyklu, na najwyższym stopniu podium stanęło 2 rożnych zawodników - w Oberstdorfie triumfował Severin Freund, ale już w Garmisch-Partenkirchen najlepszy był Peter Prevc.

- Oczywiście jestem dumny, że jak dotąd tylko ja wygrałem we wszystkich 4 konkursach. Ale jeśli ktoś zrobiłby to samo, jako jeden z pierwszych bym mu pogratulował – mówi były skoczek.

A od czego, jego zdaniem, zależy wygrana w tym turnieju? - Przede wszystkim zawodnik powinien stworzyć sobie odpowiednie warunki i odrabiać swoje zadania domowe. Musi mu też pasować sposób szkolenia, a zespół z którym współpracuje, powinien dobrze funkcjonować. W ten sposób zyskuje aż 90 procent szansy na zwycięstwo – opowiada utytułowany skoczek.

Zdaniem Niemca, decydujące są jednak pozostałe 10 proc. - Z tego 8 proc. to bieżące wydarzenia, których często nie da się przewidzieć, więc należy delikatnie podejść do zadania i dostosować się do zmieniających się warunków. To niełatwe, dlatego oczekiwania szybko mogą się przekształcić w rozczarowanie. A pozostałe 2 proc. to wydarzenia, których nikt nie ma pod kontrolą – twierdzi.

Jak zapewnia Hannawald, TCS jest ważniejszy nawet od igrzysk olimpijskich. - Każdy sportowiec musi się wykazać we wszystkich 4 konkursach. Nie wystarczy być dobrym jednego dnia, by wygrać cały turniej. Dlatego te zawody są tak trudne, ale też interesujące. Jak dotąd najlepsze karty w tej grze mają Severin Freund i Peter Prevc – podkreśla.

Doświadczony sportowiec opowiada też jak stworzyć optymalne warunki do wygrywania. - Podczas turnieju zawodnik powinien zrezygnować ze wszystkiego, co go rozprasza. Jak najlepsze powinien mieć też podstawowe warunki tj. jedzenie, hotel, transport miedzy poszczególnymi miejscowościami i pomoc medyczna – wylicza.

Zauważa jednak, że panaceum na zwycięstwo w całym turnieju nie ma. - Każdy sportowiec ma swój własny sposób na rozładowanie napięcia związanego ze startami - jeden by się odprężyć, zamyka się w pokoju, a drugi gra na telefonie, ale nie ma jednego właściwego sposobu – twierdzi – Na pewno trzeba jednak wierzyć w siebie i zaakceptować, że mogą pojawić się trudności, które można jednak sprawnie pokonać. To jak wyścig samochodowy. Jeśli masz problem z oponami, zjeżdżasz do boksu, żeby go jak najszybciej rozwiązać. A potem znów możesz działać – mówi Hannawald, który po zakończeniu kariery skoczka zaczął startować w rajdach samochodowych.

Niemiec przyznaje też, że szansę na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej turnieju ma jego rodak Severin Freund. - On jest bardzo sprytny i wie, co robić, aby wiele osiągnąć. Poza tym presja, którą wywierają na niego media i kibice nie działa na niego destrukcyjnie – zauważa.

Plany Freunda pokrzyżować może m.in. Słoweniec Peter Prevc. - Jego stabilność formy jest imponująca. Nie chcę się z nim porównywać, ale to również zawodnik któremu latanie przychodzi z łatwością. Myślę, że jego dobra forma to także świetna motywacja dla zawodników, którym marzy się wygrana w TCS, w tym dla Severina. Jedno jest pewne – fani skoków narciarskich będą z zapartym tchem śledzić tę turniejową rywalizację – dodaje.

Ponad 10 lat temu Hannawald zakończył swoją przygodę ze skokami. - Mógłbym do niej powrócić gdyby jakiś szejk zaoferował mi dziesiątki milionów za pojedynczy skok (śmiech). Ale tak poważnie, mam spore doświadczenie i tyle intensywnego treningu za sobą, że nie ma już bodźca, który zmotywowałby mnie do dalszego skakania. Ten sport dał mi dużo, ale straciłem też wiele nerwów. Nawet gdybym chciał wrócić, to nie byłoby to takie łatwe. Trudno byłoby mi się zmobilizować, a skoki to dyscyplina w której ciągle coś się zmienia. Poza tym robiąc coś, trzeba wierzyć w swoje umiejętności, a ja nie wiem, czy wierzyłbym w nie wystarczająco – kończy.