Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Mika Kojonkoski chce zmian w systemie przyznawania not sędziowskich

Kennethowi Gangnesowi odebrano tytuł mistrza świata – grzmią norweskie media od soboty. Mniejsze i większe skandale z udziałem sędziów zdarzają się w skokach narciarskich regularnie, w związku z czym coraz głośniej mówi się o konieczności zmian w systemie przyznawania not za styl.


Sobotni finał indywidualnego konkursu w ramach Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich wzbudził wiele emocji nie tylko za sprawą dalekich lotów i pobijania kolejnych rekordów. U wielu kibiców i obserwatorów zawody te pozostawiły spory niesmak związany z przyznaniem Kennethowi Gangnesowi niskich not, które zaważyć mogły o niezdobyciu przez niego tytułu mistrzowskiego.

Po trzech seriach skoków strata Gangnesa do prowadzącego Prevca wynosiła 3,3 punktu, przy czym Słoweniec za bardzo podobne w stylu lądowanie otrzymał noty wyższe o 5 punktów. Norweg nie dostał szansy na poprawienie wyniku, ponieważ czwartą serię odwołano ze względu na złe warunki wietrzne. O ile sam zainteresowany w sposób dyplomatyczny oświadczył na pokonkursowej konferencji prasowej, iż on na swoje noty zasłużył, o tyle norwescy dziennikarze i działacze nie przebierali w słowach pełnych krytyki w stosunku do sędziów.

- Nie wiem jak długo jeszcze będziemy musieli żyć z tym, że zwycięża niewłaściwa osoba, ponieważ ci, którzy stoją na wieży sędziowskiej, nie widzą tego, co powinni widzieć. To żenujące, że sprawa jest tak oczywista dla wszystkich poza właśnie tymi pięcioma sędziami – grzmiał po konkursie Clas Brede Bråthen, szef skoków w Norweskim Związku Narciarskim.

O całej sytuacji wypowiedział się także były szkoleniowiec reprezentacji Norwegii, Mika Kojonkoski, pełniący od roku funkcję szefa komisji skoków narciarskich w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.

- Rozumiem, że zarówno publiczność, jak i osoby związane ze środowiskiem skoków narciarskich oraz media poddają tę kwestię pod dyskusję. Rzeczywiście, musimy o tym porozmawiać. Powinno być jaśniej wytłumaczone, za co przyznawane są konkretne noty – stwierdził Fin.

Kojonkoski podkreśla także, że sędziowie powinni widzieć lepiej ostatnią fazę lotu. Stoją oni bowiem w wieży, która w przypadku skoczni mamucich umieszczona jest ponad sto metrów od strefy lądowania. Ponadto sędziowie nie mają dostępu do tak podstawowego sprzętu jak monitory, gdzie mogliby obserwować transmisję skoku w telewizji.

- Nie mam pojęcia, dlaczego arbitrzy nie mają już monitorów. Skoro ostatnia faza lotu jest najbardziej decydująca, to sędziowie muszą ją najlepiej widzieć – powiedział Mika Kojonkoski.

Głos w dyskusji zabrał także Tor Olsen, norweski sędzia, który pełnił rolę rezerwowego podczas MŚ w Kulm.

- 18,5 dla Prevca nie było dobrą oceną. Ode mnie dostałby 16 albo 16,5. Dostał o pięć punktów za dużo niż powinien, dlatego wygrał nie ten zawodnik, który powinien. To prosta matematyka – stwierdził Norweg. – Nie sądzę, że sędziowie powinni stać bliżej lądowania. Apeluję jednak o sprzęt, który mógłby nam pomóc i uczynić naszą pracę bardziej wiarygodną. Na Kulm zamontowano w wieży sędziowskiej tablet, który pokazywał ten sam obraz, który widziały osoby odpowiedzialne za pomiar długości skoków. Tablet jednak często wyłączał się i był kompletnie bezużyteczny. W przypadku lotów narciarskich ocenianie stylu jest wyjątkowo trudne. Stoimy na 110-tym metrze, a kiedy skacze się 240 metrów, jesteśmy zdecydowanie za daleko lądowania. Wszystko odbywa się w niesłychanie szybkim tempie i trudno jest wyłowić wszystkie szczegóły, jeśli nie mamy dostępu do obrazu z kamer.