Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Zrobiliśmy duży krok do przodu"

Podobnie jak w piątkowych kwalifikacjach, tak i w niedzielnym konkursie indywidualnym na 12. miejscu uplasował się Maciej Kot. Jak twierdzi, do dobrych występów naszych skoczków w Zakopanem, przyczyniły się m.in. udoskonalenia w sprzęcie.


W pierwszej serii poleciał na odległość 133, a w finałowej osiągnął 126 metrów. - Jestem zadowolony, chociaż odczuwam też lekki niedosyt, bo do pierwszej "10" było blisko. - mówi Kot - Ale gdyby podliczyć punkty z soboty, byłbym na 12. pozycji, a w niedzielę tak się stało. W serii finałowej zabrakło mi trochę szczęścia, bo skok był minimalnie gorszy d tego w pierwszej. Można było skoczyć trochę lepiej, ale z kolei miałem trudniejsze warunki niż w pierwszym skoku.

Na pytanie, co jego zdaniem, przyczyniło się do lepszych niż dotychczasowe w tym sezonie, występów, odpowiedział: – Mieliśmy dobrze przygotowany plan na 2 tygodnie. Od Willingen do Zakopanego ciężko pracowaliśmy – zapewnia - Cały czas trzymaliśmy się jeden wizji i sporo udało się poprawić. Bardzo dobrze przygotowaliśmy się pod względem psychicznym. Do zawodów podeszliśmy z wiarą w siebie. Skoki sprawiały radość, co też jest bardzo ważne. Dużo pomogły też ulepszenia sprzętowe.

A jakie są to udoskonalenia? - Nie są to duże zmiany. Właściwie z wiązaniami kombinowałem tylko ja, bo był problem, ponieważ się odpinały się. Na szczęście już się nie odpinają, są minimalnie inne. Ale myślę, że sporo dały nam nowe kombinezony, które wszystkim spasowały i dobrze się w nich skakało – twierdzi.

Warunki w niedzielnych zawodach były zmienne. Dlatego też belka często zmieniała swoje położenie. - Starałem się o tym nie myśleć. Nie ma co zaprzątać sobie głowy rzeczami, na której nie ma się wpływu – zauważa - Z której belki każą, z tej jadę, a wiatr jaki jest, taki jest. Później wszystko weryfikują później punkty dodatnie, bądź ujemne. Ale przyznaję, zmiana belki przed skokiem potrafi wybić zawodnika z rytmu. Poza tym te zmiany były koniecznie, bo wiatr trochę mieszał . Dla bezpieczeństwa zawodników i widowiska, które powinno być sprawiedliwe, chyba dobrze, ze belka była zmieniana.

Jak podkreśla, progres w naszym zespole nastąpił, ale przed zawodnikami jeszcze wiele pracy. - W konkursie indywidualnym żaden z nas nie stanął na podium. A w drużynówce trochę zabrakło, szczególnie do Norwegów. Dlatego myślę, ze nie można jeszcze mówić o tym, ze dogoniliśmy świat. Ale zrobiliśmy duży krok do przodu. Brakuje nam jeszcze parę małych kroczków. Krok po kroku i myślę, ze jesteśmy w stanie dorównać innym – ocenia.

Kot znalazł się w składzie na kolejne zawody, które odbędą się w Sapporo. - To szalone miejsce, gdzie wszystko może się zdążyć, bo warunki lubią tam płatać figle. Ale mam nadzieję, że po raz kolejny oddam dobre skoki i uda się wywalczyć dobre miejsca – kończy.