Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Łukasza Kruczka i Mirana Tepesa po odwołanym konkursie w Wiśle

Jury sobotniego konkursu w Wiśle postanowiło nie podejmować ryzyka i odwołać dzisiejsze zawody na obiekcie im. Adama Małysza. Powodem takiej decyzji był zbyt silny wiatr. Jak podkreślali Łukasz Kruczek i Miran Tepes, bezpieczeństwo skoczków stało na pierwszym miejscu.


Łukasz Kruczek (trener polskiej reprezentacji):

- Każdych odwołanych zawodów jest szkoda dla kibiców i zawodników, bo rywalizacja jest powodem, dla którego się trenuje. Warunki były naprawdę trudne, bo zapowiadany od kilku dni wiatr dostał się na skocznię i fazy, w których dało się skakać, były bardzo krótkie. Rozegranie choćby jednej serii byłoby bardzo trudne - stwierdził polski szkoleniowiec.

Czy jury nie pospieszyło się ze swoją decyzją? - Jury zdecydowało się wyjątkowo szybko, bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że przy niesprzyjających warunkach ciągnie się tę decyzję w nieskończoność, co jest frustrujące. Patrząc w prognozę pogody, nic nie miało się poprawić nawet do niedzielnego wieczoru. Taka decyzja ostatecznie zostałaby podjęta zapewne w późniejszych godzinach.

Znany jest już skład na Titisee-Neustadt? - Tak. Wystartują tam: Kamil Stoch, Stefan Hula, Dawid Kubacki, Maciej Kot, Andrzej Stękała, Piotr Żyła i Bartłomiej Kłusek, który wywalczył sobie dodatkowe miejsce na ten period.

Czy przed wyjazdem do Niemiec odbędzie jakiś trening? - Mamy w planie zrealizować trening na skoczni, ale nie dla wszystkich zawodników. Musimy jednak patrzeć na to, co się dzieje, bo pogoda jest bardziej wiosenna niż zimowa, a więc nie jest moment na podejmowanie zbędnego ryzyka.

Miran Tepes (asystent dyrektora Pucharu Świata):

- Chciałbym przeprosić wszystkich zawiedzionych kibiców, ale bezpieczeństwo zawodników stoi na pierwszym miejscu. Dzisiaj wiatr był zbyt zmienny, a prognozy pogody były niekorzystne aż do jutra, dlatego postanowiliśmy odwołać wszystkie serie. Zawsze jest to trudna decyzja, ale dalsze oczekiwanie nie miało sensu - oznajmił Słoweniec.

- Skoki byłyby zbyt niebezpieczne. Wiatr bardzo często zmieniał kierunek, co uniemożliwiało ustalenie odpowiedniej, sprawiedliwej długości najazdu. Byłby to zatem nie tylko niebezpieczny, ale dodatkowo niesprawiedliwy konkurs - dodał asystent Waltera Hofera.

Tak duża ilość kibiców powoduje dodatkową presję? - Podejmowanie decyzji jest bardzo trudne, bo zdajesz sobie sprawę, że kibice będą niezadowoleni, ale bezpieczeństwo skoczków jest najważniejsze.

Korespondencja z Wisły, Tadeusz Mieczyński.