Strona główna • Puchar Świata

Wypowiedzi Bartłomieja Kłuska i Andrzeja Stękały po odwołanym konkursie

Niestety sprawdziły się prognozy meteorologów, przez co niedzielny konkurs w niemieckim Titisee-Neustadt został odwołany. Zarówno Bartłomiej Kłusek, jak i Andrzej Stękała przyznają, że jury nie mogło podjąć dzisiaj innej decyzji.


Jak dotąd Bartłomiej Kłusek nie zdobył jeszcze pucharowych punktów. Wydaje się, że odwołany konkurs, może spotęgować jego rozczarowanie: - Myśleliśmy, że jeszcze jeden konkurs zostanie rozegrany, ale z tego co widać, nie ma na to najmniejszych szans. Wczoraj spodziewałem się dalszego skoku, ale jest jeszcze konkurs w Planicy. Jadę tam z dobrym nastawieniem. Mam nadzieję, że trochę sobie polatam.

Czy podopieczny Macieja Maciusiaka lubi latać na mamucich obiektach? - W Planicy jeszcze nie skakałem. Byłem w Vikersund, ale też to tak nie do końca mi tam wychodziło, jakbym chciał. Jednak myślę, że teraz może być dobrze na tych lotach. Z takim nastawieniem tam jadę.

23-latek przyznaje, że z czasem warunki coraz bardziej się pogarszały: - Jak przyjechaliśmy, to nie wiało aż tak jak teraz. Widać, że dość mocno gnie drzewami. Myślę, że byłaby szansa na rozegranie zawodów, ale to raczej nie miałoby sensu, bo skoczyłoby kilku zawodników, później byłaby dość długa przerwa, aż w końcu by odwołali.

Czy według Andrzeja Stękały, była dzisiaj jakaś szansa na oddanie skoku? - Byłoby ciężko, bo zdecydowanie za mocno kręciło. Gdyby wiało tylko pod narty albo tylko z tyłu, to może udałoby się skoczyć, ale w takich warunkach nie ma szans. Ta jedna seria pewnie trwałaby bardzo długo, więc to nie miałoby sensu.

Członek kadry B nie ukrywa, że chciał dzisiaj oddać jakieś skoki. Przyznaje także, że motywacja na finałowe loty w Planicy rośnie. - Chciało się skoczyć, ale niestety pogoda na to nie pozwoliła. Jest jeszcze Planica, a tam chęci będą na pewno jeszcze większe.

Podczas tegorocznych zawodów w Vikersund, 20-latek ustanowił swój rekord życiowy (235 m). Deklaruje, że będzie daleko latał także na Letalnicy. - Mam nadzieję, że mam to pewne miejsce w składzie. Jak tam pojadę, to na pewno nie będę schodzić poniżej dwustu metrów <śmiech>. Taką mam nadzieję.

Czy zawodnik z Dzianisza ma jakieś odczucia odnośnie słoweńskiej skoczni? - Nigdy tam nie byłem, więc nie mogę wypowiedzieć się na ten temat.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Tadeusz Mieczyński.