Strona główna • Puchar Świata

Dawid Kubacki: "Wyszły dwa całkiem sympatyczne skoki"

Dawid Kubacki po nieudanym czwartkowym konkursie, tym razem zameldował się w drugiej serii, którą zakończył na 24. pozycji. W ostatniej piątkowej próbie poszybował na 215. metr, co jest jego najlepszym rezultatem w dotychczasowej karierze.


Skutki upadku w Titisee-Neustadt są wciąż odczuwalne? - Przy jakichś ekstremalnym ruchach tę rękę poczuję, ale to nie jest jakiś duży ból. W niczym mi to nie przeszkadza, więc praktycznie już o tym upadku zapomniałem.

- Wczoraj nie do końca mogłem się zgrać z tą skocznią. Co prawda było technicznie, ale było w tym mało dynamiki, przez co nie mogłem dostać się dalej nad zeskok. Dzisiaj poprawiałem to od pierwszego skoku, na tym się skupiałem i zaczęło to działać. W serii kwalifikacyjnej odległość była mniej imponująca, ale zmieniły się trochę warunki, było po prostu kiepsko i szczęśliwie udało mi się awansować do konkursu. Podwójnie się z tego cieszę, bo udało się w konkursie pobić rekord życiowy i wyszły dwa całkiem sympatyczne skoki - twierdzi Polak.

Jak podopieczny Macieja Maciusiaka ocenia Letalnicę na tle pozostałych mamutów? - Skocznie są bardzo podobne, ale wydaje mi się, że sam jestem w stanie coraz lepiej sobie radzić na tych skoczniach. Staram się to wykorzystywać, jak w dniu dzisiejszym, kiedy udało się poprawić rekord życiowym, co mówi samo za siebie. Wiem, że nie jest to latanie na wygrywanie, ale będę nad tym pracował.

Czy wiosenna aura, a także tysiące kibiców pod skocznią pozwalają zapomnieć o całosezonowym zmęczeniu? - Myślę, że to, co się tutaj dzieje, a więc pogoda i atmosfera, nastrajają pozytywnie do skakania. Duże zmęczenie nie wychodzi, bo wcześniej też go nie było za dużo. Wiadomo, że sezon jest długi, ale cały czas staraliśmy się utrzymywać w takiej formie fizycznej, aby dać radę do końca.

Zeskok przy wysokiej temperaturze sprawiał problemy, które mogły przyczynić się do upadku Simona Ammanna? - Powiedziałbym, że skocznia przygotowana jest bardzo dobrze. Upadku Simona nie widziałem i nawet o nim nie wiedziałem.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela.