Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Tande cierpi na zapalenie piszczeli

Wydawało się, że ogromny pech Kennetha Gangnesa jest wystarczającym powodem do zmartwień dla norweskiego sztabu szkoleniowego. Tymczasem okazuje się, że widmo poważnej kontuzji ciąży także nad Danielem-Andre Tande.


Z powodu nieustępujących bólów nóg, Tande przeszedł szczegółowe badania, w tym m.in. rezonans magnetyczny, który wykazał zapalenie piszczeli.

- Mój terapeuta obawiał się, że jestem w początkowym stadium złamania przewlekłego. Zrobiłem rezonans magnetyczny, żeby sprawdzić, czy to tylko zapalenie piszczeli, czy coś więcej – powiedział Tande norweskim dziennikarzom.

- Muszę mniej obciążać kolano. Na pewno będę w związku z tym mniej skakał, ale tak czy siak wykonywałbym mniej skoków, bo mamy wolne od treningów w przyszłym tygodniu.

Tande od dawna cierpi na dolegliwości związane z zapaleniami piszczeli.

- Mam zapalenie piszczeli praktycznie od kiedy skończyłem 12 lat, ale w czasie zgrupowania w Austrii odczuwałem to bardziej dokuczliwie niż kiedykolwiek. Oddałem wiele dalekich skoków zakończonych telemarkiem, co przyczyniło się do obciążenia przednich części łydek.

Tande pytany o to, czy skacze za daleko, odpowiada przecząco.

- Nie skaczę za daleko, ale mam może czasem za dużą prędkość. Próbuję redukować prędkość jak tylko się da, ale kiedy są zmienne warunki, ustalenie odpowiedniej prędkości jest trudne. Wtedy mogę oddawać bardzo dalekie skoki.

Trener Alexander Stöckl podchodzi do całej sprawy ze spokojem.

- Daniel ma dolegliwości spowodowane oddaniem wielu dalekich skoków. W takim przypadku musimy sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. To nie jest nic poważnego, ale musimy być pewni, że nie ma mowy o złamaniu przewlekłym albo czymś podobnym. Sezon w każdym razie na pewno nie jest zagrożony.