Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Trzeba być twardym, a nie miękkim"

Maciej Kot triumf w Letnim Grand Prix 2016 przypieczętował w mistrzowskim stylu. Polak wygrał finałowy konkurs w niemieckim Klingenthal (HS 140) z przewagą blisko trzydziestu punktów nad Kamilem Stochem, wyrównując jednocześnie jego oficjalny rekord skoczni. W każdej z pięciu niedzielnych prób, Kot uzyskiwał 140 metrów, bądź więcej. Czy zdaniem najlepszego zawodnika tegorocznego sezonu letniego mogło być jeszcze lepiej?


- Zawsze może być lepiej, ale myślę, że ten poziom dzisiaj był bardzo dobry, o czym świadczą odległości. Jest pierwsze miejsce, więc osobiście jestem bardzo zadowolony. Nie wiem, jak to się stało, że ta przewaga była aż tak duża. W sumie skakałem na takim samym poziomie, jak w Hinzenbach, gdzie ta przewaga była mniejsza. Być może dużo większa skocznia zrobiła swoje, a może inni gorzej znieśli zmianę obiektu i podróż. Robiłem to, co do mnie należy. I to mi wychodziło. Nie martwię się problemami innych - twierdzi Kot.

Końcówka niedzielnej rywalizacji została storpedowana intensywnymi opadami deszczu oraz silnym wiatrem. Mimo to, Maciej Kot wyrównał oficjalny rekord obiektu, należący do Gregora Schlierenzauera i Kamila Stocha. - Pogoda mogła wytrzymać pięć minut dłużej, bo gdy Kamil wchodził na belkę, to już zaczynało lać. Było też widać, że ten deszcz niesie ze sobą wiatr. Norweg miał generalnie pecha, bo dość długo siedział z zapiętymi nartami. Mocno go dolało, więc kombinezon był z pewnością mokry. Gdy wchodził na belkę, to odwrócił się do mnie i pokazał okejkę. Widziałem w jego oczach, że jest troszkę zrezygnowany i ciężko było mu skoczyć. Starałem się nie myśleć o warunkach tylko zrobić swoje. To wyszło.

Czy po kilkudniowym zgrupowaniu w Planicy oraz finałowych zawodach LGP w Austrii i Niemczech pojawia się zmęczenie? - Szczerze mówiąc tak. Rano miałem myśli, że już mi się nie chce, odwołajmy to i jedźmy do domu <śmiech>. Oczywiście po przyjeździe na skoczni wziąłem się do roboty, rozbudziłem się i skakałem na normalnym poziomie. Zmęczenie będzie nam towarzyszyć przez cały sezon zimowy. Tu mieliśmy raptem trzy dni skakania na bardzo wysokim poziomie. Wiadomo, że byliśmy też na zgrupowaniu w Planicy, ale musimy być na to gotowi, bo na Turnieju Czterech Skoczni jest 10 czy 12 dni codziennego skakania. Trzeba być twardym, a nie miękkim. Kiedy skoki są dobre, łatwiej to wszystko znieść. Skoki sprawiają wówczas więcej radości i jest więcej luzu. Chce się, aby te zawody trwały i trwały.

Jak utrzymać tak imponującą dyspozycję do inauguracji sezonu zimowego? - Trzeba robić to samo, co do tej pory. Słuchać trenera, bo on ma to wszystko bardzo dobrze poukładane. Ten plan rzeczywiście przynosi dobre rezultaty. Nic nie zmieniać, bo na tę chwilę krok po kroku idziemy w dobrą stronę. Bez gwałtownych ruchów należy przygotowywać się do zimy.

Polska okazała się najlepszą ekipą Letniego Pucharu Narodów. Czy atmosfera w grupie jest dobra? - Dzisiejsze skoki to pokazały. Paru zawodników może nie skoczyło na miarę swoich możliwości, a na dodatek warunki były różne. Mimo to, znowu mamy trzech Polaków w czołowej "10", a dwóch na podium. Dawno nie było tak dobrych wyników. Widać, że atmosfera jest bardzo dobra, a to zawsze sprzyja dobrym rezultatom.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela.