Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Krzysztof Biegun: "Będzie dobrze!"

Jednym z obserwatorów Letniego Grand Prix w austriackim Hinzenbach był Krzysztof Biegun, który postanowił sprawić niespodziankę swoim kolegom z reprezentacji, przybywając na przedostatni konkurs najwyższej rangi na igelicie. Z 22-latkiem porozmawialiśmy o kulisach wyjazdu do Austrii, aktualnym stanie zdrowia, a także dyspozycji po powrocie do treningów na skoczni.


- Przyjechałem kibicować chłopakom, bo nie jest tutaj daleko z Polski. Dwa tygodnie temu prezes mojego klubu zadzwonił z pytaniem, czy nie chciałbym się przejechać do Austrii. Sześć godzin drogi to nie jest jakoś strasznie dużo, kiedy ma się dzień wolny. Wykorzystałem go pożytecznie - tłumaczy Biegun.

Jak członek kadry B czuje się po operacji stawu skokowego? - Czuję się w porządku. Noga boli coraz mniej. Odczuwam delikatny dyskomfort, ale z dnia na dzień, powinno być lepiej. Trzy tygodnie temu zacząłem skakać i wtedy bolało mnie to dość mocno, a aktualnie jest to tylko pewien dyskomfort. Skacze mi się coraz lepiej. Za mną treningi w Szczyrku i muszę powiedzieć, że wyglądały one dość pozytywnie. Z optymizmem patrzę w przyszłość.

We wrześniu Krzysztof Biegun miał okazję trenować z grupą Stefana Horngachera. Jak przedstawiciel Sokoła Szczyrk ocenia te zajęcia? - Dużo z tych treningów wyciągnąłem. Cieszyłem się, że gdzieś wreszcie mogłem pojechać, bo w zasadzie przez ponad miesiąc siedziałem w domu i przechodziłem rehabilitację. Później byłem jeszcze z kadrą A na zgrupowaniu w Wiśle Malince, więc było fajnie.

Była możliwość startu np. w finałowych zawodach Letniego Pucharu Kontynentalnego? - Był taki temat, ale trener powiedział mi, że wolałby, abym jeszcze odpuścił. Lato nie jest najważniejsze, a skoki nie są w stu procentach dobre. Szkoda niepotrzebnego stresu przy konkursie, bo jeżeli po kontuzji coś nie wyjdzie, to zawodnik gorzej przeżywa porażkę od braku startu.

Przerwa w treningach może mieć znaczący wpływ na sezon zimowy? - Nie podchodzę tak do tego. Jest to raptem nieco ponad miesiąc. Nie jest to dużo w przeciągu całego sezonu przygotowawczego. Nie myślę o tym w tych kategoriach, po prostu będzie dobrze! Tego się nie da przeskoczyć i po prostu musiałem zaakceptować taki stan rzeczy. Trochę byłem zły, bo w pierwszy dzień urlopu miałem operację, więc bardziej na to się zdenerwowałem. Wszyscy wyjeżdżali na wakacje, a ja musiałem leżeć w szpitalu. Nie frustrowałem się jakoś bardzo, ale zadowolony też nie byłem. Ogółem było okej.

Jak układa się współpraca z trenerem Robertem Mateją? - Bardzo dobrze. Już trzy lata temu miałem okazję trenować z Robertem, kiedy był on głównym szkoleniowcem kadry młodzieżowej. Nie miałem i nie mam żadnych zastrzeżeń. Jest w porządku.

Korespondencja z Hinzenbach, Dominik Formela