Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Przemysław Kantyka: "Całe lato było nijakie"

Nie biorąc pod uwagę kontuzjowanego przez większość sezonu letniego Krzysztofa Bieguna, najsłabszym przedstawicielem kadry B okazał się Przemysław Kantyka, który Letni Puchar Kontynentalny zakończył z dorobkiem zaledwie 59 punktów. Jedyny występ w cyklu Letniego Grand Prix - w Wiśle Malince, zakończył się dla niego 41. miejscem w kwalifikacjach. Podczas krajowego czempionatu, 19-latek indywidualnie otworzył drugą dziesiątkę, zaś w niedzielę przyczynił się do zdobycia pierwszego medalu w historii występów LKS-u Klimczok Bystra. Drużyna z Kantyką w składzie wywalczyła trzecie miejsce. Jak podopieczny Roberta Matei oceni Letnie Mistrzostwa Polski w Beskidach?


- Podsumuję je z lekkim niesmakiem. Skoki nie były rewelacyjne. Może jakieś drobne błędy udało mi się poprawić, ale to jeszcze nie jest to, co ma być.

Jaki był ten sezon letni? - Współpracę z trenerem Robertem Mateją oceniam bardzo dobrze. Zarówno z nim, jak i z całym sztabem szkoleniowym, pracuje mi się super. Niestety coś nie zagrało w moich skokach, przez co całe lato było nijakie. Balansowałem na granicy czołowej "30" konkursów z cyklu Letniego Pucharu Kontynentalnego. Zanotowałem tylko jeden naprawdę udany start. Mowa o wrześniowych zawodach w Lillehammer, gdzie byłem 13. Przed nami jeszcze dwa miesiące treningów, więc myślę, że do zimy uda się to wyprostować - dodaje mieszkaniec Gilowic.

Czego dokładnie brakuje w skokach? - Takiej stabilności. Najpierw miałem problemy z dojazdem, później z odbiciem, a aktualnie najbardziej pracuję nad fazą lotu.

Czy objęcie przez Adama Małysza funkcji dyrektora-koordynatora ds. skoków jest czymś szczególnym dla przedstawiciela kadry B? - Jest to dla mnie ważne, bo Adam dla mnie, jak i dla wszystkich, jest dużym autorytetem. Może wprowadzić w życie sporo nowych pomysłów i dawać swoje uwagi. Przyda nam się to.

Cel na sezon zimowy? - Powrót do do dobrego skakania.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela