Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Władze Sapporo chcą dalszych starań o zimowe igrzyska w 2026 roku

Niedługo po tym jak w 2013 roku Tokio otrzymało prawa organizacji Letnich Igrzysk Olimpijskich 2020 w Japonii pojawił się pomysł, by powalczyć o cały "pakiet" i w niedługim odstępie czasu przeprowadzić również zimową olimpiadę. Kiedy jasnym stało się, że aż trzy kolejne igrzyska (2018 - Pjongczang, 2020 - Tokio, 2022 - Pekin) odbędą się w Azji, zaczęto w świecie sportu spekulować o zakończeniu japońskich starań.


Klucz geograficzny, który jest jednym z kryteriów wyboru gospodarza igrzysk, zdecydowanie nie stoi po stronie Japończyków. Mimo to w Kraju Kwitnącej Wiśni ani myślą o porzuceniu kolejnego gigantycznego przedsięwzięcia. W miniony wtorek burmistrz Sapporo Katsuhiro Akimoto spotkał się z przewodniczącym Japońskiego Komitetu Olimpijskiego (JOC), Tsunekazu Takedą, by wyrazić gotowość miasta do podjęcia olimpijskiego wyzwania i zachęcić JOC do złożenia aplikacji w MKOl.

Koronnym argumentem kandydatury Sapporo ma być bardzo korzystne dla uczestników rozlokowanie imprezy. 90 procent obiektów ma być oddalonych od wioski olimpijskiej o maksymalnie 30 minut drogi. Koszty imprezy nie będą przesadnie wysokie z uwagi na to, iż w dużej mierze wykorzystana zostanie stale modernizowana baza sportowa służąca sportowcom podczas poprzednich igrzysk w Sapporo w 1972 roku. Budżet japońskiej olimpiady miałby się zamknąć w kwocie około 4 miliardów dolarów. Dla porównania organizacja ostatnich igrzysk, w Soczi, kosztowała ponad 50 miliardów dolarów. - Chcemy zaproponować rozsądną i zrównoważoną z ekonomicznego punktu widzenia olimpiadę, którą nie pozostawi po sobie negatywnej spuścizny i nieużywanych obiektów - deklaruje burmistrz największego miasta wyspy Hokkaido. Ostateczna decyzja o złożeniu przez Japoński Komitet Olimpijski aplikacji do organizacji igrzysk ma zapaść niebawem, bo już początkiem przyszłego roku.

Przypomnijmy, że do tej pory Japonia zimowe igrzyska organizowała dwukrotnie. Oprócz wspomnianej imprezy z 1972 roku organizowanej w Sapporo, która Polakom kojarzy się głownie ze złotym medalem Wojciecha Fortuny, w 1998 roku zmagania olimpijczyków przeprowadziło Nagano. Swój udział w japońskich igrzyskach, gdyby faktycznie doszły one do skutku, zadeklarował już jakiś czas temu Noriaki Kasai. - Moim obecnym celem jest zdobycie złotego medalu olimpijskiego w Pjongczang i chciałbym to osiągnąć na oczach mojej rodziny. Kiedy skończyłem 40 lat, zaplanowałem zakończyć swoją karierę kiedy osiągnę pięćdziesiątkę. Ale teraz Sapporo, moja rodzinna miejscowość, kandyduje do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku. Będę mieć wtedy blisko 54 lata, ale to jest zbyt wielka szansa, aby się poddać - mówił w ubiegłym roku japoński weteran.

Próbę sił sportowi włodarze z Sapporo przejdą już w przyszłym roku. W dniach 19-26 lutego 2017 odbędzie się tam VIII edycja Zimowych Igrzysk Azjatyckich, które rozgrywane są nieregularnie od 1986 roku, a które w Sapporo zagoszczą po raz trzeci. W programie imprezy nie zabraknie oczywiście skoków narciarskich. Rozegrane zostaną trzy konkursy: zawody na dużej skoczni, normalnej i zmagania drużynowe.

Potencjalnym rywalem Sapporo, jeżeli Japończycy zgłoszą akces do przeprowadzenia imprezy, mają być według medialnych doniesień kandydatury z Austrii (Innsbruck), Szwajcarii, Szwecji, Kanady i Kazachstanu (Ałmaty). Termin składania aplikacji o prawo zorganizowania igrzysk w 2026 upłynie pod koniec przyszłego roku. Zwycięzcę batalii poznamy jesienią 2019 roku na 132. sesji MKOl, którą chciałby zorganizować Kraków. Z taką inicjatywą wyszedł na początku roku Polski Komitet Olimpijski, który za trzy lata będzie obchodził setną rocznicę swojego istnienia.