Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polska kadra w sezonie 2003/2004 w opinii prezesa PZN, Pawła Włodarczyka i Jana Szturca

Paweł Włodarczyk, prezes Polskiego Związku Narciarskiego oraz Jan Szturc, trener klubowy Adama Małysza, w rozmowie z dziennikarzami podzielili się swoimi refleksjami dotyczącymi sezonu, który właśnie się zakończył:

"Przed rozpoczęciem sezonu PŚ przyjęliśmy założenie, że traktujemy go ulgowo i stawiamy na budowanie formy Adama Małysza oraz pozostałych skoczków kadry A na igrzyska olimpijskie w Turynie w 2006 roku. Dlatego w okresie przygotowań poświęcono dużo czasu na trening siłowy, który ma zaprocentować w przyszłości. Być może ten nacisk był zbyt duży i to spowodowało swego rodzaju zduszenie zawodników, przekładające się na słabsze wyniki."

"Młodzi atakują starszych, mają talent i możliwości. Dlatego w przyszłym sezonie nie będzie ważne do jakiej kadry należy skoczek. Nie będziemy brali pod uwagę czy dany zawodnik jest w kadrze A, B czy C. W Pucharze Świata będziemy wystawiali tych, którzy będą w danej chwili w najlepszej dyspozycji. Ten sezon pokazał, że warto stawiać na młodych - w mistrzostwach świata juniorów błyszczał złoty medalista Mateusz Rutkowski i polska drużyna, która wróciła ze srebrnym medalem. To polski sukces sezonu. W Pucharze Świata tym razem zabrakło fajerwerków, a niektórzy zawodnicy wręcz rozczarowali".

Prezes Paweł Włodarczyk odniósł się także do rezygnacji Apoloniusza Tajnera ze stanowiska głównego szkoleniowca kadry:

"Nie wiadomo czy prezydium związku przyjmie jego rezygnację. Kontrakt Tajnera obowiązuje do końca 2006 roku. Rozważamy zmianę szkoleniowca - w grę wchodzą Fin Hannu Lepistoe i Austriak Stefan Horngacher. Mamy jeszcze Austriaka Heinza Kuttina, który jest związany ze związkiem umową do 2006 roku. Do tej pory prowadził juniorów. Może zmienimy mu przydział. Teraz jednak za wcześnie, aby wskazywać jakie będą zmiany kadrowe. Wszystko okaże się pod koniec marca"

Brak Adama Małysza wśród dziesięciu najlepszych zawodników sezonu, nie jest dla niego problemem:

"Media już obwieściły, że to porażka. Ja nie mogę się z tym zgodzić. Gdyby nie pechowy upadek w Salt Lake City Adam mógłby być szósty lub siódmy w klasyfikacji końcowej. To przecież bardzo dobry rezultat. W rzeczywistości jest dwunasty, ale trzeba pamiętać, że nie wystartował w aż ośmiu konkursach."

Jan Szturc myśli podobnie o występach Adama Małysza w sezonie 2003/2004, jak Paweł Włodarczyk:

"Obniżka formy to coś zupełnie normalnego. Nie da się wytrzymać na bardzo wysokim poziomie przez lata. Przypadek Adama, który trzy razy z rzędu był najlepszy i tak jest ewenementem. Należy pamiętać, że w tym sezonie nie było mistrzostw świata ani igrzysk olimpijskich. Może trener przygotowywał Adama na kolejne lata, a ten sezon odpuścił."

Pierwszy trener Adama Małysza niepokoi się jednak, że tak słabo wypadła kadra A:

"Starsi zatrzymali się, nie robią postępów. Niektórzy nawet obniżyli loty, jak na przykład Robert Mateja, który w ogóle nie punktował w Pucharze Świata. Moim zdaniem należałoby zrobić szczegółową analizę okresu przygotowawczego. Może tam było coś nie tak. W czasie sezonu na treningi, poprawianie błędów jest za późno. Trzeba wszystko załatwić przed startami"

Jan Szturc jest zadowolony z postępów, jakie poczynili juniorzy:

"W tej grupie widać jakiś motyw przewodni, jest rywalizacja, postęp. Dodatkowo dochodzi dobre prowadzenie, dzięki któremu ci zawodnicy osiągnęli szczyt formy na najważniejszą imprezę sezonu - mistrzostwa świata w Strynie i wrócili stamtąd z sukcesami. "

Trenera klubowego Adama Małysza niepokoi także postawa zawodników wchodzących w skład kadry C:

"Martwi natomiast fakt, że nie ma wyróżniających się skoczków w kadrze C Zbigniewa Klimowskiego. Nikt tam nie błysnął, nie widać na razie aby mogli w najbliższej przyszłości uzyskiwać dobre wyniki" - zakończył Jan Szturc.

Wydaje się, że dyskusja w PZN dotycząca przyszłości skoków narciarskich w Polsce oraz propozycji zmian będzie gorąca. A rozpocznie się już niebawem. Wszak sezon 2003/2004 mamy za sobą...

na podstawie:onet.pl