Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Roman Koudelka: "Nie mogę doczekać się skakania!"

Już tylko kilka dni dzieli nas od inauguracyjnego konkursu kolejnej edycji Pucharu Świata. Roman Koudelka trenuje do niego w Pradze i, jak zapewnia, czuje się bardzo dobrze. 27-letni Czech zadbał nie tylko o przygotowanie fizyczne, ale również o swój sprzęt. Narty, buty i kombinezon – wszystko jest już naszykowane na rozpoczęcie sezonu.


- Czuję się przygotowany fizycznie, mentalnie, a także sprzętowo i ze zniecierpliwieniem czekam na pierwsze konkursy – powiedział Koudelka. – Nie mogę doczekać się atmosfery, która zawsze towarzyszy zawodom. Skakanie sprawia mi przyjemność, a moje starty od dłuższego czasu uważam za bardzo udane.

Na początku swoich przygotowań Czech nie czuł się zbyt pewnie. Wraz z austriackim trenerem Richardem Schallertem szukali rozwiązań, które pomogłyby zawodnikowi odnosić dobre rezultaty. – Próbowaliśmy nowych technik tak długo, dopóki nie byliśmy z nich całkowicie zadowoleni. A że jestem osobą niezbyt cierpliwą, to z początku bardzo się irytowałem – przyznał 27-latek. Zmiany obejmowały wiązania, buty, a także testy różnych długości nart.

Jeszcze w lecie 27-latek występował w słoweńskich kombinezonach, nad którymi kontrolę sprawował Michal Doležal. Były czeski skoczek, który obecnie pełni funkcję koordynatora sprzętowego, dołączył jednak do polskiej reprezentacji, więc jego rodak rozpoczął współpracę z Markiem Šablaturą. – Miałem drobne obawy, ale jak się okazało niepotrzebnie – przyznał Koudelka. – Wykonaliśmy dobrą robotę, a Mark spełnił wszystkie oczekiwania, jakie miałem względem kombinezonów.

Podczas treningu na małej skoczni w Libercu Koudelka zaliczył upadek. – Starałem się utrzymać narty z dala od ciała, ale popełniłem błąd. Wiało z tyłu i po dłuższym skoku upadłem. Przez miesiąc pauzował. Do treningów wrócił po narodzinach syna, Karla. – Odpocząłem, pozbierałem myśli i najgorsze jest już za mną.

Z czasem wszystkie sprawy udało się poukładać i teraz Czech jest już dużo spokojniejszy. Jego narty mają taką samą długość jak poprzednie, 243 cm, za to buty są twardsze. Zmienił również technikę skakania. – Przez krótki byłem poddenerwowany, ale to już minęło – zapewnił.

Po narodzinach syna, w drugiej połowie lata, Roman Koudelka rozpoczął przygotowania do sezonu zimowego. Pracował z trenerem i miał indywidualne zajęcia na obiekcie w Innsbrucku. – Bardzo mi to pomogło – powiedział Czech. – Dobrze zrobiło mi także skakanie w Lillehammer, gdzie pojawił się pierwszy śnieg i były świetne warunki do testowania nowego sprzętu.

Suma kosztów wyjazdów na letnie zawody i przygotowania Romana Koudelki do kolejnego sezonu wyniosła 350 tysięcy koron. - Większość tych pieniędzy wydaliśmy latem. Zimą dokupimy maksymalnie jeden lub dwa kombinezony. A gdyby ta ilość okazała się niewystarczająca, mogę liczyć na wsparcie ze strony Ministerstwa Sportu – zdradził.

W minionym sezonie 27-latek z Turnova był jednym z faworytów do sięgnięcia po Kryształową Kulę, gdyż rok wcześniej czterokrotnie wygrywał pucharowe zawody i aż osiem razy stawał na podium. Jak sam przyznał, podczas nadchodzącego sezonu nie będzie odczuwał już takiej presja: - To ogromna ulga. W ubiegłym roku wszyscy oczekiwali ode mnie wielkich sukcesów, co było prawdziwym sprawdzianem dla mojej psychiki.

Planem na nadchodzącą zimę jest dla Czecha zdobycie medalu. Chciałby dobrze zaprezentować się podczas Turnieju Czterech Skoczni, a potem stanąć na podium mistrzostw świata, które odbędą w Lahti. – Będę bardzo szczęśliwy, jeśli uda mi się tego dokonać, ale skoki to zdradziecki sport – przyznał. – Jednak wkrótce rozpoczynam 11. sezon Pucharu Świata w karierze, a to moja szczęśliwa liczba, więc może uda się zrealizować cele.