Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Trzymajmy mocno kciuki!"

Adam Małysz pełni od października funkcję dyrektora koordynatora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN. Funkcja ta wymaga obecności w terenie, więc najbardziej utytułowany polski skoczek oglądał wczorajsze treningi polskich zawodników w Ruce z bliska.


Kwalifikacje zakończyły się pełnym sukcesem, ale już podczas obu serii treningowych polscy skoczkowie zaprezentowali się całkiem przyzwoicie, biorąc pod uwagę, że Rukatunturi nigdy nie była ulubionym obiektem biało-czerwonych.

- Wiemy z doświadczenia, że tutaj w Kuusamo to różnie bywa. Choć dziś mamy całkiem niezłą pogodę, wiatru dużego nie ma. Nie jest też strasznie zimno, bo przecież czasami bywało tu -25 stopni. Miejmy nadzieję, że nasi chłopcy pokażą się z najlepszej strony. Myślę, że ostatnie skoki treningowe dają nam dużo optymizmu. Pierwsze skoki treningowe tutaj w Kuusamo również. Oczywiście ta skocznia jest trudna i nieprzewidywalna. Ale myślę, że będzie dobrze - mówił przed kwalifikacjami Adam Małysz.

- Skoki Kamila, czy nawet jeden ze skoków Piotrka Żyły pokazały nam ich możliwości. Ale też widzieliśmy, że tutaj mały błąd, czy warunki atmosferyczne potrafią zawodnikowi zrobić krzywdę. Piotrek drugi skok całkiem zepsuł. Popełnił błąd na progu i w trudnych warunkach mnie odleciał. Pierwszy skok skoczył super. Z kolei Kamil drugi skok miał dużo lepszy. Też jeszcze nie taki, jaki byśmy chcieli, ale na pewno dużo lepszy - oceniał dyrektor Małysz.

- To jest początek zimy i stabilności będziemy szukać. Ale trzeba się skoncentrować na swoim i oddać dwa jak najlepsze skoki - dodał były skoczek.

Ostatnie sukcesy polskich skoczków na Rukantuturi to już stare dzieje. Małysz jest jedynym skoczkiem, który znalazł patent na ten kapryśny obiekt. Nigdy tu nie wygrał, ale jako jedyny Polak stawał tu na podium.

- Bywało też tak, że skoczyłem tu zaledwie po 104 czy 105 metrów. Ruka jest tak specyficznym obiektem, że często bywają i takie przypadki. Więc wiadomo, że jak na tej skoczni nie idzie, to nie ma się co przejmować tylko dalej wykonywać swoją pracę. Ale wiadomo, że jak tutaj wystartuje się z lepszej pozycji, to jest się do przodu. Nabiera się wtedy pewności siebie. Ale to jest dopiero początek, ale liczy się koniec. Najważniejsze, jak się wypadnie na najważniejszych imprezach i na koniec sezonu. Ale zawodnik zawsze chce dobrze, więc nasi zawodnicy na pewno będą się starać, by jak najlepiej tu skakać - powiedział Małysz.

Domen Prevc wyróżniał się w Ruce świetnymi skokami ale również bardzo agresywną sylwetką. Skakanie w takiej pozycji na tej wietrznej skoczni jest ryzykowne.

- Domen skacze bardzo dobrze. Widziałem Petera i Domena na zgrupowaniu w Oberstdorfie i obaj byli w niezłej formie. Peter na razie w treningach nie zachwycił, ale trzeba poczekać na kwalifikacje. Co do Domena, to niektórzy zawodnicy czy kibice zamykają oczy, jak widzą go w locie. Lata ekstremalnie. Jeśli popełni najdrobniejszy błąd, to może być niebezpiecznie - ocenił Małysz.

Były zawodnik odniósł się też do swej nowej roli, w jakiej powrócił do świata skoków narciarskich. - Póki co czuję się dobrze. Spełniam się w swojej roli. Pomagam sztabom szkoleniowym i pośredniczę między Związkiem a skokami i kombinacją norweską. Chcę, żeby zarząd zbliżył się jak najbardziej do sztabów i zawodników, by mieli jak najwięcej informacji, żeby mogli jak najlepiej sportowcom pomagać. Wydaje mi się, że póki co jest OK, a moment na rozliczanie mnie z pracy przyjdzie po sezonie. Jestem też ekspertem w TVP, ale widzowie w studio raczej rzadko mnie zobaczą, bo mam dużo obowiązków. Współpracuję z wszystkimi kadrami, nie tylko kadrą A skoczków. Ale pewnie się pojawię i w TVP i na stronie TVPSport.pl. TVP mocno współpracuje z PZN, więc mam zgodę od mojego pracodawcy by w tym medium się od czasu do czasu pojawiać.

- Trzymajmy mocno kciuki za naszych zawodników i bądźmy z nimi - zakończył czterokrotny Mistrz Świata.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński.