Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Sezon zapowiada się ciekawie"

Pomimo tego, że Kamil Stoch nie utrzymał miejsca na podium, zajmowanego na półmetku konkursu indywidualnego w Klingenthal, niedzielny rezultat i tak jest dla niego najlepszym od marca 2015 roku, kiedy to w Oslo Holmenkollen stanął na najniższym stopniu podium. Jak 29-latek ocenia zmagania na Sparkasse Vogtland Arenie?


- Szczerze powiem, że jestem zadowolony. Ten weekend był dla mnie bardzo udany. Uważam, że zrobiłem bardzo dobrą pracę, jeżeli chodzi o jakość skoków i stabilność mojej dyspozycji. Dzisiaj zabrakło niewiele do podium. Są dwie strony tego konkursu. Negatywna, bo nie ma mnie na podium, a pozytywna, bo wciąż jest jeszcze coś do zrobienia i wciąż mogę się rozwijać - twierdzi 4. skoczek dnia.

Jest sportowa złość po utracie miejsca na podium? - Właśnie nie. Ja jestem zadowolony z wyniku. To nagroda za ostatnie tygodnie mojej pracy. Porównując zeszły weekend z tym, widać progres w moich skokach. Nie chcę mówić, że stać mnie na dużo więcej. W tej chwili stać mnie na skoki, jakie były dzisiaj. Wystarczyło na czwarte miejsce i na ten moment to wystarczy. W moim odczuciu ten ostatni skok był najlepszy, natomiast trener pewnie powie, że ten z pierwszej serii konkursowej był lepszy, a drugi bardziej spóźniony. Takie głosy mnie już doszły. Ogólnie dostałem pochwałę. Trener powiedział, że zrobiłem dobrą pracę. To jest dla mnie najważniejsze. Skoki są stabilne i na bardzo dobrym poziomie. Podczas całego weekendu nie miałem kryzysu i gorszego momentu. Jest dobrze. Jestem bardzo zadowolony.

Czy w finałowej fazie konkursu warunki uległy delikatnemu pogorszeniu? - Pewnie tak. Na tak dużych obiektach dosłownie minimalne różnice wiatru robią różnicę w postaci kilku metrów odległości. Moim zdaniem ten konkurs i tak był bardzo równy. Wszyscy skakaliśmy w podobnych warunkach. Wygrali najlepsi. Zawodnicy z podium nie są znikąd. Domen skacze od początku sezonu bardzo dobrze. Tak samo Stefan czy Daniel Andre.

- Warto podkreślić, że to nie są różnice typu 15 punktów. Czołówka jest mniej więcej na podobnym poziomie. Wystarczy jeden błysk, lepszy dzień i od razu można przesunąć się o kilka miejsc w jedną lub drugą stronę. Sezon zapowiada się ciekawie - dodaje mistrz świata z 2013 roku.

Jakie były odczucia po wylądowaniu w drugiej serii? - Widziałem tę linię, która daje prowadzenie. Wiedziałem, że jej nie przekroczyłem, ale po cichu liczyłem, że wystarczy to na podium. Kiedy wyskoczyło 4. miejsce, pomyślałem, że i tak jest w porządku. Ja swoje zrobiłem i na tę chwilę tyle musi wystarczyć. Ta linia bywa czasem denerwująca, ale jesteśmy już do tego przyzwyczajeni. To nie jest pierwszy konkurs z takim systemem. Już wiemy, co robić, aby się nie zdekoncentrować.

Kolejnym przystankiem w Pucharze Świata będzie norweskie Lillehammer. Jak dwukrotny mistrz olimpijski odbiera obiekt Lysgaardsbakken? - Trenowaliśmy tam, ale na normalnej skoczni. Norwegowie nie chcieli nam dużej przygotować, nie wiemy z jakich powodów, ale duża jest dość przyjemną skocznią. Uważam, że przy obecnej dyspozycji nie powinno być problemów. Przy równych warunkach powinniśmy mieć bardzo ciekawe zawody.

- Dziękuję kibicom, którzy pojawili się w Klingenthal w dużej liczbie, głównie mojemu fanklubowi, który mnie wspiera, ale również Wam, którzy to oglądacie - zakończył Stoch.

Korespondencja z Klingenthal, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela