Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki: "Musiałem dogadać się ze skocznią"

W piątek w Lillehammer Dawid Kubacki ze skoku na skok radził sobie coraz lepiej. W pierwszym treningu uzyskał zaledwie 116,5 metra, ale w kolejnej próbie wylądował już dokładnie dziesięć metrów dalej. W kwalifikacjach oddał skok na odległość 135 metrów, dzięki czemu uplasował się na szóstej pozycji i może ze spokojem myśleć o sobotnim konkursie indywidualnym.


- Skoki treningowe nie były zbyt dobre. Musiałem się "dogadać" ze skocznią, ale skonsultowałem się z trenerem i w kwalifikacjach wszystko poszło już tak, jak powinno. Miałem z tego skoku dużo przyjemności, odległość też była dobra. Jestem z niego zadowolony – ocenia Kubacki.

- Testowaliśmy dziś nowe rozwiązania sprzętowe, ale szczegóły muszą pozostać zagadką. Mogę jedynie powiedzieć, że wszystko się udało. Widać to po wynikach tych kwalifikacji. Skoki wyglądają dobrze i w komplecie awansowaliśmy do konkursu.

Czy nasz reprezentant uważa, że potrzeba mu więcej spokojnego treningu? – Z jednej strony na pewno by się przydał, ale z drugiej nie ma takiej konieczności. Pojawiają się jeszcze drobne błędy, które można poprawić. Co prawda mamy zawsze skoki treningowe przed kwalifikacjami, ale jest ich mało, tak samo jak czasu na wprowadzenie niewielkich poprawek. Uważam jednak, że jesteśmy na poziomie, na którym tego rodzaju niedogodności nie powinny nam przeszkadzać. Musimy radzić sobie z drobnymi błędami w bardzo krótkim czasie i myślę, że dobrze nam to wychodzi.

- Dzisiaj największe utrudnienie stanowiły bardzo zmienne warunki. Jeżeli nie trafiło się na korzystny wiatr, bardzo trudno było uzyskać dobrą odległość. Tuż za progiem zdarzały się mocne podmuchy z tyłu, które uniemożliwiały utrzymanie odpowiedniej wysokości w drugiej fazie lotu. Z tego co wiem taką właśnie sytuację miał Olek Zniszczoł. Zrobił co mógł w tych trudnych warunkach. Najważniejsze, że zakwalifikował się do konkursu. Może jutro będzie miał więcej szczęścia – komentuje podopieczny Stefana Horngachera.

- Zobaczymy, co przyniesie jutrzejszy dzień. Na pewno trzeba skupić się na swoich zadaniach. Tylko wtedy możliwy jest dobry wynik. Kalkulowanie przed zawodami w niczym nie pomaga – zakończył skoczek z Szaflar.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński