Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Szczęśliwe wiatry

W komnacie wisiała nerwowa atmosfera. Była tak gęsta, że dałoby się w niej zawiesić nie tylko siekierę, ale parę kowadeł. Pot kroplił się na czołach. Pod czołami - smętne oczy, poniżej oczu – markotne miny. Król przygryzał wąsa, królowa szarpała rąbek sukni. Kanclerz wzdychał, biskup tarł tonsurę, lensmann z wywiniętą dolną wargą gapił się w okno. Błazen miał minę mopsa cierpiącego na ciężką odmianę melancholii.

Wszystko przez królewnę Snortrę, która była tak brzydka, że nikt jej nie chciał. Przez to popadła w depresję i kompulsywne obżarstwo. Najchętniej konsumowała grochówkę i to w olbrzymich ilościach, przez co z kolei nabawiła się chronicznych wiatrów. Rzecz oczywista - to jeszcze bardziej zmniejszało szanse na wydanie królewskiej córki za godnego kandydata. Król wezwał więc najbardziej zaufanych doradców na naradę.

- Decydujmy więc - rzekł król. Czy mamy zaufać temu znachorowi, który obiecał, że magicznymi ziołami uleczy królewnę?
- Ja się nie zgadzam! - zaprotestowała królowa. - Snortra to nie jakiś królik doświadczalny.
- Ja jestem za - zapiszczał swoim cienkim falsetem kanclerz - spróbowaliśmy już wszystkiego, czego się dało.
- I ja popieram - zabuczał głębokiem basem biskup - czas jej już na zamęście a takiej chorej nikt jej nie zechce.
- Zaufajmy temu człekowi - zachrypiał lensmann. - Dobrze mu z oczu patrzy.
- I ja jestem za - westchnął błazen. - Nie mamy wyboru.
- Dobrze. Podjąłem zatem decyzję - ogłosił król. - Wezwijcie tego znachora.
Ach, czemuż król nie posłuchał jednak królowej? Znachor okazał się szarlatanem. Jego zioła nie tylko nie pomogły księżniczce, ale zaszkodziły jej tak mocno, że niebożątko zmarło wkrótce i pochowano ją na wzgórzu Lysgårdsbakken. Po wiekach pamięć o księżniczce zblakła, ale wiatry od czasu do czasu dają o sobie znać...

***
Te wiatry odegrały w niedzielę sporą rolę i te wiatry sprzyjały biało-czerwonym. Ale to nie powód do kręcenia nosem. Wpływu wiatru nie da się zupełnie wyeliminować (choć moim zdaniem należy próbować go ograniczać), więc trzeba zaakceptować fakt, że jest on nieodłącznym składnikiem skoków narciarskich. A jak głosi znane przysłowie - szczęście sprzyja lepszym. Szczęśliwe wiatry wykosiły w pierwszej serii najgroźniejszych rywali Maćka i Kamila? Ale oni sami też skakali w trudnych warunkach i poradzili sobie znakomicie. A w drugiej serii potwierdzili, że należą do ścisłej światowej czołówki i nie pękają pod presją.

Mówiłem, że Kamil lub Maciek wkrótce odrobią stratę do Słoweńców pod względem ilości zwycięstw w Pucharze Świata. I mówiłem, że Lillehammer to idealne miejsce, by Maciek się przełamał stając w końcu na podium. Kamil zresztą odczarował skocznię olimpijską w Lillehammer, jako pierwszy Polak stając na najwyższym stopniu podium. A i Maciek dokonał rzeczy historycznej, bo przecież nawet Adam Małysz nie potrafił w Lillehammer zająć lepszego miejsca, niż trzecie. Po raz trzeci w historii polskim skoczkom udało się ustrzelić dublet - pierwsze i drugie miejsce, po raz szósty dwóch Polaków staje na podium w jednym konkursie.

Tak jak trzeba umieć wykorzystywać pomyślne wiatry, tak trzeba umieć wykorzystywać wszystkie inne pomyślne okoliczności. A okoliczności w tym sezonie są naprawdę obiecujące. Można dużo ugrać. No bo spójrzmy na rywali. W Austrii skończył się niedawno najlepszy okres w historii ich skoków - epoka Pointnera. Dominatorzy odeszli - Morgenstern na emeryturę, Schlierenzauer na przerwę. Loitzl skończył karierę, Kofler - choć w tym sezonie nieco odżył - czasy świetności ma za sobą. Diethart przepadł. Fettner, Kraft czy Hayböck to oczywiście świetni skoczkowie, ale nie ten rozmiar kapelusza. Żaden z nich raczej nie zdominuje sezonu.

W Norwegii jest podobnie. Wygląda na to, że formuła ze Stöcklem też się wyczerpuje. Nadchodzące tygodnie pokażą, czy ten kryzys jest tylko chwilowy i da się go jeszcze opanować, czy to już koniec epoki austriackiego trenera. Tam liderzy drużyny zmieniali się w zawrotnym tempie. Ilość świetnych skoczków mogła przyprawiać o zawrót głowy, ale ich okresy "przydatności do spożycia" przypominały raczej niepasteryzowane mleko, niż wino. Gangnes, Forfang, Fannemel, Velta, Bardal, Jacobsen, Hilde, Evensen. To skoczkowie, którzy w ciągu ostatnich sześciu sezonów należeli do ścisłej światowej czołówki, ale niewielu z nich potrafiło utrzymać wysoką formę dłużej, niż jeden sezon. W tym sezonie mają świetnego Tandego oraz Stjernena, który rozkręca się z konkursu na konkurs, ale nawet nie zaczął tak dobrze, jak rok temu.

Niemcy - Freund po kontuzji to niewiadoma, jak na razie pokazał, że może namieszać, ale chyba już nie będzie seryjnie wygrywał. Freitag popadł w przeciętność. Eisenbichler czy Geiger to jeszcze nie giganci, przed którymi trzeba drżeć. W Słowenii jeden Prevc zastąpił w tej chwili drugiego. Ale o ile po Peterze można się było spodziewać dominacji, o tyle siedemnastoletni Domen chyba nie pozamiata w tym sezonie tak, jak zrobił to jego starszy brat zeszłej zimy. Oczywiście raz na jakiś czas zdarza się ktoś taki jak Nieminen. Ale ja myślę, że młody wkrótce spuchnie. Albo fiknie kozła przez ten swój kozacki styl a potem (miejmy nadzieję, że obejdzie się bez poważnych konsekwencji) już będzie ostrożniejszy.

W Finlandii wciąż absolutna czarna dziura. Amman wybiera się na emeryturę i nie widać zastępcy. Rosja się skończyła, Czechy to w tej chwili średniaki i ciężko się spodziewać, że przedstawiciele tych dwóch kadr choć powąchają tej zimy podium. Japończycy zaczęli sezon tak anemicznie, że zaczynam się obawiać, że zmierzają podobną drogą, co Finowie. Vincent z Chamonix to sympatyczny facet, ale umówmy się - Kryształowa Kula dla Francuza to tak, jakby jakiś Pigmej na rowerze został mistrzem świata Formuły 1.

Podsumowując - rywale dawno nie byli tak słabi, jak w tym sezonie. Niektóre kraje przeżywają głębsze lub płytsze kryzysy już od lat, inne zaczęły się borykać z problemami tej zimy. A Polacy korzystają z efektu nowej miotły i są na fali. W Pucharze Narodów doganiamy Niemców. Indywidualnie udało się wreszcie przełamać Maćkowi i Kamilowi. Ta zima może być naprawdę piękna i obfitować we wspaniałe sukcesy. Zbiegły się nam w czasie dwa podstawowe czynniki. Wysoka forma naszej kadry i obniżona forma rywali. Ja nie mówię, że teraz obowiązkiem Polaków jest wygrywać wszystko jak leci - to przecież nie jest tak, że wszyscy się położyli na łopatki i czekają, aż ekipa Hongachera pozgarnia wszystkie trofea. Ja mówię, że to może być piękny sezon, bo są ku temu poważne przesłanki.

Patrząc realnie, jedyne czego się tak naprawdę należy obawiać, to że niebo spadnie nam na głowy to bracia Prevcowie. Jeśli ktoś śledzi tylko PŚ, to mam dla Was doniesienia z frontu Pucharu Kontynentalnego. Cene Prevc (starszy od Domena, ale młodszy od Petera) wygrał dwa konkursy i był drugi w trzecim. Może się okazać, że Peter się pozbiera, Domen wcale nie spuchnie a doszlusuje jeszcze Cene (wiadomo, że wystąpi w PŚ w Engelbergu) i w trójkę zrobią nam w Pucharze Świata taką domenację, że bracia Ruud będą klaskać i kłaniać się zza grobu.

No ale nie przesądzajmy. Póki co jest cudownie. Klemens i Olek zdobyli pierwsze punkty. Dawid, Stefan i Piotr punktują regularnie. Na dyskwalifikację tego ostatniego spuśćmy łaskawie zasłonę milczenia. Maciej i Kamil pną się w górę tabeli. Po raz pierwszy od pamiętnego sezonu 2010/2011 możemy cieszyć się z dwóch Polaków w pierwszej dziesiątce PŚ, którzy trafili tam nie ze względu na chwilowo sprzyjające czynniki, ale ze wzgledu na wysoką i stabilną formę już od początku sezonu.


Czołówka PŚ 12.12.16
Lpzawodnikkrajpktróżnica1różnica2
1 Domen Prevc Słowenia 360 0 0
2 Daniel Andre Tande Norwegia 308 52 52
3 Maciej Kot Polska 247 113 61
4 Severin Freund Niemcy 233 127 14
5 Stefan Kraft Austria 231 129 2
6 Kamil Stoch Polska 214 146 17
7 Markus Eisenbichler Niemcy 188 172 26
8 Manuel Fettner Austria 187 173 1
9 Andreas Kofler Austria 136 224 51
10 Peter Prevc Słowenia 135 225 1

Tak obecnie wygląda czołówka. A czy ktoś wie, kto wygrał ten weekend? Kto zdobył w Lillehammer najwiecej punktów? Kto przesunął się z klasyfikacji generalnej z 12. na 6. miejsce? Proszę Państwa - Kamil Stoch - 150 pkt. w Lillehammer. Prevc młodszy - 140. D-A Tande 130. Maciek Kot - 125. Markus Esienbichler - 96 pkt. Kraft - 92 pkt. Fanfary, oklaski, serpentyny.

Mam więc niekłamaną przyjemność zaprosić p.t. publiczność na kolejną tabelkę:

Poczet Zwycięzców 12.12.16
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Domen Prevc Słowenia 3 1.
2 Severin Freund Niemcy 1 4.
3 Kamil Stoch Polska 1 6.

Oraz z dumą zaprezentować kolejną:

Poczet Podiumowiczów 12.12.16
Lpzawodnikkraj1.2.3.razemwPŚ
1 Domen Prevc Słowenia 3 0 0 3 1.
2 Severin Freund Niemcy 1 1 0 2 4.
3 Kamil Stoch Polska 1 0 0 1 6.
4 Daniel-André Tande Norwegia 0 3 0 3 2.
5 Maciej Kot Polska 0 1 0 1 3.
4 Stefan Kraft Austria 0 0 2 2 5.
5 Markus Eisenbichler Niemcy 0 0 1 1 7.
6 Manuel Fettner Austria 0 0 1 1 8.
7 Peter Prevc Słowenia 0 0 1 1 10.

Oraz z satysfakcją tę:

Polacy 12.12.2016
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Maciej Kot 247 3. A
2 Kamil Stoch 214 6. A
3 Dawid Kubacki 95 15. A
4 Piotr Żyła 65 16. A
5 Stefan Hula 42 24. A
6 Aleksander Zniszczoł 9 35. B
7 Klemens Murańka 4 41. A

Przypomnijmy jak wygląda z kolei rywalizacja o Plastikową Kulkę. Tu też mamy polskich pretendentów.

Plastikowa Kulka 12.12.2016
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Aleksander Zniszczoł Polska 1 35.
2 LukᚠHlava Czechy 1 34.
3 Robert Johansson Norwegia 1 30.
4 Stefan Hula Polska 1 24.
5 Michael Hayböck Austria 1 14.

Cytat zupełnie na temat: "Surprised that no one brings hulahoops to the hill to cheer on #Hula with" [Jestem zaskoczony, że nikt nie przynosi na skocznię kół hulahop, żeby dopingować Hulę]

Michael Glasder

Szczyrkowianie słyszeli? Do sklepów panie i panowie, do sklepów! Konkursy w Polsce już za miesiąc!

Cytat zupełnie nie na temat:

"Słyszałem, że wciąż przesiadujesz U Schrødera, Harry?

– Mniej niż dotychczas. W telewizji jest mnóstwo ciekawych rzeczy.

– Ale przesiadujesz tam.

– Nie lubią, kiedy się stoi.

– Przestań. Znowu pijesz?

– Minimalnie.

– Jak minimalnie?

– Wyrzuciliby mnie, gdybym pił mniej." Jo Nesbø

I to by było tyle w temacie księżniczki Snortry, domenacji i świetlanych perspektyw. Już za tydzień skoki zawitają do Engelbergu. A tam tylko dwie rzeczy są pewne: ser i lodowce.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Zlosliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Dzialania pożądane - madre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.