Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Cieszę się z tego, co mam"

Noworoczny konkurs w Garmisch-Partenkirchen był dla Kamila Stocha bardzo udany. Lider reprezentacji Polski po pierwszej serii konkursowej i skoku na odległość 135,5 metra zajmował 5. miejsce, ale dzięki lądowaniu na 143. metrze w rundzie finałowej ostatecznie uplasował się na 2. pozycji. Jest to jego 4. w tym sezonie i 36. w karierze podium Pucharu Świata. Ponadto zdobyte w Garmisch-Partenkirchen punkty pozwoliły dwukrotnemu mistrzowi olimpijskiemu z Soczi objąć pozycję lidera na półmetku 65. Turnieju Czterech Skoczni. Jego przewaga nad drugim Stefanem Kraftem wynosi jednak zaledwie 0,8 pkt.


- Czuję się bardzo dobrze. Dzisiaj, podobnie jak wczoraj i przedwczoraj, dobrze wykonałem swoją pracę. Oddałem trzy dobre skoki. Zwłaszcza ten ostatni był najbliższy takiego wymarzonego, dobrze trafionego na progu skoku. To był bardzo przyjemny lot i chciałem, żeby się nie kończył, ale trwał jak najdłużej. Trudno nie cieszyć się po takiej pracy, jaką dziś wykonałem. Najbardziej zadowolony jestem właśnie z tego, jak wykonałem swoje zadania. Podium jest po prostu wspaniałą nagrodą za to, co robię. Za poświęcenie, energię i serce, które wkładam w swoją pracę. Jest bardzo pozytywnie – z uśmiechem podsumowuje Kamil Stoch.

Jak reprezentant Polski skomentuje objęcie prowadzenia w Turnieju? - Dla mnie najważniejsze jest, żeby w dalszym ciągu skupiać się na sobie i na tym, co mam do zrobienia. Chcę wykonywać swoje zadania najlepiej, jak potrafię. Przed sobą mamy jeszcze kolejne konkursy i dlatego trzeba twardo stąpać po ziemi i utrzymać trzeźwość umysłu. Będę się cały czas powtarzał, ale po prostu muszę robić to, co do mnie należy i nic więcej. Zerknąłem na klasyfikację generalną Turnieju, ale nie analizowałem punktów i różnic między poszczególnymi zawodnikami. Skupiam się na swoich zadaniach. Dzisiaj uważniej przyglądałem się moim notom za styl. Pracuję teraz nad lądowaniem. Chcę poprawić stabilność telemarku i unikać zachwiań w tym elemencie. Dzisiaj dwa razy udało mi się wykonać go poprawnie, ale w trzecim skoku było z tym trochę gorzej. Przy odjeździe pojawił się problem z odpowiednim poprowadzeniem narty, więc nadal jest nad czym pracować.

- Dzisiejszy dzień był dla nas jako całej drużyny naprawdę bardzo dobry, podobnie zresztą jak zawody w Oberstdorfie. Piotrek był trzeci po pierwszej serii i uważam, że jego finałowy skok także był udany, Maciek również pokazał się z dobrej strony, tak samo jak Stefan i Dawid. Mamy teraz bardzo mocną drużynę. Każdy z nas wie, na co go stać i to jest naprawdę świetne.

Dawid Kubacki był jednak po dzisiejszych zawodach mocno rozczarowany. Jak jego postawę oceni lider reprezentacji? – Dawid dobrze wie, jakie są jego możliwości, dlatego wcale nie dziwię się, że nie jest zadowolony. To dobrze, że jest ambitny i chce osiągać coraz lepsze wyniki. Ale uważam też, że będzie dobrze, jeżeli na stałe wpisze się w rywalizację na niezłym poziomie i potem na tej podstawie, małymi krokami, powoli będzie budował coraz lepszą formę i zbliżał się do czołówki. Dawida z pewnością na to stać i on o tym wie. Dlatego nie będzie zadowalał się miejscami w drugiej czy trzeciej dziesiątce. Chce czegoś więcej – ocenia możliwości kolegi z zespołu lider Turnieju Czterech Skoczni.

- Poziom jest bardzo wysoki, a rywalizacja niezwykle wyrównana. Dlatego uważam, że nie ma jednego lidera. Tak może wynikać z klasyfikacji, ale tak naprawdę jest trzech, czterech, może nawet pięciu zawodników, którzy skaczą na podobnym poziomie. Wystarczy lepsza dyspozycja dnia lub trochę więcej szczęścia, żeby w tabeli wszystko się zmieniło. Dlatego warto skupić się na sobie, twardo stąpać po ziemi i być zadowolonym z tego, co jest. Ja bardzo cieszę się z tego, co mam w tej chwili czyli z mojej dobrej dyspozycji oraz świetnych skoków, które dają mi dużo radości. To jest dla mnie najważniejsze. A klasyfikacja jest jaka jest – ze śmiechem komentuje dwukrotny Mistrz Olimpijski.

Czy decyzja o rezygnacji ze startu we wczorajszych kwalifikacjach przyczyniła się do sukcesu w konkursie? – Nie wiem, bo nie mam pojęcia, co by się stało, gdybym wziął udział w kwalifikacjach. Była to decyzja trenera. Poprzedniego dnia bardzo późno przyjechaliśmy do Garmisch, byłem w hotelu dopiero o północy. Poza tym kiepsko spałem w nocy. Dlatego każda minuta odpoczynku była bardzo ważna i Stefan zadecydował, że po drugim skoku treningowym wrócę do hotelu, żeby wypocząć. Uważam, że było to dobre posunięcie.

Czy nasi zawodnicy świętowali nadejście Nowego Roku? – Nie, Nowy Rok przywitałem w łóżku. Obudziły mnie fajerwerki, było tak głośno, jakby zaczęła się wojna <śmiech>.

- W tej chwili jest mi obojętne, czy prowadzę, czy muszę doganiać lidera. Oczywiście, że łatwiej jest być nieco z tyłu, jeżeli nie traci się zbyt dużo do prowadzącego, ale uważam, że na każdym zawodniku ciąży podobna presja i każdy musi sobie z nią jakoś radzić i oddawać najlepsze możliwe skoki. Dlatego na pozycji lidera nie jest mi ani łatwiej, ani specjalnie trudniej – zapewnia 29-letni zawodnik.

- Bardzo lubię skocznię w Innsbrucku, ale dopiero zobaczymy, jak przebiegną zawody. Na razie cieszę się na myśl o skakaniu tam. Mam nadzieję na dobre, równe warunki dla wszystkich zawodników. Liczę też na wspaniałą atmosferę na trybunach i dobrą zabawę na skoczni.

Jak reprezentanci Polski spędzą jutrzejszy dzień przerwy od skoków? – Na pewno przyda nam się ten odpoczynek, ale nie wiem jeszcze, jaki dokładnie będzie plan tego dnia, bo powstanie on na bieżąco. Może wyjdziemy na wspólny obiad czy kolację albo po prostu zrelaksujemy się w hotelu.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela