Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Dziś trzeba było walczyć z wiatrem"

Weekend Pucharu Świata w Willingen Piotr Żyła z pewnością może zaliczyć do udanych. W sobotę nasza reprezentacja stanęła na najwyższym stopniu podium, natomiast w niedzielę aż pięciu Polaków znalazło się w czołowej piętnastce. 30-latek zakończył zmagania indywidualne na dziesiątym miejscu, oddając skoki kolejno na 138. i 131. metr. Czy był szczęśliwy z osiągniętego rezultatu?


- Można powiedzieć, że skoki były w porządku, takie normalne. W sumie te dzisiejsze miejsce też jest dobre, satysfakcjonujące. Znowu znalazłem się w dziesiątce, także jestem zadowolony z zawodów. Był to ciężki konkurs, ale skoki okej – podsumował Piotr Żyła.

Przedstawiane przed konkursem prognozy pogody nie napawały optymizmem. Czy zawodnicy jechali na skocznię z jakimiś obawami? – Nie, raczej skupiamy się na tym, żeby skakać, a to czy wieje, czy nie, to już nie zależy od nas.

Podczas dzisiejszej rywalizacji wielu skoczków otrzymało sporo ujemnych punktów za wiatr. Czy noszenie było mocno wyczuwalne? – W pierwszym miałem wrażenie, że było go trochę za dużo, bo aż nie umiałem się tam przepchać i zostałem trochę za nartą. Nie dało się przecisnąć do końca, ale było okej. Z kolei w tym drugim wyleciałem fajnie, pół metra w dół, no i dopiero potem te powietrze było. To dziwne, bo miałem szybkość, ale brakło mi trochę wysokości, by jeszcze dalej odlecieć.

Czy podczas oddawania skoków zdarzyły się jakieś błędy techniczne? – Wszystkie próby były dobre, na wysokim poziomie. Tak jak mówię – dziś nie skakało się łatwo, bo po prostu trzeba było walczyć z tym wiatrem. W drugiej serii wpadłem trochę w taką próżnię i dopiero później złapałem podmuch. Skoki były okej, a na warunki to już nie mamy wpływu.

Z konkursu w Willingen na pewno może być zadowolony także Janek Ziobro. Reprezentant Polski na półmetku rywalizacji zajmował wysokie ósme miejsce, a ostatecznie zakończył ją na piętnastej pozycji. Jak ten występ mógłby skomentować Piotr Żyła? – Można powiedzieć, że to kolejne dobre zawody z rzędu, bo przecież w Zakopanem też był w pierwszej piętnastce. Tu także oddał porządne próby. Można powiedzieć, że ta druga była trochę gorsza, ale mimo tego i tak prezentuje wysoki poziom. To bardzo fajnie, znów ktoś dołącza i zbiera punkciki.

Przed nami loty na skoczni mamuciej w Oberstdorfie. Z jakim nastawieniem 30-latek uda się na przebudowany obiekt? – Cieszę się, że w końcu będzie można polatać. Tu też teoretycznie była taka możliwość, chociaż w praktyce się nie udało. Loty to jednak coś fajnego - dla każdego skoczka jest to coś lepszego, mamy tam dużo adrenaliny, o wiele więcej niż na normalnych skoczniach. Świetnie tam występować i cieszyć się z tego, że można polatać. Do tego czasu musimy się jeszcze dobrze zregenerować.

Czy przed Oberstdorfem zaplanowane są jakieś treningi na skoczni? – Nie, raczej tylko na siłowni. Trzeba jeszcze trochę ciężarów poprzerzucać do mistrzostw świata. Jeśli chodzi o skocznię, no to już tylko loty.

Jak nasi zawodnicy radzą sobie z ogromną ilością tortów otrzymywanych w ostatnim czasie? Czy wpływa to na ich formę? – Powiem szczerze, że ciężko to wszystko unieść, ale jeszcze daję radę <śmiech>.

Korespondencja z Willingen, Dominik Formela