Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Na Wschodzie plus dwa

Cieszy się Polska od Giewontu po Hel! Radują się Polacy na emigracji od Kiribati po San Escobar! Podwójne polskie zwycięstwo na Okurayamie a do tego rekord skoczni Maćka Kota. To był nasz weekend, przez nas zapisany w historii i my tym weekendem otwieramy oczy niedowiarkom. I to nie jest nasze ostatnie słowo!


Co to się Proszę Szanownej Wycieczki działo w Sapporo w ten weekend. Historycznymi wydarzeniami można by obdzielić pół sezonu! Do listy polskich zwycięstw w Pucharze Świata dwóch Polaków dodało dwie wiktorie. Pierwsze zwycięstwo Maćka w karierze, pierwsze zwycięstwo Kamila w Azji.

Zakopiańczyk (choć urodzony w Limanowej) znów wygrywa w Sapporo. Maciej Kot ma swoje wyczekane zwycięstwo w Pucharze Świata. Zwyciężył dokładnie w 45 rocznicę historycznego triumfu Wojciecha Fortuny. Maciek to ósmy Polak, który może pochwalić się zwycięstwem w Pucharze Świata. I trzeci – po Fortunie i Małyszu, który wygrał na Okurayamie. W niedzielę do tego klubu dołączył Stoch.

Czwarty raz w historii Pucharu Świata mamy przypadek, że w jeden weekend wygrywa dwóch Biało-Czerwonych. W inauguracyjnym sezonie cyklu w Zakopanem zwyciężali Stanisław Bobak i Piotr Fijas – choć na dwóch różnych skoczniach. W pamiętnym sezonie 2010/2011 znów w Zakopanem i tym razem tylko na Wielkiej Krokwi triumfowali Małysz ze Stochem. Trzy lata później Ziobro ze Stochem podbili Engelberg. I w końcu mamy weekend na Okurayamie. Płynie zresztą z tego ciekawa nauczka: jeśli w sobotę (lub piątek) wygrywa jakiś polski skoczek inny niż Kamil, to drażni ambicję naszego lidera tak bardzo, że niedziela musi już być jego.

Mamy też trzeci przypadek zwycięstwa ex-aequo z udziałem Polaka. Do tej pory na najwyższym stopniu podium stawali Małysz z Ljøkelsøyem i Żyła ze Schlierenzauerem. Teraz mamy Kota z Prevcem. Polacy są towarzyscy. Częściej niż nam, takie historie przydarzały się tylko Austriakom (5) i Norwegom (4). Ale obie te nacje mają też dużo więcej zwycięstw. Więc statystycznie wychodzi, że my najbardziej lubimy dzielić się sukcesami.

Inne narody też mają swoje charakterystyczne cechy. Na przykład tacy Słoweńcy to się wyraźne specjalizują. Konkurs na mamucie - warto postawić luźną stówkę na Kranjca. Peter Prevc leci do Sapporo - Ty leć do buka. Tak – Pero wygrywa w Sapporo już czwarty rok z rzędu. Pero w ogóle się odbudował, co Słoweńców na pewno cieszy. Bo u nich wciąż jakieś kłopoty. W Japonii Janus stwierdził, że skoro już za cztery miesiące Domen kończy 18 lat, to nie wolno już mu spać z misiem. I mu tego misia odebrał. Domen zastrajkował i skakał, jak skakał. Goran pękł, w niedzielę rano misia mu oddał, ale Domen skakał jeszcze trochę obrażony.

Nerwowo też u Niemców. Jak Eisenbichlerowi powiedzieli, że nie leci do Pjongczang, to się jeszcze bardziej wybuchowy zrobił. Jak ktoś nie widział jego reakcji na upadek, to można ją zobaczyć tu.

Z kolei Japończycy to rozrywkowi ludzie. Kasai bawi się skokami. Realizator niedzielnego konkursu bawi się eksperymentalnymi ujęciami a jeszcze inni Japończycy wymyślili takie zawody na skoczni.

Co tam jeszcze u poszczególnych nacji… A Szwajcarzy. Pierwsze punkty w Sapporo zdobył Deschwanden, który kiedyś zapowiadał się jako następca Ammana i Küttela. A dziś zastanawiam się, co czeka Szwajcarię, gdy Harry Potter skończy karierę. Chyba los Szwecji lub Kanady. Ile im przyjdzie czekać na kolejnego Zünda lub Steinera? Albo chociaż takiego Freiholza…

A Czesi to znowu są przesądni. Nie za bardzo im idzie tej zimy, więc pożyczyli kombinezony od koleżanek z kadry kobiet. A że inni zawodnicy zaczęli się z tego różu podśmiechiwać, to Koudelka stwierdził, że dla równowagi zapuści zarost i na pewno będzie już bardzo męsko wyglądać. Efekt pozostawiam do oceny Szanownym Czytelnikom.

Patrząc na tegoroczne Sapporo od strony okołosportowej, to jednak różowo nie było. Pogoda znów dała się poznać we znaki. W sobotę było jeszcze-jeszcze, ale w niedzielę momentami zęby bolały od oglądania. Borek Sedlak sprawił, że chwilami tęskniłem za Miranem Tepesem. W przyszłym roku przy takiej pogodzie i takim puszczającym powinni dawać skoczkom kijki. Tak na wszelki wypadek. Po co mają chłopaki z buli na krechę zjeżdżać, niech sobie trochę technikę slalomu podszlifują, w końcu to dobre parędziesiąt metrów…

Sędziowie dopasowali się do poziomu i sędziowali w niektórych przypadkach tak skandalicznie, że do bólu zębów dochodził ból dziąseł. Tande w drugiej serii zarył ręką w śnieg tak, że pióropusz śniegu wzbił się pod niebo. I to chyba jest jedyne usprawiedliwienie dla sędziów z Japonii, Francji i Rosji - pewnie im ten śnieg prysnął w oczy i stąd noty powyżej "16". Delikatna sugestia – powtórka wideo panowie.

Ze względu na zamieszanie, jakie zrobili dziennikarze TVP (nawet ja na chwilę dałem się nabrać) skorzystam z okazji, by przypomnieć zasady ustanawiania rekordów skoczni – rekord skoczni jest zaliczany, gdy zostanie ustanowiony podczas oficjalnych treningów (tylko na skoczniach mamucich), kwalifikacji lub konkursu rangi FIS (na wszystkich). Co prawda przepisy dotyczące rekordów zostały jakiś czas temu usunięte z dokumentów FIS a Walter Hofer w 2005 roku tak wyjaśniał ich ustanawianie, że raczej sprawę zaciemnił, jednak nie ma żadnej wątpliwości, co do tego, że najdłuższy skok na skoczni ustanowiony podczas kwalifikacji do konkursu Pucharu Świata jest oficjalnym rekordem. Wątpliwości mogą budzić co najwyżej rekordy z serii próbnych, ale skoro są uznawane te z treningów, to te z serii próbnych też powinny. Ostatecznie – jeśli czyjś rekord znajdzie się w protokole z zawodów, to jest on oficjalnym rekordem i basta. Wikipedia podaje, że pierwszym oficjalnym rekordzistą Okurayamy był Fortuna, a aktualnym jest Kot, wspólnie z Kraftem. Maciek dopiął więc piękną klamrę. "Po drodze" rekord Okurayamy pobił (a konkretnie wyrównał) też zresztą Stoch – 140 metrów dwa lata temu.

I tak wróciliśmy do Polaków. Zbliża nam się powoli Lahti, więc zróbmy mały przegląd.

Kamil. Mistrz pełną gębą. Tak hartuje się stal. Niejednego osiemnaste miejsce w sobotę by podłamało psychicznie. A on już kilkanaście godzin później stał na najwyższym stopniu podium. Lider drużyny, lider Pucharu Świata, lider wśród kandydatów do medali w Lahti.

Maciek. Spokojny, dojrzały, poukładany sportowiec. Bardzo cierpliwy człowiek. W końcu dotarł na szczyt. Osiągnął formę, która pozwala mu realnie myśleć o indywidualnym medalu w Finlandii. W samą porę. Przecież pierwszy konkurs na mistrzostwach za niecałe dwa tygodnie. I gdybyście mnie spytali, komu w przyszłości daję większe szanse na zdobycie Pucharu Świata – Maćkowi, czy Piotrowi – wskazałbym na skoczka z Podhala. W niedzielę pierwszy raz w karierze poznał gorzki smak "najgorszego miejsca dla sportowca". I jestem pewien, że czegoś go to nauczy. Jak wszystkie poprzednie lekcje.

Piotr. Trzyma poziom. Już pobił rekord ilości punktów w sezonie. A tu jeszcze tyle konkursów. Jeszcze tyle szans na zwycięstwo, choć do tego najwyższego poziomu wciąż troszeczkę brakuje. Nawet jeśli w Pjongczang wyprzedzi go Peter Prevc, który jest teraz w niesamowitym gazie, to Piotr ma szansę wyprzedzić Eisenbichlera, czego mu serdecznie życzymy. Brak przymusu kwalifikacji to jednak fajna sprawa.

Janek – przestaliśmy się już dawno zastanawiać, czy Janek zastąpi Stefana w roli "zapasowego", teraz zastanawiamy się, czy Janek wygryzie Dawida ze składu na konkurs drużynowy. A ja się zastanawiam, jak tak dalej pójdzie, kto będzie w drużynówce numerem trzy. Bo to, że miał w niedzielę pecha do wiatru, nie powinno wpływać na jego ocenę. Forma zarówno Janka jak i Maćka idzie przed Lahti w górę i jest proszę Szanownej Wycieczki cudownie.

Dawid – trochę w kratkę. W niedzielę po raz drugi w sezonie zdarzyło mu się nie wejść do drugiej serii. Miejmy nadzieję, że Pjongczang się zrehabilituje tak samo, jak w Zakopanem się zrehabilitował za Wisłę. Albo jeszcze lepiej. Utknął na tym dziewiętnastym miejscu w generalce, bo co kogoś wyprzedzi, to jednocześnie mu zza pleców wyskakuje w nagłym przebłysku jakiś Wellinger, Leyhe, Klimow albo inny Geiger.

Stefan. Cytując Magdę Karwowską – oj Stefciu, Stefciu. Trzymamy kciuki za powrót na dawne tory i liczymy gorąco na to, że to efekt przygotowań do MŚ.

Rywalizacja o Kryształową Kulę wkracza w może jeszcze nie decydującą, ale już poważną fazę. Zostało osiem indywidualnych konkursów. Tym samym mam złą wiadomość dla Andreasa Stjernena. I wszystkich pozostałych, sklasyfikowanych niżej od Norwega: nie wygracie już Pucharu. Rysiu Piątek jak jeszcze ma chęci, to się musi ostro sprężać. On ma jeszcze matematyczne szanse.

A oto lista tych, którzy szanse mają największe:

Czołówka PS 13.02.2017
Lpzawodnikkrajpktstrata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 1180 0 0
2 Stefan Kraft Austria 1040 140 140
3 Daniel Andre Tande Norwegia 1034 146 6
4 Domen Prevc Słowenia 878 302 156
5 Maciej Kot Polska 747 433 131
6 Andreas Wellinger Niemcy 708 472 39
7 Michael Hayböck Austria 619 561 89
8 Manuel Fettner Austria 593 587 26
9 Markus Eisenbichler Niemcy 587 593 6
10 Piotr Żyła Polska 512 668 75

W poczcie zwycięzców witamy z ogromną radością Macieja Kota!

Poczet Zwycięzców 13.02.2017
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Kamil Stoch Polska 6 1
2 Domen Prevc Słowenia 4 4
3 Stefan Kraft Austria 3 2
4 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 3
5 Maciej Kot Polska 1 5
6 Michael Hayböck Austria 1 7
7 Andreas Wellinger Niemcy 1 6
8 Pater Prevc Słowenia 1 11
9 Severin Freund Niemcy 1 15

Tym samym, jeśli liczyć drużynowo, to Polska ma 7, Słowenia i Austria po 4, a Norwegia i Niemcy po 2. I jak ktoś gdzieś nie będzie miał przygotowanego Mazurka Dąbrowskiego to będzie to po prostu sabotaż a nie zaniedbanie!

Poczet Podiumowiczów 13.02.2017
Lpzawodnikkraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 6 3 1 10 1
2 Domen Prevc Słowenia 4 1 1 6 4
3 Stefan Kraft Austria 3 2 6 11 2
4 Daniel-André Tande Norwegia 2 4 0 6 3
5 Andreas Wellinger Niemcy 1 4 1 6 6
6 Michael Hayböck Austria 1 1 1 3 7
7 Maciej Kot Polska 1 1 0 2 5
8 Severin Freund Niemcy 1 1 0 2 15
9 Peter Prevc Słowenia 1 0 1 2 11
10 Robert Johansson Norwegia 0 1 0 1 21
11 Manuel Fettner Austria 0 0 2 2 8
12 Markus Eisenbichler Niemcy 0 0 1 1 9
13 Piotr Żyła Polska 0 0 1 1 10
14 Richard Freitag Niemcy 0 0 1 1 12
15 Andreas Kofler Austria 0 0 1 1 15
16 Jewgiennij Klimow Rosja 0 0 1 1 17
17 Jurij Tepes Słowenia 0 0 1 1 20

Na podium już stawało 17 skoczków z sześciu krajów. Stawał Rosjanin, ale nie stawał Japończyk. I jakoś się na to nie zanosi...

Plastikowa Kulka 13.02.2017
LpzawodnikkrajliczbawPS
1 Jakub Janda Czechy 2 31
2 Pius Paschke Niemcy 1 n
3 Davide Bresadola Włochy 1 62
4 Kento Sakuyama Japonia 1 56
4 Aleksander Zniszczoł Polska 1 56
6 Lukás Hlava Czechy 1 43
7 MacKenzie Boyd-Clowes Kanada 1 40
8 Andreas Wank Niemcy 1 39
9 Denis Korniłow Rosja 1 37
10 Gregor Schlierenzauer Austria 1 32
11 Stefan Hula Polska 1 28
12 Daiki Ito Japonia 1 23
13 Noriaki Kasai Japonia 1 24
14 Robert Johansson Norwegia 1 21
15 Jurij Tepes Słowenia 1 19
16 Andreas Stjernen Norwegia 1 13
17 Michael Hayböck Austria 1 7
18 Andreas Wellinger Niemcy 1 6

W Plastikowej za sprawą Sakuyamy Japonia doszlusowała na pozycję lidera drużynowego do Czech i Niemiec.

Polacy 13.02.2017
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Kamil Stoch 1180 1 A
2 Maciej Kot 747 5 A
3 Piotr Żyła 512 10 A
4 Dawid Kubacki 255 19 A
5 Jan Ziobro 118 27 B
6 Stefan Hula 110 28 A
7 Aleksander Zniszczoł 9 56 B
8 Klemens Murańka 4 62 A

U nas Ziobro przeskoczył już punktowo Hulę a u Prevców w tabeli wciąż Domen na prowadzeniu ale Pero w tym tempie może jeszcze młodszego brata dogonić.

Prevce 13.02.2017
LpPrevcrocznikpkt.wPŚ
1 Domen 1999 878 4
2 Peter 1992 489 11
3 Cene 1996 67 36

Cytat Zupełnie Na Temat: "Na górze zostało jeszcze dwóch skoczków: Kamil-Andre Tande"

Stanisław Snopek

Polak i Norweg oddzielnie? Nie! Wash and go!

Cytat Zupełnie Nie Na Temat:

"- Czterdzieste pierwsze! Mówiłem – czterdzieste pierwsze piętro!

- Wiesz, niestety na zewnątrz nie malują numerów"

I tak rozdział pod tytułem Sapporo można uznać za zamknięty. Skoczkowie będą kontynuować swe azjatyckie przygody w koreańskim Pjongczang, gdzie odbędzie się próba przedolimpijska. Do której zostało 361 dni. A w Pjongczang tylko dwie rzeczy są pewne: 아줌마 no i oczywiście 강남스타일.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Zlosliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.