Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Militarne oblicze skoczni w Oslo

Po mistrzostwach świata rozegranych w Lahti skoczkowie wracają do rywalizacji w zawodach Pucharu Świata. Pierwszym przystankiem ostatniego etapu trwającego sezonu będzie Oslo. Przy okazji zbliżającej się rywalizacji na obiekcie zlokalizowanym na wzgórzu Holmenkollen chcielibyśmy zaprezentować Państwu zupełnie nieznane oblicze skoczni uważanej za kolebkę skoków narciarskich. Pod koniec ubiegłego roku stacja NRK wyemitowała reportaż przestawiający militarną rolę wzgórza znajdującego się na przedmieściach Oslo.


Jest rok 1952. Od pięciu lat trwa Zimna wojna – stan napięcia i rywalizacji pomiędzy ZSRR i państwami satelitarnymi a państwami niekomunistycznymi pod przywództwem Stanów Zjednoczonych. Nad światem wisi widmo wybuchu trzeciej wojny światowej. W Oslo trwają Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Na Holmenkollen w obecności kilkudziesięciu tysięcy widzów rozgrywany jest konkurs skoków narciarskich, który na swoją korzyść rozstrzygają reprezentanci gospodarzy – wygrywa Arnfinn Bergman Przed Torbjoernem Falkangerem. W tym samym czasie w reaktywowanym rok wcześniej, znajdującym się pod skocznią potężnym kompleksie militarnym przez 24 godziny na dobę trwa tajna praca operacyjna...

Budowa podziemnego kompleksu militarnego pod skocznią w Oslo rozpoczęła się w 1941 roku podczas niemieckiej okupacji. Wzgórze Holmenkollen stało się centrum wywiadowczo-obserwacyjnym Luftwaffe. Kierowano stamtąd obroną przeciwlotniczą Oslo i dużej częścią Norwegii. Po wojnie tajemniczym obiektem zainteresowali się Alianci, a potem NATO. W 1951 roku rozbudowano podziemny kompleks, który stał się jedną z najbardziej skrywanych tajemnic wojskowych w Norwegii. Stanowił gigantyczny podziemny labirynt składający się z ciemnych korytarzy, ciasnych pomieszczeń i dużej hali operacyjnej. Pracownicy tego wyjątkowego centrum dowodzenia, by nie wzbudzać podejrzeń, przed wejściem do kompleksu i przed jego opuszczeniem przebierali się za narciarzy.

Kolejna rozbudowa obiektu miała miejsce w latach 70-tych. Kompleks powiększono o kolejne kondygnacje, liczył sobie wówczas aż cztery tysiące metrów kwadratowych. Oprócz Norwegów pracowało tu wielu oficerów NATO, zwłaszcza z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Odczytywano tam informacje z potężnych radarów ulokowanych wzdłuż wybrzeża Norwegii aż do granicy ze Związkiem Radzieckim. Stacje radiolokacyjne były w stanie wychwycić wszystko co mogło się zbliżyć do granic Norwegii i naruszyć jej przestrzeń powietrzną. Gdy w 1978 roku Norwegia wysłała siły pokojowe do Libanu całość operacji była koordynowana właśnie z Holmenkollen.

- Pracowało tutaj bez przerwy około stu osób, bez względu na porę dnia, czy też na to, co się odbywało na górze, na arenach sportowych. W hali operacyjnej na wielkiej tablicy nanoszone były pozycje wszystkich obiektów znajdujących się w norweskiej przestrzeni powietrznej. Teren wokół skoczni był dyskretnie strzeżony przez komandosów i agentów służb specjalnych - relacjonowała na antenie NRK analityczka wojskowa Arnlaug Paulseth, pracująca tam w latach 1963-1986 czyli do końca funkcjonowania obiektu.

- To były nasze oczy, obserwujące nie tylko Rosję, lecz wszystkie kraje Układu Warszawskiego, z mapą na której naniesiono pozycje wszystkich lotnisk i baz lotniczych z możliwymi trasami ataku bombowców - opowiadał Tom Kristiansen z norweskiego Instytutu Studiów Obronnych, który w latach 70- tych pracował w podziemnym kompleksie jako kryptograf.

Dziś opuszczony obiekt w obecnym stanie nie mógłby zostać w żaden sposób zagospodarowany. Na wilgotnych ścianach panoszy się pleśń, a zimne powietrze pełne jest zarodników grzybów, które niemal rozrywają płuca. W niszczarkach nadal znajdują się tysiące pociętych dokumentów zawierających dawne tajemnice obronne Norwegii, ale wiele sekretów militarnych tamtych czasów zachowało się w zakurzonych segregatorach...

Reportaż w języku norweskim o niezwykłym obiekcie zlokalizowanym pod skocznią w Holmenkollen można obejrzeć tutaj