Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Turniej Raw Air? Bardzo dobry"

Piotr Żyła finałowego konkursu turnieju Raw Air w Vikersund nie zaliczy do najbardziej udanych. Na półmetku rywalizacji po skoku na 195. metr plasował się na 28. pozycji, natomiast w drugiej serii zdołał nieco poprawić swój rezultat, dzięki czemu ostatecznie został sklasyfikowany na 23. miejscu (207 metrów). W generalnej klasyfikacji całego turnieju 30-latek zajął 14. lokatę.


- Na pewno nie poszło to tak, jakbym tego chciał, ale co zrobić? Tak bywa. Trochę gorzej mi się skakało, próg tak nie oddawał. Mógłbym powiedzieć, że druga próba była bardzo fajna, jednak nie dało rady za bardzo odlecieć – podsumował.

Z czego może wynikać niedzielny słabszy wynik? Kwestia samopoczucia, gorszego dnia, a może próba zmiany któregoś z elementów skoku? – To jest tak, że skakaliśmy ostatnio na wielu obiektach, belki się zmieniały, różnie się ruszało i wiadomo - czasem po prostu ma się inne czucie, gdzieś się zostanie z tyłu lub z przodu. W czasie tego turnieju miałem problem z właściwym balansem na rozbiegu. W Oslo wszystko było bardzo fajnie, a z kolei później ze skoczni na skocznię pojawiał się problem nie do końca dobrej równowagi. Było to spowodowane tym, że tu pojawiała się taka belka, tam taka i nie umiałem za bardzo z nich ruszyć. Teraz i tak już nic się z tym nie da zrobić. Wczorajsze skoki dały mi naprawdę dużo radości i z tego bardzo się cieszę.

Podczas sobotniego konkursu lotów skoczek z Wisły ustanowił nowy rekord Polski w długości skoku – 245,5 metra. Jaki wpływ na ciało zawodnika mają tak dalekie lądowania? Nogi stają się cięższe? – Nie. Myślę, że zmęczenie nóg to nie był problem. Na tę chwilę nie wiem tak do końca, co nim było. Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem.

Co Piotr Żyła sądzi o turnieju Raw Air? - Bardzo dobry. Szkoda tylko, że to wszystko nie szło tak sprawnie, jak miało iść. Troszkę było problemów z wiatrem. Tu w Vikersund na sam koniec też sporo się działo i to prawie całkiem odwróciło wyniki. Z jednej strony dobrze, bo na naszą korzyść, a z drugiej szkoda Andreasa Wellingera. Rewelacyjnie skakał przez cały ten turniej i tak naprawdę jeden skok zadecydował o tym, że spadł na trzecie miejsce. Brawa dla organizatorów – wszystko przeprowadzili bardzo dobrze. Fajnie się tutaj skakało.

Jakie są plany na najbliższe trzy dni wolne pomiędzy Vikersund a Planicą? – Zobaczymy. Dopiero jutro wracamy do kraju, a w środę już wyjeżdżamy. Tak naprawdę zostanie nam jeden dzień, więc nie będziemy się nudzić. Pewnie odbędziemy jeszcze jakiś trening.

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela