Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Marzymy o tym, by inauguracja PŚ została w Wiśle na stałe"

Inauguracja Pucharu Świata 2017/2018 odbędzie się 18 i 19 listopada na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Patron skoczni oraz dyrektor-koordynator w Polskim Związku Narciarskim był obecny na konferencji kalendarzowej FIS w Portorož w Słowenii, podczas której zapadły najistotniejsze decyzje dotyczące szczegółów kalendarza zbliżającego się sezonu zimowego oraz zmian w regulaminie rozgrywania zawodów.


Według pierwszej wersji kalendarza na ten sezon w Wiśle karuzela Pucharu Świata miała zagościć tylko podczas jednego indywidualnego konkursu w styczniu 2018 roku. Jak udało się przekonać władze FIS do zmiany harmonogramu? Co zadecydowało o tym, że inauguracja kolejnego sezonu odbędzie się w Polsce? – Istniał tego typu problem, że Światowa Federacja Narciarska punktowała nas ze względu na to, że powinniśmy zrobić siatki przeciwwietrzne, tory lodowe. Rozmawialiśmy na ten temat z Ministerstwem Sportu i Turystyki oraz z Centralnym Ośrodkiem Sportu i powiedzieliśmy, że należy przyłożyć się do tych elementów, bo w przeciwnym wypadku konkursy PŚ mogłyby zostać Wiśle odebrane. Przekonaliśmy pana ministra, któremu musimy za to bardzo serdecznie podziękować. Dostaliśmy gwarancję, że tory w tym roku zostaną zamontowane. Podjęta została szybka decyzja, aby spróbować ugrać to, co najcenniejsze i udało się. Mamy gwarancję ze strony producenta sztucznego śniegu, więc nie musimy się martwić o jego brak. Próby jego wytworzenia rozpoczną się już w październiku. Jedynym zagrożeniem mogą być warunki wietrzne, jednak mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Marzymy o tym, by inauguracja Pucharu Świata została w Wiśle na stałe.

Czy według czterokrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli ryzyko niepowodzenia jest duże w przypadku organizacji inauguracyjnych konkursów? Organizatorzy PŚ w Wiśle mają czas na wywiązanie się z zobowiązań do 31 października. – Wiemy, że wszystkie procedury oraz przetargi trwają dosyć długo. Mamy bardzo mało czasu, aby tory zostały przygotowane. Rozmawialiśmy z jedną z firm, która zamierza wystartować w przetargu i pytaliśmy o niezbędny czas na wykonanie robót. Wyprodukowanie torów pod konkretny rozbieg trwa 8 tygodni, natomiast ich montaż około 14 dni w przypadku, gdy rozbieg jest idealnie przygotowany. Potrzebujemy dwa i pół miesiąca, by tory powstały, jednak wszelkie formalności mogą nas nieco powstrzymać. Mimo to liczymy na to, że COS wywiąże się ze swojej roli i wszyscy będziemy się cieszyć.

Organizatorzy planują powiększenie trybun otaczających obiekt w Wiśle tak, aby umożliwić oglądanie konkursów na żywo przez nawet 10 000 widzów. – To są marzenia v-ce prezesa PZN, Andrzeja Wąsowicza. Kibiców jest bardzo dużo, jednak trybuny skoczni w Wiśle nie pomieszczą tylu fanów, co np. w Zakopanem, czy na innych obiektach. Bilety sprzedają się bardzo dobrze, więc organizatorzy zrobią wszystko, aby jak najwięcej fanów mogło oglądać konkursy na żywo tym bardziej, że to będzie rozpoczęcie sezonu.

Polski Związek Narciarski zadeklarował, że jest gotów organizować inaugurację również w latach 2018 - 2022. – To jest początek. Jeśli odniesiemy sukces organizacyjny i zawody zostaną ocenione dobrze przez FIS, będziemy mieli duże szanse na to, że sezon będzie rozpoczynał się w Wiśle w kolejnych latach. Na konferencji w Słowenii powiedziano, że Polska w ubiegłym sezonie odegrała bardzo dużą rolę, jeśli chodzi o całe skoki narciarskie. Nie chodzi wyłącznie o zawodników, którzy osiągali świetne wyniki, ale także o polskich kibiców, telewizję realizującą konkursy. Wszyscy wnieśli wiele, popularyzując tę dyscyplinę sportu na całym świecie. Myślę, że włodarze FIS bardzo liczą się w tym momencie z naszą opinią. Dla nich wielkim sukcesem jest fakt, że skoki narciarskie stały się bardziej popularne w telewizji, niż narciarstwo alpejskie. To niespotykana do tej pory sytuacja.

Jako dyrektor-koordynator PZN Małysz dokładnie śledzi poczynania grup szkoleniowych w skokach i kombinacji norweskiej. Co teraz dzieje się w kadrze skoczków? Trener Horngacher po sezonie zimowym dał bardzo krótką przerwę zawodnikom. Na jakim etapie przygotowań są aktualnie przed niezwykle ważnym sezonem olimpijskim? – Skoczkowie są po paru zgrupowaniach kondycyjnych oraz po pierwszych skokach w Szczyrku. Kadry A, B, juniorów oraz kadra kombinatorów norweskich skakały na skoczni K-70 oraz K-90. Teraz wybierają się za granicę na krótsze zgrupowanie. Być może szybko zaczęli przygotowania, ale wszystko jest zaplanowane w taki sposób, aby zawodnicy mieli parę okresów, kiedy będą mogli odpocząć, wyjechać na urlop. Stefan Horngacher chce to wszystko rozciągnąć w czasie – nie dawać na początku dużej ilości czasu na odpoczynek, zachowując tym samym cykl treningowy, aby dobrze przygotować skoczków do ciężkiego i długiego sezonu zimowego. Cały plan przedstawiony przez austriackiego trenera jest dobrze przemyślany.

Jaką rolę w przygotowaniach będzie miała LGP, która podobnie, jak zimowy sezon rozpocznie się w Polsce na skoczni im. Adama Małysza? – Jeśli chodzi o cykl letni, kwestia powołań na poszczególne konkursy będzie ustalana na bieżąco. W Portorož została przegłosowana nowinka, która pozbawi czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej automatycznej kwalifikacji do konkursu. Podczas Grand Prix w kwalifikacjach będą musieli wziąć udział wszyscy skoczkowie, a 50 najlepszych dostanie się do pierwszej serii konkursowej. Padł pomysł, aby wprowadzić tę zasadę już w najbliższym sezonie zimowym, jednak sezon letni będzie okresem próbnym i dopiero po nim będzie wiadomo, czy reguła ta wejdzie w życie wraz z listopadowym konkursem w Wiśle.